Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

 Wgłębiając się w świat tajemniczych zaginięć ludzi, prędzej czy później człowiek natknie się na mapę, którą sporządził David Paulides, pokazującą lokalizacje gdzie ludzie przepadli jak kamień w wodę. Oczywiście, jest wiele za i przeciw, jeśli chodzi o takie lokalizacje, lecz myślę, że nie tylko zaginięcia mogą być interesujące, ale i inne wydarzenia, począwszy od obserwacji niezwykłych istot, poprzez legendy, aż po tak tragiczne wydarzenia, jak niedawno, kiedy dwóch wysportowanych młodych ludzi wraz z córeczką i psem umierają na szlaku turystycznym i nikt nie potrafi wykazać przyczynę śmierci. Mogłoby się wydawać, że "te stare bajeczki" to tylko opowieści, by postraszyć dzieci, ale jak widzimy te same wydarzenia mamy i dziś, tylko przy innym odsłonięciu kurtyny. Kiedyś ludzie byli zabierani przez nimfy, czorty lub inne istoty, dziś przez ufonautów. Niekiedy przeniesieni wiele, nawet kilkaset kilometrów od domu, iż potrzebowali miesięcy, aby wrócić. Dziś w niektórych przypadkach, dzieci znajdowane są głęboko w lesie i nawet nie ma widocznych śladów uprowadzenia, niestety większość z nich była za młoda, aby móc opowiedzieć co się stało. A ci starsi? Okazuje się, że ich historie są jeszcze bardziej zawiłe, niektórzy podróżowali samochodem w swoim miasteczku, aby za chwilę znaleźć się w innym kraju, tysiące km. dalej. Albo jak ów kanadyjski strażak który "zgubił" się na nartach a odnalazł się w Utah. Jedynie co pamiętał to tak, jakby jechał ciężarówką, ale to już dłuższa historia, i w ogóle, w jakim stanie musi być człowiek, że nie potrafi (na początku) przypomnieć sobie numeru telefonu do domu, za to idzie do fryzjera. Wracając do mapy i dziwnych miejsc zaginięć — czy kumulacja dziwnych zdarzeń w danym regionie, a nawet nazwy jak np.: "wzgórze wróżek" powinno nas ostrzegać? Może i nie, bo to miejsca regularnie odwiedzane przez miejscowych i turystów i przez dziesiątki lat nic się złego tam nie stało. Gdy jednak pewnego dnia dojdzie do tragedii i ktoś zacznie opowiadać, że kiedyś w tym miejscu stało się to i owo, człowiek zaczyna się zastanawiać dlaczego?


 Na mapie poniżej Paulides zaznaczył miejsca, w których według jego oceny doszło do tajemniczych zaginięć ludzi. Jak widać, są to w większości Parki Narodowe, połacie obejmujące góry, ale także tereny nizinne, bagna itp. Nieraz szukano jakiś podstaw do hipitezy, dlaczego właśnie tam w takich miejscach dochodzi do częstszych zaginięć i do dziś trudno wyłonić coś, co mogłoby pasować. Myślę, iż nigdy nie znajdzie się jakaś hipoteza, która mogłaby pokryć wszystkie przypadki. Niektóre, może tylko pod pozorem wyglądają tajemniczo a miały za cel ukrycie ciała i zmylenie policji. Ale nie o tym mowa, kto lubi miesięcznik "Detektyw" wie, że różne, ale przeróżne przypadki zdarzały się i będą się zdarzać.



      Mapa Paulidesa z zaznaczonymi miejscami gdzie doszło do tajemniczych zaginięć.


A teraz mapa USA pokazująca gdzie wydobywa się, lub w przeszłości różne surowce, a co za tym idzie, znajdują się tam kopalnie, tunele i inne niebezpieczne dziury. Na pewno takie zarośnięte i niewidoczne szyby mogły pochłonąć niejednego myśliwego, lecz na pewno takie wypadki nie wyjaśniają incydentów, gdzie ludzie znikali prawie że na oczach reszty towarzystwa. Przyznam, że człowiek ma wrażenie, jakby miejsca się pokrywały, ale po głowie chodzi mi także inna myśl. Dr. Kusch, austriacki grotołaz spędził całe życie, badając jaskinie i tunele w Europie, jak i na innych kontynentach. W swoich wypowiedziach i książkach nie tai, że w każdej kulturze mówi się o istotach zamieszkujących podziemny świat. Byty te zawsze były nieprzyjazne wobec ludzi, w najlepszym przypadku prowadziły handel z mieszkańcami powierzchni. Badacze wokół Kuscha znaleźli w archiwach dokumenty, w których pisano o zamożnych rodzinach, które były pośrednikami handlu, ale też opiekunami i strażnikami wejść do podziemi. Kusch w Azji badał całe kompleksy podziemnych budowli, a tamtejszy folklor, opowiada dosłownie o "cudach z nie tego świata". Czy takie istoty mogłyby mieć coś wspólnego z zaginięciami ludzi? Nie mam pojęcia, ale pamiętając opowieść o dzieciach z Woolpit, które przypadkowo dostały się do naszego świata, albo o dziwnej kreaturze zwaną: Van Meter Visitor, która terroryzowała ludzi, a potem chowała się w opuszczonej kopalni, człowiek ma wrażenie, że nie wszystko do końca wiemy o naszych podziemiach. Wystarczy popatrzeć na legendy lub stare zapisy, nieraz pisano o istotach mieszkających pod ziemią i raczej zawsze  były wrogie.

                                Kopalnie i miejsca wydobycia surowców naturalnych.

A jeśli mowa o nieprzyjaznych miejscach, gdzie również doszło do wiele dziwnych zaginięć, także Paulides wydał książkę, w której przytacza przypadki z miejsc o dość dziwnych nazwach. Chodzi tu o incydenty w miejscach, które już od dawna w swojej nazwie mają słowo: diabeł, fatum, czart, lub np.: wzgórze wróżek. Jonathan Hull stworzył kiedyś mapę, która podkreśla wiele amerykańskich punktów, mających w nazwie coś z diabła i piekła. Hull zainspirował się do stworzenia mapy podczas wędrówki w Utah, gdzie napotkał takie miejsca jak Wioska Bogów czy Diabelski Ogród. Uważam, że ciekawe by było zamieszczenie tam również innych nazw, które autor odrzucił z powodu długiej listy, nazwy jak: Dolina Śmierci czy Dolina Goblinów. W ujęciu regionalnym pojawiają się pewne ciekawostki. Zamieszkane obszary środkowego zachodu nie posiadają takich demonicznych wizerunków, podczas gdy słabo zaludnione zachodnie stany aż kipią od tej nomenklatury. Bez wątpienia pasma górskie i skały bardziej "pasują" się do mrocznych przedstawień niż bezkresne równiny. Ale co z silną reprezentacją na północnym wschodzie? W każdym razie co mnie uderza to zarówno jak na mapach, jak i w publikowanych przypadkach, południe jest dość słabo obfite w zagadkowe zaginięcia. Myślę, że kryminalność na granicy z Meksykiem miałaby jakieś odbicia na ogólnej statystyce Paulidesa. Nawet gdy te zwykłe przypadki kryminalne nie mają nic wspólnego z naszym tematem, ale wiadomo jest, że zabójstwa, pozbywanie się dowodów i wszystko, co do tego należy po prostu dzieje się i tym samym incydenty te mogą wyglądać tajemniczo. Co za tym idzie, powinno to mieć jakieś odbicie w statystyce Paulidesa, a tak nie jest. Dla mnie to trochę zaskakujące, ale przemawia to na korzyść teorii o zagadkowych zaginięciach.



Johnatan Hull  - nazwy miejsc  w których występują słowa diabeł, czort itp.  Heaven and Hell Placename Maps on Behance

Inna ciekawa mapa to ta gdzie zaznaczone są linie uskoków, czyli różne rodzaje przesunięć tektonicznych. Uskoki to struktury, które powstały w wyniku rozerwania i przemieszczenia (dyslokacji) mas skalnych wzdłuż powstałej powierzchni, która czasami może tworzyć większą strefę. Dzieje się tak, gdy skały są nie dość plastyczne, a naciski zbyt duże. Dochodzi wtedy do zerwania ciągłości warstwy, czego przyczyną są przesunięcia. Wskutek takich dyslokacji powstają nieciągłe, czyli załomowe deformacje. To nie jest dziedzina, która mnie kiedykolwiek interesowała, więc kilka następnych zdań to wypowiedzi znajomego:

" W takich miejscach, gdzie struktura została przerwana, cały czas wydobywa się energia elektromagnetyczna. A w przypadkach gór, to masa miliardów ton sprasowanych minerałów, które teraz mogą oddać swoją energię. Minerały to elektrolity, a w odpowiednim połączeniu, czyli dysocjacji elektrolitycznej powstały roztwór może przewodzić prąd elektryczny. W innym przypadku podczas odpowiednich warunkach atmosferycznych, kiedy np.: mgła osiadła na kotlinie może w takim miejscu wytworzyć się spore pole elektromagnetyczne. Ale nie tylko to, także ciało ludzkie wytwarza swoje pole, i wszystko dookoła. Nasza planeta to wielka fabryka energii elektrostatycznych, elektromagnetycznych, a niektórzy fizycy spekulują nawet, iż podczas odpowiednich powiązań może w takich miejscach dochodzić nawet do przeskoków czasowych lub portali — bram do innych czasoprzestrzenni."

                              Mapa  z liniami uskoków.


Trzeba przyznać, że porównując mapę uskoków z mapą zaginięć ludzi Paulidesa  widać wiele zbieżności. Nie tylko dwa główne uskoki po obu stronach kontynentu, ale także ten mały obszar na granicy stanów Oklahomy i Arkansas, czy to może być przypadek? Teorie o równoległych światach, niewidocznych czasoprzestrzenii są bardzo kuszące, ponieważ tak często mamy do czynienia z przypadkami tajemniczych zaginięć, gdzie dzieją się rzeczy, które trudno logicznie wytłumaczyć. Nagłe zniknięcia ludzi, błądzenie zagubionych w "przedziwnych krainach" , głosy ludzi, których nie widać lub wołanie zagubionych, którzy później twierdzili, że jakby byli słyszani, ale nie zauważeni — to wszystko znajdziemy w poruszanych tutaj tematach.

Kiedyś bardzo interesowałem się górą Untersberg w Austrii, to naprawdę magiczny masyw. Ludzie znikali tam od setek lat, wokół góry powstała masa legend o tajemniczych istotach zamieszkujących wnętrze, o teleportacjach, ba! ci, którzy przeszli ów portal znajdowali się w innym świecie. To, co widzieli i co im powiedziano, zostało później opisane. Nie można powiedzieć, że owe bajki to tylko dawne opowieści. Relacje trwają do dziś, anomalie czasowe oraz spotkania z zaskakującymi formami dziwnego fenomenu — żeby to tak nazwać, dają upust w najdziwniejszy sposób. Chyba każdy badacz, który spędził tam więcej czasu, może opowiedzieć o dziwnych korelacjach i wydarzeniach, które sprawiły, że "człowiek musi na chwilę usiąść i przemyśleć co się przed chwilą wydarzyło". Temat Untersberg wydaje się niewyczerpany i nawet nie ma sensu, żeby w tym art. go poruszać. Wspomniałem tylko z powodu tego, iż każde góry to przecież też forma uskoku / przerwania / wybrzuszenia tektonicznego, a co za tym idzie wyzwolenia różnych energii, które mogą powodować anomalia. Każda góra to miliony ton minerałów.

W jednym z odcinków dla "History Chanel" Paulides porusza przypadek pana Mitchella Dale Stehlinga, który zaginął w Parku Narodowym Mesa Verde w Kolorado. Niefortunna przygoda zaczęła się od popsucia samochodu. Stehling postanowił wykorzystać sytuację i odwiedzić historyczne ruiny domostw na klifach — pozostałość pradawnych Indian. Wędrówka dość łatwa, kilku ludzi potwierdziło później, że widzieli go na szlaku. A jednak Dale Stehling zaginął, pomimo tego, że park jest dość przejrzysty, nie potrafiono go znaleźć. W tym czasie pewna dziennikarka zupełnie z innego powodu przybyła do Parku, aby zrobić wywiad z kierownikiem ośrodka. Ten nie miał za bardzo czasu, więc umówili się trochę później. Aby jakoś przeczekać, reporterka udała się na spacer. W pewnym momencie usłyszała wołanie na pomoc, i to nie raz — kilka razy. Rozglądała się dookoła, lecz nikogo nie było widać. O umówionym czasie, nie wiedząc o zaginionym Stehlingu, opowiedziała o tym kierownikowi ośrodka. Ten, zdumionym głosem zapytał jednego z rangersów, który towarzyszył rozmowie "czy to nie to samo miejsce, gdzie wczoraj słyszano wołanie?" Wysłano 30 ludzi i kilka psów poszukiwawczych, nie znaleziono nic. Kilka lat później natknięto się na pozostałości Stehlinga. W innym miejscu, które kilka razy przeszukano. Zaginiony zmarł w pozycji siedzącej, oparty o drzewo. Paulides w rozmowie z fizykiem Johnem Brandenburg wskazał na dziwaczność całego zajścia. Brandenburg pracował kiedyś dla NASA, a nawet wraz ze siedmioma innymi naukowcami mieli za zadanie opracowanie tematu portali i innych rzeczywistości. Między innymi, jak można by takie fenomeny wykorzystać? Brandenburg był zdania, że Stehling widział ludzi, dlatego wołał o pomoc, jednak trudno powiedzieć jak się dostał do innej (o ile to była?) czasoprzestrzeni i jak się z niej wydostać. Paulides odwiedził Mesa Verde wraz z synem Stehlinga, Stevenem i inżynierem lotnictwa Jonathanem McCabe, i jego ojcem, dr. Dennisem McCabe. To interesujące, że do zaginięcia doszło w obszarze, które od dawna było znane tubylcom jako miejsce o tajemniczej mocy. Odczyt elektryczności statycznej w tej okolicy był inny niż w obszarze kontrolnym. Nie musi to jeszcze wiele znaczyć, powodów może być kilka — niekoniecznie paranormalnych. Co ciekawe, McCabes zdecydowali się również na przeprowadzenie eksperymentu sprawdzającego ewentualną dylatację czasu w okolicy. Aby to zrobić, zmierzyli upływ jednej sekundy na jednym końcu Parku i porównali go z pomiarem z drugiego końca. Stwierdzono, że wynikiem była różnica 0,6%, co powinno być sprzeczne z prawami fizyki. To było tak dziwne, że test powtórzono, uzyskując identyczne wyniki. Czy mogło to mieć coś wspólnego ze zniknięciem?

Dziś nadal trudno powiedzieć czy takie teorie będzie można kiedyś potwierdzić. Czy coś lub ktoś przyczynia się do zagadkowych zaginięć ludzi? A jeśli tak, tu otwiera się nowy temat do fantastycznych spekulacji.

Komentarze

  1. Bardzo dobry artykuł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam artykuł bardzo ciekawy.Wspominasz Arku o tej rodzinie co zginęła na szlaku wraz z psem.Prawdopodobnie jest to sprawa rozwiązana.Piszę prawdopodobnie,bo różnie mogło być ...

      https://www.youtube.com/watch?v=7Ml2MpGsuYA

      Tak dla ułatwienia podam,że mężczyzna-John próbował połaczyć się ze swoim przyjacielem i prosił o pomóc,ale nie było tam chyba zasięgu i zdążył jeszcze napisać wiadomość:"Czy możesz nam pomóc przegrzewamy się z dzieckiem".Wiadomość została odczytana dopiero po zbadaniu telefonu komórkowego przez policję.(około 20-22minuty na tym Yt-bie).
      Tak sobie myślę,że jeżeli te "nieznane siły"potrafią zaburzyć warunki atmosferyczne na zawołanie, to i w tym przypadku mogły wywołać ten zabójczy upał?
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Hejjjjj. Dzięki za linka. I daję ci całkowitą rację. Jeżeli wysportowani młodzi ludzie i pies umierają na szlaku czy nie powinno się takie szlaki zamykać podczas upału? To oczywiście żart. Nawet teraz, może aż nie tak gorąco, jak tam, ale też nieźle pali. Byłem w tym tygodniu dwa razy w górach, w Austrii to było naprawdę hard core w tym upale, ale powiem ci, że było tam tak dużo starszych ludzi, ludzi po 70 i to w partiach gdzie nie ma drzew, tylko skały i luźne kamienie i słońce oczywiście. I kurcze, nie słychać w tv, ani w radiu, żeby ostrzegano by nie chodzić po górach, bo tyle przypadków zawałów itp. Często myślę o takich sprawach, bo sam wędruję i ten przypadek jest dla mnie co najmniej dziwny. W ogóle, kiedy to mieliśmy coś podobnego jak to? Dwóch dorosłych, niezależnie od siebie i pies. W pobliżu strumyk. Masz rację, tak mogło być! Diabelski kanion pozdrawia...

      Usuń
  2. Artykuł jak zwykle u Autora ciekawy, jednak grafika w połowie (2 z 4 obrazów) nie trafiona. Nawet po pobraniu pliku obrazu na dysk i powiększeniu na trzeciej mapie (liczę od początku art., ta ciemna) nie mogę odczytać ani jednej nazwy(!) - wszystko rozmyte. Na pierwszej mapie niewiele lepiej (niektóre nazwy większą czcionką dają się odczytać) ale tło jaśniejsze, stąd lepsza czytelność. Czy można prosić o wymianę I i III obrazu na odpowiednik o czytelnej rozdzielczości? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka. Trzecia mapa została wymieniona, plus link gdzie chyba nawet można jeszcze bardziej powiększyć. Niestety ta pierwsza to jako jedyna, jaką udało mi się znaleźć. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję. Pozdrawiam

      Usuń
  3. To właśnie w takich przypadkach odsłania się brakującą część fizyki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym art. będzie więcej o dziwnych częściach fizyki... pozdrawiam.

      Usuń
  4. Jak zawsze super art!:)
    Bardzo ciekawe zestawienie linii uskoków z obszarami zaginięć.
    Natomiast odnośnie głosów zaginionych słyszanych jakiś czas po zaginięciu to zdaje mi się, że w rejonie gór Słowackich i Czeskich były podobne przypadki.

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!!!!. Dzięki, że się podobało. Gdyby kiedyś przypadkiem wpadło ci w oko o takich przypadkach, gdzie słyszano głosy. Nie zastanawiaj się, dawaj spokojnie linka, chętnie poczytam / posłucham. Można też na priv. arkadius307@gmail.com Pozdrówka:)

      Usuń
    2. Oj niestety Arku, niepamiętam gdzie to czytałam:( Może to było na blogu 'Zmiennokształtne istoty', ponieważ tam było sporo relacji z rejonów Czech, Słowacji i z części Polski graniczącej z tymi krajami. Jednak nie dam sobie ręki uciąć. Spróbuję to sobie przypomnieć, jednak chłonę takie ilości informacji, z paru dziedzin, że dopóki coś nie zwróci baczniej mojej uwagi i nie zostanę przy tym dłużej, to jedynie zostaje mi w pamięci jako ogólny zarys, że gdzieś spotkałam daną informację, lub podobny schemat.
      Jeśli coś mi się przypomni bardziej to dam znać!:)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Witaj. Jasne , nie ma sprawy. :) pozdrówka.

      Usuń
  5. Czy różnica 0,6% w pomiarze jest istotna? O czym może świadczyć?

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypadek z Polski.Cudem uratowany 71-letni grzybiarz.Był rozebrany do bielizny i bardzo i osłabiony i wychłodzony.Nie mógł odnaleźć drogi powrotnej i błądził po lesie,lecz nie napisali jak długo tak się błąkał.

    https://wiadomosci.wp.pl/cudem-uratowany-grzybiarz-nie-mogl-znalezc-drogi-do-domu-6936538151754336a
    Ps.Nie wiadomo też,czy sam się rozebrał w wyniku hipotermii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zaraz poczytam. pozdrówka

      Usuń
    2. Widzę że mój komentarz gdzieś zjadło, a to ciekawe hmm. Jeden z komentarzy: "las Myslowicki poprzecinany ruchliwymi drogami szum aut słychać z każdej strony Ciekawe co z portkami żeby je zgubić ciekawe oco chodzi" Jeżeli rzeczywiście tak jest to naprawdę trudno się tak całkowicie zgubić. Dopóki zmysły działają tak jak powinno, to nikt nie pozbywa się takich części garderoby. Jeżeli zmysły działają jak powinny, to i szybko by trafił na drogę i ratunek. Czyżby owe sławne nadepnięcie na korzeń / paproć a potem film się urywa?

      Usuń
    3. Gdzie to "sławne nadepnięcie na korzeń / paproć" miało już miejsce? Kto tak raportował?

      Usuń
    4. Witaj Anno. To tzw. zjawisko błądzenia. Na przykład na Bawarii mówi się o błędnym korzeniu lub paproci a w Irlandii o "Stray Sod" - jest to zwykle połać trawy o magicznych właściwościach. Zgodnie z legendami, jeśli ktoś nadepnie na tę zaczarowaną trawę, dozna dezorientacji i gubi drogę, niezależnie od tego, jak dobrze zna okolicę. Osoba będąca pod wpływem mocy tego fenomenu będzie błądzić w kółko i tu nie trzeba jakiejś puszczy, nawet w "swoim" lasku. Polski folklor zna wiele przypadków, ale zjawisko znane jest na całym świecie. Pozdrówka

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.