Zaginięcie Nicoli Bulley - styczeń 2023.
Rok 2023 jeszcze się dobrze nie zaczął, a już spektakularny incydent zaginięcia zawitał na łamach gazet. "Co się stało z Nicolą Bulley?" "Gdzie jest mama dwójki dzieci z angielskiej wioski St. Michael's?" 45-latka zaginęła podczas spaceru z psem po odprowadzeniu swoich córek do szkoły podstawowej. Jej telefon komórkowy został znaleziony na ławce — wciąż zameldowany w konferencji, w której brała udział.....lecz po kolei.
Nicola Bulley zaginęła 27 stycznia 2023 r. w wiosce St Michael's on Wyre w Lancashire podczas spaceru ze swoim pieskiem. Kobietę zarejestrowało kilka kamer, tak że jej droga do parku można było odtworzyć co do minuty. Po drodze spotkała kilka osób, które znała i które potwierdziły później ów fakt. Nawet zainstalowane w parku kamery nagrały jej drogę do miejsca, gdzie później znaleziono telefon, i tu zaczyna się dziwnie. Jedyna kamera w parku, która nie działa to ta, która mogła zarejestrować, co się wtedy wydarzyło. Tego ranka Nicola Bulley zaprowadziła dzieci do szkoły. O godzinie 08:43 została nagana przez kamerę, gdy szła drogą przy potoku Wyre. Kilka minut później spotkała znajomego, również na spacerze z pieskiem, po krótkiej wymianie słów, kobieta ruszyła w swoim kierunku. O 08:53 wysłała wiadomość swojemu przełożonemu, a o 09:01 zameldowała się na rozmowę telefoniczną z zespołem roboczym w ramach swojej pracy jako doradca hipoteczny. Nie było to nic nowego, pani Bulley pracowała zdalnie i regułą było, że codziennie rano prowadzono taką konferencję. O 09:10 inny przechodzień zauważa kobietę, pozdrawia ją machnięciem ręką — co odwzajemniła. O 09:30 konferencja dobiegła końca, podczas gdy inni opuścili wirtualny pokój, telefon Nicoli pozostał zameldowany. Podczas konferencji nic nie wykazało, że coś się stało, pani Bulley zabierała głos, a później, jeszcze podczas meetingu nie była ani pytana, ani nie usłyszano, aby coś się stało, dlatego trudno powiedzieć, kiedy dokładnie zaginęła. O godzinie 09:35 pewien przechodzień zauważył na ławce smycz i telefon zaginionej. Jakiś czas później inny spacerowicz odnalazł psa, lecz po kobiecie ślad zaginął.
Prawdopodobne miejsce zaginięcia.Okolice miejsca zaginięcia.
Podczas prac śledczych szybko zawężono czas zaginięcia, w sumie można powiedzieć, że chodzi o kilkanaście minut, bo jeśli krótko po pół dziesiątej odnaleziono telefon, a brała udział w konferencji, nie pozostaje wiele czasu. Miejsce zdarzenia jak widać na zdjęciu powyżej, mogło wykazać ślady np.: walki lub ciągnięcia ciała po ziemi, ale takich nie znaleziono. Trzeba jednak pamiętać, że na owej ławce znaleziono wprawdzie smycz i telefon, ale kobieta mogła odejść od tego miejsca — mniej lub bardziej dobrowolnie. Policja szybko wysunęła hipotezę, że prawdopodobnie ulubiona zabawka psa wpadła do wody, po którą niezwłocznie podążył, co spowodowało, że kobieta podeszła na brzeg potoku a później wpadła do wody. Jak to w takich przypadkach bywa, płetwonurkowie przeszukali koryto, a inni brzegi po obu stronach. Nie tylko nurkowie, ale także wędkarze lokalnego koła wędkarskiego są zdania, że pomimo rzeka w tym miejscu wygląda niewinnie, wartki prąd może zaskoczyć niejednego. Nie wiadomo czy kobieta w ogóle weszła tam do wody, pogoda nie tylko była nieodpowiednia, ale i tak Nicola nie była znana z takich szalonych akcji, aby wchodzić do rzeki. Jak się okazało, ulubiona piłka tenisowa psa została w domu, kobieta nie zabierała jej już ze sobą, ponieważ wtedy spacer był dla niej bardziej relaksujący. Jej mąż powiedział później, że pies był tak szalony na punkcie piłeczki, że skakał cały czas, prosząc o zabawę i że Nicola z czasem była tak tym podenerwowana, że już od roku nie zabierała jej ze sobą. Ponadto powiedział, że żona wiedziała o niebezpiecznym nurcie. Także rodzina zaginionej była zdumiona dziwnymi hipotezami rzecznika prasowego. W jednym art. można wyczytać, że Nicola Bulley powiedziała kiedyś znajomym, że droga ta (owa droga wzdłuż rzeki) we mgle wygląda niesamowicie — czy to w tym przypadku ma jakieś większe znaczenie, trudno powiedzieć. Może to tylko zwykłe stwierdzenie, jakie znamy z własnych doświadczeń — wiadomo, we mgle wiele miejsc ma swój urok, a może doznała tam dziwnych, nieznanych nam przeżyć?
Policja wszczęła śledztwo, sprawdzono alibi męża, który w tym czasie pracował zdalnie z domu, sprawdzono nagrania z kamer wokół domu oraz zapis telefoniczny. Hipoteza o psie, który mógł wpaść / wskoczyć do wody również upadła. Osoba, która znalazła psa, oświadczyła, że był on suchy.
Przez następne trzy tygodnie, poszukiwania zaginionej Nicoli Bulley przybrały nietypowe wymiary. Wioska została zalana przez ekipy telewizyjne, detektywów i influencerów mediów społecznościowych, których przyciągało coś, co stało się czymś w rodzaju cyrku medialnego z międzynarodową uwagą. W internecie pojawiły się najdziwniejsze informacje o rzekomych problemach z alkoholem zaginionej. Rodzina dementowała, inni znów podejrzewali męża zaginionej, w sumie cała ta przepychanka przybrała niezdrowe i smutne oblicze.
W niedzielę 19 lutego policja w Lancashire potwierdziła, że ciało zaginionej zostało znalezione w rzece Wyre, około 1,6 km. od miejsca, gdzie 45-latka była widziana po raz ostatni. Chociaż muszę tutaj poprawić się, ponieważ pierwsze orzeczenia mówiły o znalezieniu zwłok, bez potwierdzenia o kogo się rozchodzi. Tutaj znów zaczyna się naprawdę dziwnie. Miejsce to zostało wielokrotnie przeszukane. Przez 3 tygodnie szukano w całej okolicy, nurkowie przeczesali ten niegłęboki ciek. Policja na pontonie wyposażonym w sonar również sprawdzała, czy jej ciało nie znajduje się pod wodą. Policja, wolontariusze, dziesiątki domorosłych detektywów przeszukała brzegi rzeki w nadziei odnalezienia śladów lub tylko po to, żeby wrzucić fotkę na FB. Nikt nie znalazł ani śladów a co dopiero ciała zaginionej. Pojawiło się tak nagle, jak zniknęło. Warto spojrzeć na mapę okolicy, najlepiej mapę satelitarną. Okolica jest naprawdę "łysa" dookoła same pola, kilka drzew, które łatwo policzyć znajduje się przy feralnym potoku i to już wszystko. Tam nie ma miejsc na ukrycie zwłok, przeszukanie tak przejrzystej okolicy to łatwa sprawa. No ale gdzie była zaginiona, jeśli przez 3 tygodnie nie potrafiono ją znaleźć? Zwłoki nie odnaleziono pod wodą, były częściowo w wodzie i na brzegu. Myślę, że warto także zaznaczyć, iż w styczniu w tym potoku było stosunkowo płytko. W miejscu, gdzie według hipotezy zaginiona miałaby wpaść do wody, było raptem 2 stopy, czyli 60 cm głęboko. Niski poziom wody ma tutaj także znaczenie. Woda, odchodząc od brzegów, pozostawiła pas błota, gdyby ktokolwiek dobrowolnie czy nie, chciał wejść do wody, musiałby pozostawić ślady w błocie, a takich tam nie było. Jej gadżety pozostawione na brzegu nie muszą być wyrocznią, że w tym miejscu zaginęła, chociaż trzeba przyznać, że poszlaki na to wskazują. Następna sprawa, która wydaje mi się dziwna, ale może tylko dlatego, że się nie znam, może to normalne a ja dzięki Bogu nie mam w tym doświadczenia. Chodzi o to, że stan zwłok był w tak złym stanie, że identyfikację kobiety potwierdziły dopiero badania uzębienia. Mamy zimę i temperatury trochę powyżej zera, w Anglii nie jest wiele inaczej. Czy po 3 tygodniach, przy takich temperaturach, dojdzie do tak zaawansowanego rozkładu ciała? W lecie co innego, ale teraz?... Styczeń, luty, temperatury dość niskie no nie? Inna sprawa to to, że podobno jakiś jasnowidz odnalazł zwłoki, przy czym policja utrzymuje nadal, że to dwóch spacerowiczów znalazło kobietę. Sekcja zwłok nie wykazała nic podejrzanego, chociaż może nie do końca. Z doniesień prasowych dowiadujemy się, że planowana jest następna, w ...czerwcu.
Cały przypadek zaginięcia rozwinął się w naprawdę niesmacznym kierunku, ktoś nagrał film, gdy zwłoki wyciągano z rzeki, a później wstawił go na tik toka. Młodzi ludzie organizowali imprezę w miejscu zaginięcia, bawiąc się w detektywów, próbując odtworzyć ostatni czas przed zaginięciem, przez co zwrócili na siebie uwagę "mniej" zachwyconych mieszkańców.
Dziś w pierwszym tygodniu marca nadal nie wiemy wiele. Samo zaginięcie jest bardzo tajemnicze. Znów woda, znów ciało zostało odnalezione w miejscu, które było wielokrotnie przeszukane. Gdzie przebywała przez cały ten czas? Jak już napisałem to naprawdę przejrzysta okolica, ot kilka drzew i krzaków, a w styczniu nawet nie ma liści na drzewach ani wysokiej trawy — to nie były trudne poszukiwania. Brała udział w konferencji i nic nie wskazywało na to, że w pewnym momencie coś się stało — krzyk lub jakiś odgłos w tle. Czy problemy z alkoholem lub depresja mogły być przyczyną samobójstwa? Nawet gdyby tak było, nie wyjaśnia to, dlaczego nie ma śladów wejścia do wody. I co dalej? Nadal pozostaje ten sam problem, gdzie znajdowało się ciało zaginionej przez 3 tygodnie? Poszukiwano codziennie, aż nagle spacerowicze przypadkowo odkrywają zaginioną, którą profesjonalnie szukano przez tyle dni. Zobaczymy jak sprawa dalej się potoczy.
Ciekawa sprawa, wydaje się, że faktycznie pasuje do profilu missing 411.
OdpowiedzUsuńBazując na tym co mówi Paulides o dziwnych zaginięciach, to wiele mogłyby rozwiązać poszerzenie zakresu wykonywanych testów na obecność różnych substancji, oraz ujawnienie dokładnych zapisów z sekcji zwłok w tym np. zawartości żołądka ofiary zaginięcia.
Zaawansowany rozkład w tak zimnym okresie roku wydaje się naprawdę niesamowity - ciekawe czy miała na sobie ubranie, po tym też można by było zidentyfikować zwłoki, natomiast jego brak (bądź niekompletność) jest charakterystyczny dla tego typu zaginięć.
W dodatku jeszcze ta jedna jedyna nie działająca kamera, niesamowite są te zbiegi okoliczności - a z tego co relacjonuje Paulides wynika, że jest ich naprawdę bardzo dużo. Jeśli sprawa zaginięcia Nicoli Bulley, faktycznie wpisuje się w schemat spraw missing 411, to dobrze by było sprawdzić, czy w tym rejonie już wcześniej nie było podobnych zaginięć, lub zaginięć osób o podobnych inicjałach i podobnych cechach.
W tym przypadku zaginęła kobieta, co się dużo rzadziej zdarza, co w sumie też jest bardzo intrygujące - czemu w profilu osoby zaginionej w dziwnych okolicznościach najczęściej powtarza się schemat: biały mężczyzna, pochodzenia niemieckiego. Do tego dochodzi też bardzo często ścisłe wykształcenie, wysoka inteligencja, lub zaburzenia takie jak np. autyzm. Jeszcze jest parę innych, ale te są chyba najpopularniejsze.
Kolejny bardzo ciekawy wpis! Pozdrawiam:)
Dziwna ta historia. Gdy o niej czytałem po raz drugi to zastanawiałem się czy będzie pasowała do reszty zdarzeń poruszanych na tej stronie. Ktoś już chyba wspominał, że często dziwne zdarzenia spotykają osoby mające jakieś depresyjne nastroje, zastanawiające się w myślach czy aby na pewno pasują do tego świata. Niekoniecznie są to osoby planujące skończyć ze sobą - lecz po prostu osoby głęboko i szczerze analizujące otaczającą rzeczywistość, która zbyt różowa nie jest.
OdpowiedzUsuńZwykły wypadek jakich pełno . Czy aby autor nie publikuje takich pseudo sensacji z braku naprawdę interesujących przypadków ? Tysiące ludzi ginie na świecie i naprawdę nie ma w tym nic niezwykłego . Blog zaczyna przypominać portal plotkarski ( smutne ).
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem, ale nazywanie tej sprawy "przypadkiem jakich pełno", to ignorancja, albo co najmniej duże uproszczenie. Sprawa na pierwszy rzut oka zawiera cechy Missing411, nie mówiąc już o okolicznościach odnalezienia zwłok. Czy autor(ka) tego komentarza czytała w ogóle ten artykuł ?
UsuńOdnosze wrazenie iz czesto ludzie znikaja, wnikajac w ta odmienna rzeczywistosc. Rozpozna sie to jedynie w niektorych przypadkach. W pozostalych ludzie traca zycie w niewyjasniony sposob. Jezeli ta kobieta zniknela , to pojawila sie w wodzie, nie dlatego, iz tam byla caly czas a weszla do niej o wiele pozniej i to tym cialem, ktore sie jej wylonilo, gdy zmienila rzeczywistosc. Ona sobie poszla dalej tym innym, ale odpadlo jej cialo fizyczne, ktore potrafila dzwigac na kwantowo ze soba. Nie musiala tego w ogole postrzec, iz cos sie zmienilo i poszla dalej, tyle ze cialem duchowym.
OdpowiedzUsuńTak, Paulides często podkreśla, że nadprzeciętnie dużo ginie ludzi z niemieckim pochodzeniem, nigdy jakoś nie umiałem tego ugryźć ani zaszufladkować. Może tylko przypadek? Co mnie by interesowało to właśnie takie wyniki sekcji zwłok. Czy wykazano jakieś narkotyki? Co przez ostatnie dni spożywała zaginiona osoba. Często było tak, że małe dzieci zaginęły na kilka dni, a gdy je odnaleziono, opowiadały niesamowite historie o "niedźwiedziach" "czarnych psach" które je karmiły np.: jagodami. Innym razem zwłoki znalezione w wodzie wykazują, że były tam tylko ostatnie godziny a zaginionego szukano od tygodni. Dlaczego nie odpowiadał na wołania poszukujących? Jeśli żył przez cały ten czas to gdzie przebywał? Co spożywał, mogłoby wyjaśnić gdzie był.
OdpowiedzUsuńTu i tam przeważnie w dużych miastach słyszy się o utonięciach przeważnie młodych ludzi. Paulides także podał przypadek o mężczyźnie który nagle obudził się w wodzie. O tabletce gwałtu każdy już słyszał, czy właśnie w takich przypadkach mogłyby być przyczyną? Kilka lat temu Manchester nawiedziła taka fala utonięć młodych ludzi. Większość z nich imprezowała w miejscach niedaleko rzeki Irwell. Tu właśnie testy na takie substancje też mogłyby pomóc. Lepiej więcej testów i sekcji zwłok, wtedy człowiek przynajmniej więcej wie, niż gdybać do końca swego życia.
Z tego co pamiętam, to właśnie duże stężenie GHB wykryto w tych ciałach, które udało się przebadać na jego obecność. O ile byłyby to ciała osob zaginionych w aglomeracjach miejskich to byłoby to łatwo wytłumaczalne. Jednak wykrywano tą substancję w ciałach osób zaginionych w dzikich terenach.
UsuńCzytałam ciekawe przypuszczenie na temat działania GHB - że być może zaginieni są nim ogłuszani np. w celu przeprowadzenia jakichś badań, a kiedy są odstawiani na miejsce to GHB jeszcze nie przestało działać i dlatego, niektórzy się topią leżąc twarzą w płytkich strumieniach. Lub, kiedy siła jego działania słabnie popadają w hipotermię wywołaną tą substancją i dlatego się rozbierają.
Jest jeszcze takie, że w przypadku silnego stresu organizm może wytwarzać duże ilości GHB i stąd te wyniki, ale czy tak jest, tego nie wiem. Jeszcze nie wnikałam za bardzo w działanie tego związku.
Trochę offtop , ale ostatnio czytałam raporty z sekcji zwłok okaleczonych krów wykonane na zlecenie NIDS i poza tym, że te okaleczenia są przedziwne, to mam wrażenie, że ktokolwiek za nimi stoi, jest zainteresowany badaniem hormonów. Co w sumie nie byłoby takie dziwne biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo są one uniwersalne i jak mocno jest od nich zależne funkcjonowanie w tym myślenie.
Pozdrawiam:)
Wczytałem się trochę w temat GHB. W Europie ten środek też jest dość popularny. Inna sprawa to to, że przy zażyciu dwóch innych "komponentów" BD i GBL, organizm przekształca je w GHB. Jednym ze skutków ubocznych GHB jest duszność. Można sobie wyobrazić, że osoba taka pragnie nagle świeżego powietrza a w stanie, jakim się znajduje (alkohol itp.) nie trudno o wypadek.
UsuńOkaleczenia bydła były kiedyś moim ulubionym, jeśli można to tak nazwać tematem. Wiele się działo, Keith Wolverton i jego pozycja "Mystery Stalks the Prairie" fajnie się czyta, polecam. Fenomen jest ciekawy, coś więcej się dzieje niż tylko wycięcie paru organów i zabranie krwi. Może to tylko efekt uboczny, ale takie zwierzęta omijane są później przez drapieżników, a sam rozkład tkanki trwa dłużej niż zwykle. Może kiedyś da się zrobić jakiś art. na ten temat.
Pozdrówka!!
Jakieś 200m na zachod od granic tego miasteczka, znajduje się duży plac do postoju campingów. Może przyczyn tej tragedii należy szukać w tym miejscu, wydaje mi sie ze nie zaszkodzilo by sprawdzić i ludzi jacy w tym czasie przebywali na tym placu i ich campingi.
OdpowiedzUsuńPolicja została bardzo krytykowana, między innymi zrzuca się że nie wzięto pod uwagę uprowadzenia i zabójstwa a tylko nieszczęśliwy wypadek. Nie wiem. Nie mogę powiedzieć dlaczego wysunięto takie zastrzeżenia. Pozdrówka.
UsuńHistorię zaginięcia tej kobiety znam niejako z pierwszej ręki. Moja siostra i szwagier mieszkają w Anglii niedaleko miejsca w którym doszło do zaginięcia. Z kolei koleżanka siostry jest żoną jednego z policjantów, który brał udział w śledztwie. Moja siostra, z racji tego, że wie o moim zainteresowaniu Missing 411 od razu opowiedziała mi o historii tej kobiety zaraz po jej zaginięciu i spytała co o tym sądzę. Od razu powiedziałem - "zobaczysz, znajdą ją tam gdzie na pewno już szukali". Ostatnio dzwoni do mnie siostra i od razu pyta czy pamiętam o kobiecie, o której mi mówiła i zadaje drugie pytanie czy domyślam się gdzie ją znaleziono. Znając specyfikę M411 nie pomyliłem się. Siostra opowiadała, że z relacji jej znajomej policja jest co najmniej skołowana, tym bardziej że na rzece skupili się od razu i przeszukiwano ją bardzo skrupulatnie. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że jest to typowe zaginięcie Missing 411, tym bardziej dziękuję Panie Arkadiuszu że opisał Pan ten nowy i niezwykle ciekawy przypadek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tak. Z tego co wyczytałem, to na rzece głównie koncentrowano całe poszukiwania, brzegi jak i koryto. I chociaż w tym czasie wody było bardzo mało, nadal nie potrafiono jej odnależć. Ten fenomen że odnajdowane są ciała tam gdzie wielokrotnie szukano, przewija się często przez takie tajemnicze zaginięcia. Ostatnio słuchałem o przypadku i który niedługo tu zawita co pisze się jak najbardziej w serię 411. Tym razem odnaleziono samochód w miejscu które wielokrotnie przeszukano. Właściciel od kilkunastu dni zaginął, a że był to znany lekarz to i akcja poszukiwawcza, była odpowiednia. Samochód uszkodzony, zagrzebał się i nie było możliwe by go uwolnić. Ratownikom "opadła szczęka" jak się dowiedzieli gdzie go znaleziono, "przecież my tam byliśmy". Teren przejrzysty, auto to nie mała rzecz...... muszę się więcej wczytać w ten przypadek...Pozdrówka.
Usuń