Niezwykłości Lasu Rendlesham.

 Las Rendlesham w Suffolk, nieuchronnie przypomina dziwne i surrealistyczne wydarzenia związane ze słynnym UFO w grudniu 1980 roku. Zdarzenia, którego świadkami byli liczni członkowie personelu Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych stacjonujący w pobliskiej bazie wojskowej Royal Air Force Bentwaters. Ta kuriozalna sprawa była przedmiotem kilku książek oraz licznych programów telewizyjnych. Dla wielu ów incydent nosi nazwę "brytyjskiego Roswell", te wydarzenia nadal wywołują intensywną debatę i kontrowersje. Nie chodzi bynajmniej o to, że niektórzy sceptycy sądzą, iż grupa żołnierzy dała się nabrać na światła latarni morskiej. Już sam oficjalny raport wyklucza tę tezę, a ponadto jak się okazało, dzień później jakaś tajna grupa w jednoczęściowych kombinezonach przeczesywała połacie lasu w poszukiwaniu możliwych śladów. Może jak niektórzy sądzą, stoi za tym jakiś wojskowy tajny eksperyment — bądź co bądź, ponad trzydzieści lat później, debata nadal istnieje, i niewątpliwie nadal będzie się toczyć przez wiele kolejnych lat. Jednak celem tego wpisu jest przytoczenie innych niezwykłych wydarzeń na terenie owego tajemniczego lasu, incydentów, które są mniej znane, a kto wie, może mają jakieś wspólne źródło lub pośredni związek.


Las Rendlesham obejmuje obszar o powierzchni około 1500 hektarów i znajduje się w pasie nadmorskim Suffolk. Przeważa las iglasty, są tam także wrzosowiska i tereny podmokłe, można spotkać borsuka, lisy, jelenie, sarny i daniele. Według niektórych osób, las Rendlesham jest również siedliskiem dla znacznie dziwniejszych postaci. Las i okolice, podobnie jak miejscowości West Wratting i Balsham w Suffolk, skrywa coś równie dziwnego — a może nawet coś z innego świata — to bestia, która lokalnie znana jest jako: Shug Monkey. To istota dzieląca cechy psa i małpy, która podobno często nawiedzała drogę o nazwie Slough Hill Lane. Stworzenie posiadało ciało czarnego kudłatego owczarka i twarz małpy z wyłupiastymi oczami, było uważane za nadprzyrodzonego ducha lub demona. I chociaż zdjęcia w internecie pokazują raczej rysunki (mniej więcej) niewinnego zwierzątka, poniższy przypadek z artykułu N. Redferna który osobiście rozmawiał ze świadkiem pokazuje że wielkość kreatury może być różna.

Jedną z nieprawdopodobnych postaci, która kręci się po lasach Suffolk, jest tzw. "succa" stworzenie to podobno wzięło swoją nazwę od starego angielskiego słowa, które oznacza demona. Opisywane jako dziwaczne połączenie gigantycznego psa, muskularnego niedźwiedzia i dużej małpy. Krótko po Nowym Roku w 1956 roku Sam Holland spacerował po obrzeżach wsi Suffolk ze swoim pieskiem, kiedy z przerażeniem zobaczył dziwacznie wyglądającą istotę, która wyłoniła się zza drzew około trochę ponad 10 m przed nim. Stąpało na czterech ogromnych, umięśnionych nogach - "jak u lwa" - posiadało gęste czarne i błyszczące futro. Co niewiarygodne, powiedział Holland, zwierzę miało przynajmniej 3 m długości, a więc nie można go było uznać za cokolwiek choćby w najmniejszym stopniu przypominającego zwierzę domowe lub znane dzikie zwierzę z Wysp Brytyjskich. Spanikowany Holland pomyślał przez chwilę, że być może zwierzę to było egzotycznym wielkim kotem, który uciekł z zoo lub prywatnej posiadłości, lecz gdy ów coś obróciło się w jego kierunku, zobaczył jego zmarszczoną twarz. Porównując ją do goryla srebrnogrzbietego, Holland opisał potworne stworzenie, iż miało ogromną szyję, inteligentnie wyglądające oczy, szeroko rozwarte nozdrza i ogromnie potężne szczęki. Zwierzę przez chwilę wpatrywało się uważnie zaskoczonemu mężczyźnie i jego skomlącemu piesku. Następnie, najwyraźniej straciwszy jakiekolwiek zainteresowanie, makabra o gorylej twarzy po prostu kontynuowała swoją drogę w głąb lasu. Według świadka stworzenie to wyglądało jak dziwne połączenie małpy, psa, niedźwiedzia, lwa i nosorożca — absolutna chimera. Nie trzeba wspominać, że podobne zwierzę nie występuje na Wyspach Brytyjskich czy gdziekolwiek. Sam Holland nigdy nie zmieniał opisu przedziwnej kreatury, wiedząc, że coś takiego nie istnieje, nadal, przez całe życie utrzymywał swoją wersję.

Autorytatywna książka Boba Trubshaw pt.: "Phantom Black Dogs" odnotowuje wiele przykładów przedziwnych zwierząt, o ile są to jakieś zwierzęta: "Folklor o fantomowych czarnych psach znany jest na całych Wyspach Brytyjskich. Od Black Shuck ze Wschodniej Anglii po Mauthe Dhoog z Wyspy Man, krążą opowieści o ogromnych widmowych psach 'ciemniejszych niż nocne niebo' z oczami 'świecącymi na czerwono jak rozżarzony węgiel'. Widmowy czarny pies z brytyjskiego i irlandzkiego folkloru, który często zapowiada śmierć, jest częścią ogólnoświatowego przekonania, że psy są wrażliwe na zbliżającą się śmierć, i czuwają nad zmarłymi i umierającymi. Północnoeuropejskie i skandynawskie mity sięgające epoki żelaza przedstawiają psy jako zjadaczy zwłok i strażników dróg do piekła".

Chociaż obraz, który tworzy widmowy czarny pies, jest obrazem śmiertelnej i diabelskiej bestii, która przed wiekami grasowała po wioskach i miasteczkach starej Anglii, to poza ludźmi interesującymi się folklorem mało znanym faktem jest to, że okazjonalne obserwacje takich stworzeń istnieją po dziś dzień — i to w Lesie Rendlesham.

W mroźne zimowe popołudnie 1983 roku, para Paul i Jane Jennings spacerowali po lesie w Rendlesham, kiedy przeraziło ich pojawienie się przed nimi czegoś, co Jane opisała zwięźle jako "wielkiego czarnego psa". "Szliśmy akurat ścieżką, gdy za zakrętem stanęliśmy twarzą w twarz z widmową bestią — to było prawie tak, jakby czekała na nas". Głowa zwierzęcia miała wyraźnie psi wygląd, aczkolwiek była znacznie większa niż u jakiegokolwiek psa. Co dziwne, jego ciało zdawało się wykazywać cechy wyraźnie przypominające kocią naturę. Przez krótką i pełną napięcia chwilę, para wpatrywała się w stworzenie, które, wydawało się mieć niesamowicie posępny wyraz twarzy. O wiele bardziej szokujące było jednak to, co stało się potem. Nagle, bestia zaczęła migotać, jakby "włączając się i wyłączając", trwało to krótką chwilę, po czym w końcu zniknęła, dosłownie, na oczach Jenningsów. Okolicę wypełnił przytłaczający zapach, który przypominał płonący metal. Przerażona para uciekła do samochodu i szybko opuściła okolicę.

Rendlesham było również miejscem kilku intrygujących spotkań z tym, co później nazywano jako "Alien Big Cats". Niesławna bestia z Bodmin jest być może bardziej znana niż jej kuzyni z Suffolk; jednak raporty, które pojawiły się w lesie Rendlesham i jego okolicach są z pewnością nie mniej prowokacyjne. Jednym z najwcześniejszych, wiarygodnych przypadków jest przypadek Jimmy'ego Freemana, którego bliskie spotkanie z wielkim kotem miało miejsce podczas jazdy w Rendlesham Forest późną nocą w połowie lat 70. Do spotkania doszło około 23.30 w ciemną, pochmurną i lekko zamgloną noc. Freeman jechał powoli, droga była ciemna i kręta. W pewnym momencie coś dużego i cienistego przebiegło przez drogę przed nim, Freeman opisał stworzenie jako długie, gładkie i całkowicie czarne, nie ma wątpliwości, że przez ułamek sekundy lub dwie miał okazję zobaczyć ogromnego kota. Do dziś twierdzi stanowczo: "Jeśli dożyję setki, powiem to samo: w Rendlesham Forest żyją wielkie koty".

W październiku 2003 roku pani Fooks, z Eyck, w pobliżu Woodbridge — który jest progiem Rendlesham Forest — widziała "czarnego kota" w swoim ogrodzie, który był "większy niż jej Labrador". "Wszystko działo się w ciągu kilku sekund, ale naprawdę dobrze się przyjrzałam. Słońce zachodziło i świeciło prosto na zwierzę. Miało błyszczącą sierść i duży ogon. Zobaczyło mnie, a potem pomknęło w stronę żywopłotu". Co ciekawe, okazało się, że sąsiadka — Anne Downing widziała podobne stworzenie w Rendlesham Forest około półtora roku wcześniej: "Szłam ścieżką z moją córką i zobaczyłam to czarne zwierzę w oddali. Było prawie w pozycji do ataku, a kiedy podeszłyśmy zbyt blisko, po prostu uciekło w krzaki."

Obserwacje wielkich kotów trwają od lat, jedne są bardziej zwyczajne, inne incydenty znów dziwne i zastanawiające. Brytyjskie stowarzyszenie " Big Cats Society" otrzymało zgłoszenia 28 obserwacji w Suffolk w jednym roku! (2002 r.), ale także 113 obserwacji w Norfolk i 129 w Essex. Być może część przypadków dotyczy pum, które uciekły z prywatnych posesji lub zostały wypuszczone po 1976 r. kiedy wprowadzono nową ustawę o hodowli dzikich zwierząt.

Jeśli popatrzymy w przeszłość, okazuje się, że to istne zagłębie dziwactw i dzikich stworzeń. Należy do nich niewątpliwie następującą relacja Ralpha z Coggershall. Zapisana w roku 1200 w Chronicon Anglicanum, opisuje niezwykłe schwytanie dzikiego stworzenia w stylu człowieka z lasu:

"W czasach króla Henryka II, kiedy Bartłomiej de Glanville był gospodarzem zamku w Orford, zdarzyło się, że rybacy złapali w morzu w sieci... dzikiego człowieka. Był nagi, wyglądał jak człowiek, lecz pokryty włosami na całym ciele i z długą kudłatą brodą. Chętnie jadł to, co mu przyniesiono, ale jeśli było to surowe, ściskał to między dłońmi, aż wydalił cały sok. Nie mówił nawet wtedy, gdy go torturowano i wieszano za nogi. Wprowadzony do kościoła nie okazywał żadnych oznak czci ani wiary. Szukał swojego łóżka o zachodzie słońca i zawsze pozostawał tam do wschodu słońca. Pozwolono mu wejść do morza, silnie strzeżonego trzema linami sieci. Nurkował pod sieci i raz po raz wynurzał się z powrotem. W końcu wrócił z własnej woli. Później jednak uciekł i nigdy więcej go nie widziano."

Nick Redfern, który dobrze jest obeznany z tematyką Rendlesham Forest, słusznie twierdzi, że ów tajemniczy las najbardziej jest kojarzony z wydarzeniami o tematyce UFO z grudnia 1980 roku, lecz kiedy przyjrzeć się bliżej widać, że las był gorącym źródłem dziwactw nie tylko przez lata czy dekady, ale przez wieki. Być może ów obszar jest jednym z portali, o których piszą autorzy tematyki paranormalnej. Niekiedy wydaje mi się, że różne miejsca lub lepiej powiedziawszy, jakaś siła chce, żeby zwrócić uwagę na jakieś miejsce. Na przykład koncentrując piktogramy w jednym sezonie, na miejsce które wcześniej było "łyse" pod tym względem. Albo weźmy fenomen, który znamy jako "twarze z Belmez". Coś nazwijmy to paranormalnego, dzieje się przez pewien okres, a potem zanika. Co za tym stoi? Co ma nam to powiedzieć? Lub inne dziwactw minionych wieków, np.: fenomen pojawiających się krzyży na ubraniach lub ciałach, który porządnie wystraszył i to niejednego. Pojawiające się sterowce, których jeszcze oficjalnie nie było i wiele podobnych fenomenów, które pojawiają się nagle, a po jakimś czasie gasną w aktywności, pozostawiając zdumionych świadków i rzeszy czytelników. Prawdopodobnie cały fenomen UFO i ich załogantów także kiedyś skończy się w ten sposób, co podkreśli, iż także owe "cuda" należą do repertuaru tej samej nieznanej siły.


Wykorzystano:

Mysterious Universe 

Komentarze

  1. Bardzo ciekawe jak zawsze!!!!!. musieliśmy się trochę naczekać. Pozdrawiam serdecznie z Wawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam witam. Dzięki, że się podoba. Musiało to trochę poczekać, ostatnie tygodnie były dla mnie b. intensywne. Wiatr i śnieg połamał drzewa nad stawami i trzeba było posprzątać. Miałem także ciekawy dokument do przeczytania i mam nadzieję, że wyjdzie z tego książka. To o dziwnych zaginięciach na terenie Polski, naprawdę robi wrażenie i nie ustępuje incydentom, o których pisze Paulides. Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za kolejny świetny wpis (łącznie z poprzednim)!:)
      Jestem bardzo ciekawa tych dziwnych zaginięć z terenów Polski.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dziękuję, zrobi się art. jak będzie już wszystko gotowe. Pozdrawiam!!!

      Usuń
  3. Apropo polskich anomalii- czytałem gdzieś kiedyś ciekawa relację o grupie studentów, którzy podczas spływu kajakowego po wpłynięciu w mgłę nagle znaleźli się na środku pustego oceanu. Dryfowali po nim całe godziny aż w końcu znowu pojawiła się mgła i „wrócili” na rzekę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Ciekawe!, nie słyszałem o tym. Pozdrówka

      Usuń
    2. Nie jestem pewien, ale wygrzebalem to kiedyś w archiwum Fundacji Nautilus. Dokładnie w dziale „XXI Piętro”, ale mogę się teraz mylić. Relacja była naprawdę ciekawa, świadkowie wiarygodni. Poszukam tego w wolnym czasie i wrzucę linka. Pozdrawiam i dziękuję za tego bloga.

      Usuń
    3. https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3097,tajemnicze-zagubienie-w-czasie-i-przestrzeni.html
      To może być ten artykuł, jednak niestety nie chce się otworzyć.

      Usuń
    4. Trzeba tam zajrzeć za jakiś czas bo podali taki komunikat,że "Trwaja prace zwiazane z aktualizacja serwisu. Zapraszamy za jakis czas... /mostek FN/".Sama jestem ciekawa tego artykułu!
      Dziękuję za linka i pozdrawiam :)

      Usuń
    5. Podaję link doYT Chrisa M.
      https://www.youtube.com/watch?v=7o1Mmr5cdTA
      Ps.Panie Arku proszę mieć dla nas wyrozumiałość :)))
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    6. Dzięki wielkie za linki!!. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Może nie do końca w temacie, ale chciałbym wspomnieć o książce Tima Marczenko "Bezcielesne Głosy" Jestem w posiadaniu tej pozycji, auto osobiście widzi wiele analogi że sprawami Missing 411.
    Oto fragment moich notatek i odczuć :

    Tim, swoje dzieciństwo spędził, mieszkając w jednej z prowincji dzikiej kanadyjskiej tajgi. Tereny te są słabo zurbanizowane, miasteczka i osady niewielkie, a domostwa porozrzucane tu i ówdzie dość rzadko, niejednokrotnie oddalone od siebie sporym dystansem. Teren wokół jego domu rodzinnego był całkowicie otoczony lasami, z jedną droga dojazdową. Któregoś wieczora wczesnym latem grał w kosza przed domem. Otaczający las był bardzo cichy, i w pewnym momencie usłyszał trzy, swego rodzaju elektroniczne "bipniecia" dochodzące z głębi lasu. Ten dźwięk był kompletnie egzotyczny, ponieważ były to czasy kiedy telefony komórkowe praktycznie nie istniały, a wszelkie rodzaju sprzęty multimedialne były rzadkością. Zwróciło to jego uwagę, zrobił kilka kroków w kierunku lasu, aby przekonać się co to za dźwięk, i w pewnym momencie usłyszał głos dochodzący z lasu wołający go po imieniu, co dziwniejsze brzmiał jakby głos jego ojca. Był kompletnie skoki sterowany, ale wiedział że to nie jego ojciec, ponieważ jego ojciec był w tym momencie w innej części domu, i dokładnie wiedział gdzie. W pierwszym momencie nie zaniepokoiło go to, natomiast bardzo zafrapowało, co u licha się dzieje? To coś wolało go po imieniu "Tim, chodź do lasu, zobacz co znalazłem". Należy wiedzieć, że nie brzmiał jak zwykły głos, a bardziej jak krótkie "mechaniczne" nagranie. Kiedy odpowiedział na zawolanie, usłyszał znowu to samo bezwiedne, chłodne nieco ludzkie mechaniczne zdanie "tim, chodź do lasu, zobacz co znalazłem". To był moment, zanim Tim zorientował się, że to nie osoba, to żaden porywacz ani żaden żart sąsiada lub kolegi,a na pewno nie jego ojciec. Stał tak przez chwilę, aż w końcu zawołał "dlaczego Ty, nie przyjdziesz tutaj?" Po czym znowu usłyszał to samo "Tim, chodź do lasu, zobacz co znalazłem". Natychmiast przypomniał sobie o "bipczeniu" i znowu je usłyszał, i kolejny raz go to rozbudziło jego ciekawość. Był młodym człowiekiem, nie myślał wówczas o niebezpieczeństwach tego świata, po prostu jego młody umysł owładnęła ciekawość,pomyslał "wow, to niesamowite". Po chwili tego monologu, jednak nie pozwolił się zwabić temu czemuś, zignorował to, i znowu usłyszał potrójne "bipniecie" a głos zamarł, nie usłysz go więcej. Po kilku minutach poszedł do ojca upewnić się, i zapytał go: co znalazłeś w lesie? Spojrzał na niego zdumiony i zapytał, o czym Ty mówisz? Nie wolałem Cię z lasu,nienwiem o czym mówisz, a wówczas Tima przeszły zimne dreszcze. Ojciec rzucił na niego podejrzliwe spojrzenie, i wrócił do swoich zajęć. Nie potraktował tego poważnie. Chłopak odwrócił się spojrzał na las, i dotarło do niego że stało się coś dziwnego, i nie dał się zwabić. Linie lasu a jego dom dzieli zaledwie 15 metrów, wychował się w tej okolic, znał każdy zakamarekni wykrot, las był jego placem zabaw. Nie bał się lasu po zmroku, ale tego wieczoru nie wszedł do lasu, a postanowił zostać blisko domu i obserwować co się wydarzy.

    Z powyższego przypadku wyłania nam się interesujący wzór, mianowicie:

    - próba zwrócenie uwagi w postaci "bipczenia"

    - wabienie poprzez prosty komunikat "Tim, chodź do lasu, zobacz co znalazłem", ten głos bywa nie jednokrotnie głosem kobiety lub płaczącego dziecka wołającego o pomoc. Co wywoła w nas taką troskę i wzbudzi odruch chęci niesienia pomocy, jesli nie dziecko bądź koieta wołająca o pomoc gdzieś z głębi lasu?

    - finalnie odizolowanie osoby od ewentualnych osób postronnych, jeśli takie znajdują się w pobliżu.

    Latwo odnieść wrażenie, że kryje się za tym jakąś forma i teligencji, która jakby obserwowała sytuację i wiedziała, w którym dokładnie momencie zadziałać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za obszerny i bardzo interesujący komentarz. Może jeszcze jakieś inne przypadki zamieścisz tu na blogu Arka?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Mam jeszcze kilka w zanadrzu🙂 Przepraszam za błędy, nie korygowałem tego na bieżąco.

      Usuń
    3. DobrzeWiesz,szukałam coś na temat tej książki Tima M. "Bezcielesne głosy" i znalazłam tylko po polsku YT Chrisa Miekiny,który opowiedział tę historię ,tylko,ze trochę inaczej.Mianowicie,że wtedy nie było w domu ojca Tima, bo był w delegacji(sic!).To duża różnica.Możesz wyjaśnić?Jeszcze mam pytanie,czy chłopak mieszkał tam tylko z ojcem?Tak czy siak, nie nabrał się na ten "wabik" głosowy,ale było to dla niego tak wielkie przeżycie,że zaczął badać ten fenomen i zabrało mu to dekadę zanim napisał książkę!(podaję tę wiadomość z YT-ba Chrisa M.)
      Pozdrawiam :)
      Ps.Dam link do tego yt-ba.

      Usuń
    4. Witam i dziękuję że podałeś ten incydent. Pamiętam go i jak się nie mylę to ojca nie było wtedy w domu co sprawę jeszcze bardziej komplikuje. Dokładnie!! Masz rację że to jakaś inteligentna forma nieznanego, która wykorzystuje wszystko co możliwe żeby wywabić ludzi w miejsca gdzie nie ma kamer ani świadków. Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Hej, dzięki za korektę, nigdy nie pobierałem nauk angielskiego, "nauczyłem" się go poprzez lata słuchania, i kojarzenia. Faktycznie, ojciec był poza domem, co nie ma zbyt dużego wplywu na cały kontekst. Tim wiedział, że ojca na pewno nie ma w pobliżu, ale doceniam Twoja uwagę. Jest na YT wywiad z samym Timem, tam zawarł więcej szczegółów tego zajścia, polecam jednak książkę, wyczerpuje temat. Słaby ze mnie publicysta, i zdaje sobie sprawę z błędów i nieporządku w swoim pisaniu, to po prostu zlepek moich notatek i poniekąd przemyśleń oraz kojarzenia faktów. Na codzień pracuje na budowie, niewiele czasu i sił pozostaje mi na research, ale jeśli tylko mogę, drążę. Tutaj link do wywiadu z Timem:
      https://youtu.be/u9ukjqTMcQM

      Usuń
    6. Jeden ze słuchaczy śledzący sprawy zaginięć z serii Missing 411.Davida Paulides napisał do niego taki oto email:
      Siedziałem któregoś popołudnia przed domem na tarasie, z oddali obserwując swoje bawiące się dzieci. Po dłuższym czasie postanowił wreszcie zawołać dzieci do domu. Zauważył że dzieje się coś dziwnego, jego córka stająca już od dłuższej chwili bez ruchu w najodleglejszej części podwórka, a właściwie pola nie reaguje na jego wołanie. Zaniepokoiło go to, i zmuszony był podejść do córki. Kiedy podszedł, spojrzał na jej wyraz twarzy dostrzegł mętny wzrok córki, która była jakby zahionotyzowana. Zapytał, dlaczego mnie nie słuchasz, wolałem Ci do domu? Na co dziecko odpowiedziało w osłupieniu ze wzrokiem skupionym w jednym kierunku "on mnie woła, chce żebym poszła z nim". Mężczyzna zdębiał, i zapytał kto? Odpowiedziała On, jest tam "cały czarny" , ojciec spojrzał w kierunku krzaków mówiąc że niczego tu nie ma? Na co dziecko ponownie "On Cię nie lubi". Zsniepokojnoy wziął córkę na ręce i zabrał do domu. W domu, położył córkę na łóżku, a ta po chwili zasnęła, po czasie pojawiła się gorączka finalnie dziecko pochorowało się.

      Usuń
    7. Kurcze aż ciarki przechodzą. Mam gdzieś a na pewno i tu był opisany jak i u Arka M., jak kiedyś robiłem dla niego art. Chodzi o przypadek ze Szwajcarii, tam też dziecko było uprowadzone przez ciemną postać. Trzy dni go nie było, w tym czasie odwiedzili jakieś inny świat z ciekawymi ludżmi. Deszcz padał podczas poszukiwań ale jak dziecko się odnalazło to nic o deszczu nie wiedziało. Co mnie ale najbardziej cieszy, ten przypadek pochodzi z bardzo starego żurnalu o tematyce parapsycholgi, i ma ponad 100 lat na karku. Tu żaden sceptyk nie może zarzucić Paulidesowi łatwowierności albo upiększania incydentów. pozdrawiam

      Usuń
  5. Znalazłem dziwny artykuł poruszające sprawy związane z UFO, ale nie tylko. Co ciekawe jest on na stronie, która - z tego co zdołałem naprędce rozeznać - traktuje o modzie i tego typu sprawach. Więc jego obecność dziwi. Do tego jest bardzo niejasny, enigmatyczny, wielowątkowy, bardzo długi i pełen błędów. Zaczyna się od eksperymentu filadelfijskiego - notabene czy nie jest to temat na kolejny wpis dla Arka?

    https://thestrip.ru/pl/smoky-eyes/vozmozhno-li-zastryat-v-odnom-dne-vremennaya-petlya-prodolzhenie-sleduet-zavisit/

    OdpowiedzUsuń
  6. Odnośnie przypadku z komentarza o nawołującym głosie ojca z lasu (bardzo ciekawe), przytaczam doświadczenie mojej Mamy:

    "Latem 2005 lub 2006 roku obudziły mnie jakieś dźwięki, zaczęłam się przysłuchiwać i wyraźnie usłyszałam szczekliwy jakby mechaniczny głos powtarzający słowa "gdzie jesteś". Głos był przedziwny i kojarzył się trochę ze szczekaniem psa, jednocześnie brzmiał jak jakoś nienaturalnie - "gdzie-je-steś". Wyjrzałam przez otwarte okno, ale nic nie było widać, noc była bezksiężycowa, żadnych świateł, kompletna cisza i tylko ten powtarzający się głos. Miałam wrażenie że się przemieszczał i był bardzo nośny. Obudziłam męża i spytałam czy słyszy to co ja, potwierdził i za chwilę dalej spał. Nasłuchiwałam dalej i miałam wrażenie jakby to "coś" kogoś szukało / nawoływało. Im dłużej słuchałam tym większy wzbudzało to we mnie niepokój, przez swoje nienaturalne brzmienie - postanowiłam zamknąć okno i opuścić rolety aby się od tego odciąć.
    Mieszkam na terenie wiejskim. Choć wtedy nikt w pobliżu nie mieszkał, to naturalnie w nocy było słychać odgłosy zwierząt, czasem ludzi, jednak tej nocy była głucha cisza. Rano zapytałam męża czy pamięta głos z nocy, potwierdził, ale zupełnie nie był zainteresowany tematem. Przez jakiś czas nurtowało mnie to zdarzenie i rozmyślałam nad nim. Do dnia dzisiejszego wyraźnie pamiętam ten głos oraz to, że jeszcze coś się działo na samym początku, kiedy się obudziłam, niestety, tego nie mogę sobie przypomnieć.
    Ten opis sporządziłam na prośbę mojej córki i nawet miałam go zamieścić osobiście na stronie blogu Poszukiwacze Nieznanego, ale funkcja komentarze na blogu nie chciała się otworzyć, co kilka razy próbowałam zrobić. Pozdrawiam:)"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo ciekawy przypadek twojej Mamy.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Dziękuję za ten ciekawy przypadek. Jak tak człowiek poszuka w materiałach to nawet znajdzie sporo incydentów na ten temat. Przeważnie taki głos jest skierowany do danej osoby . Tu widocznie został "podsłyszany", albo? Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Obecnie mieszkam we Wrocławiu, jednakże i mi się przydarzyła taka sytuacja.
      Wracając nocą z partnerką do domu przechodzimy przez skwer za którym nic praktycznie nie ma, było to ok 2 w nocy.
      Nagle słychać głos pomocy , nie mogę się wydostać ,cykliczne co kilka sekund , tak samo modulowany bardzo mechaniczny.
      Nie ukrywam że trochę się wystraszyliśmy jednak odpowiedziałem że za żadne skarby nie wejdę w te zarośla.

      Następna sytuacja
      Karpacz , marzec 2021
      Trasa że śnieżki. Idziemy po pełnym dniu wędrówek.
      Nasz pies nagle staje i nasłuchuje. Po ok kilku sekundach słychać potężny otaczający nas że wszystkich stron. Reakcja była jednakowa , w życiu tak szybko nie uciekłem

      Usuń
  7. Angielski las to chyba jedno z ostatnich miejsc jakie chciałbym zwiedzać w nocy. Kto wie na co tam się można natknąć? Kowen wiccańskich czarownic, zblazowani arystokraci w maskach i kapturach odprawiający jakieś masońsko-satanistyczne rytuały, nastolatkowie z subkultury gothów parający się magią chaosu czy thelemą, dziwne zjawy, wielkie czarne psy z czerwonymi oczami, bezgłowi jeźdźcy, a nawet UFO i widmowe międzygatunkowe hybrydy zwierzęce, jak widać na przykładzie lasu Rendlesham. Aż mi się przypomniała jedna z ulubionych książek z dzieciństwa - Leksykon Duchów autorstwa Petera Haininga (Brytyjczyka a jakże!, na dodatek mieszkającego w hrabstwie Suffolk).
    To już chyba bezpieczniejsze polskie lasy. Tutaj co prawda może nas na grzybobraniu dopaść Błąd i kręcić w kółko, można się natknąć na "Koziołmena" czy inszego Dziada Borowego, a na rozstajach leśnych dróg grasują furmańskie skrzaty... ale ogólnie da się przeżyć ;) wystarczy odwrócić ubranie na lewą stronę, zawiązać czerwoną nitkę na nadgarstku i włożyć do kieszeni trochę soli kuchennej. Strachy na Lachy. Pozdrawiam.
    ~Tomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Tomku. A ja jestem przekonany że znalazło by się kilku ludzi którzy przy ognisku i kilku piwach chętnie by spędzili tam noc, a może i dłużej aby sobie pomyszkować tu i tam. Pozdrówka

      Usuń
  8. Opowieść usłyszałem od starszego mężczyzny, którego znałem osobiście i to co mi opowiedział i w jaki sposób to mówił nie pozostawiało dla mnie wątpliwości, że mówił prawdę . A więc opowieść: " dwie wsie leżące obok siebie odziela las , wracając do domu w nocy przez las zerwał się wielki wiatr , wiatr był tak mocny, że z drzew spadały suche gałezie .W pewnym momencie zauważyłem w głębi lasu ogniska, co było samo w sobie dość dziwne, ale dziwniejsze było to, że przy ogniskach siedzieli żołnierze w wojskowych płaszczach jak z drugiej wojny , trochę mnie to przestraszyło i czym prędzej udałem sie dalej w stronę domu . Na następny dzień nie dawało mi to spokoju, więc udałem się dokładnie w to miejsce . Wielkie było moje zdziwienie, gdy na miejscu nie znalazłem nawet śladu ognisk i gałęzi, które tak spadały z drzew poprzedniej nocy " I tyle z opowieści Pana Tadeusza , który opowiadając mi to był wyraźnie poruszony.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.