Kai Mügge - współczesne medium i moje doświadczenia podczas sesji. cz I

 Można by myśleć, że mediumizm, czyli wywoływanie zjawisk paranormalnych za pośrednictwem mediów, czy spirytyzm, doktryna z XIX wieku mówiąca o istnieniu w każdym człowieku czynnika "duch" z którym można się kontaktować po śmierci, to gadżety starej epoki. W dzisiejszych czasach ta filozofia ma nadal wielu zwolenników, najwięcej w Brazylii gdzie liczy około 4 mln wyznawców. Także w USA i Europie spirytyści nadal organizują seanse, materializują obiekty, wytwarzają ektoplazmę. Ogólnie to spirytyści wyróżniają 2 główne nurty swojej doktryny: naukowy (zajmuje się badaniem zjawisk „nadnaturalnych”) i kardeistyczny (religijno-filozoficzny, oparty na poglądach Kardeca). Dzisiaj chciałbym poświęcić czas pierwszemu nurtowi, który jak mi się wydaje, dla większości zainteresowanych jest ciekawszy.

Jednym z takich spirytystów jest pedagog Kai Mügge z Hanau. W dzieciństwie przeżył swoje pierwsze kontakty z niewidzialnymi istotami, fenomen poltergeista prześladował go przez wiele miesięcy. Jako 11-latek uświadczył kontaktów z siłami fizycznymi świata duchów, które kreowały jego światopogląd. Dosłownie obsesyjnie studiował dostępną literaturę, szukając odpowiedzi w parapsychologii, badaniach reinkarnacji, okultyzmu i spirytyzmu eksperymentalnego. W wieku 15 lat założył pierwszy krąg mediów fizycznych i od razu udało mu się wywołać fenomeny szeroko opisywane w książkach. W 2004 r. założył "Krąg Felixa" gdzie podczas spotkań próbowano uzyskać kontakt z postaciami z innego wymiaru, koncentrując się również na manifestacjach ektoplazmy, materializacji przedmiotów, jak i lewitacji.

   

                                    Kai  Mügge (z prawej) podczas seansu

Seanse spirystyczne.

Jak przystało, na dawny wzór, seanse odbywają się przy zgaszonym świetle, duchowi przewodnicy, w tym przypadku preferują nazwę „chemików”, pozwalają także na czerwone światło by lepiej pokazać publiczności np.: pojawiające się twarze lub kształty ektoplazmy. Owi "chemicy" to istoty bezcielesne, przewodzi im Hans Bender parapsycholog i lekarz, innym jest szwajcarski profesor i były przewodniczący Towarzystwa Psychiatrycznego Hans Naegeli. To głównie oni odpowiadają przez medium na zadawane pytania i są odpowiedzialni za powstające fenomeny ektoplazmy, samoczynnego lewitowania przedmiotów czy tzw. aporty, czyli dostarczanie przedmiotów, co jest szczególnie ciekawe, gdy chodzi o zarzuty sceptyków. Z czasem, z pokoju gdzie prowadzone są seanse, usunięto wszystko, co niepotrzebne a mogłoby wzbudzić podejrzenia o manipulacje. W piwnicznym pokoju państwa Mugge znajduje się lampka z czerwonym światłem, latarka plus zapasowe baterie, magnetofon, który służy na początku do odtwarzania muzyki i wspólnego śpiewania, by wzmocnić ogólną, pozytywną energię, a później do nagrywania seansu. Ponadto na środku pokoju położone są rekwizyty, świecące piłeczki, drewniana tabliczka pomalowana świetlistą farbą, harmonijka ustna, bębenek i pałeczki. Brzmi to wszystko bardzo dziecinnie, ale przy pokazach lewitacji, gdy jednocześnie gra harmonijka, piłeczki unoszą się w powietrzu, a pałeczki uderzają w bębenek trudno posądzić medium, że to on tym manipuluje. Aby wykluczyć oszustwa, wszyscy siedzą na krzesłach w ciasnym kole, trzymając się za ręce, a osoby siedzące przy medium trzymają jego ręce. Podczas niektórych eksperymentów poproszono o dodatkowe zabezpieczenia np.: przywiązanie medium do krzesła, oczywiście przed samym seansem każdy ma prawo sprawdzić pokój gdzie czy nie ma jakiś ukrytych schowków, czy aparatury, także każdy może sprawdzić medium, czy nie ma ukrytych gadżetów pod ubraniem, albo swoim krzesłem.

Seans z Kai Mügge zaczyna się wspólnym śpiewaniem znanych hitów z radia, w tym czasie medium praktykuje oddychanie holotropowe, by wejść w odmienny stan świadomości. Następnie główny "chemik" Hans Bender wita zgromadzonych, zwyczajnie, zaczyna się wykład o stanach świadomości, lub uczestnicy zadają pytania. "Chemicy" starają na nie odpowiedzieć, przy czym można odróżnić, kto z nich się wypowiada, Bender ma swój fonetyczny sposób wysławiania, a na przykład Naegeli jest od razu rozpoznawalny przez swój szwajcarski akcent. Najciekawszą częścią seansu są pokazy zjawisk parafizycznych, gdzie duchy manipulują energiami i systemami energetycznymi. Te mogą się manifestować różnorodnie, od stukania i głosów pojawiających się w różnych miejscach pokoju, poprzez lewitacje przygotowanych przedmiotów, wytwarzanie dźwięków przez harmonijkę, pojawiających się świetlistych orbów, aż po wytwarzanie ektoplazmy i aportów w postaci na przykład: kamieni półszlachetnych, metalowych figurek, lub woskowych kul w których „chemicy” przekazują specjalne wiadomości, albo niespodzianki dla uczestników.

Dla zainteresowanych link na  blog i  yt.:

Kai Muegge Blog about Physical Mediumship

(172) tvbeYond by Kai Muegge - YouTube


Chciałbym się podzielić moimi wrażeniami z sesji, w których brałem udział i które nie były może aż tak bardzo spektakularne, jak te gdzie manifestowały się całe postacie ludzkie, ale i tak dla mnie niezapomniane.

6 października 2018 r. seans odbył się w pomieszczeniu domu rodziców medium, gdzie od ponad 14. lat grupa "FEG-Zirkel" dokonuje eksperymentów ze światem poza naszych wymiarów. Przyznaję się, że byłem bardzo podekscytowany, od ponad pół roku czekałem na tę możliwość. Nasza grupa składała się z 20. osób. Na początku zostaliśmy zaproszeni do pokoju gościnnego, tutaj przy luźnej rozmowie każdy przedstawił się i powiedział kilka słów o sobie. Okazało się, że mamy w grupie dwoje innych medium. Obie panie praktykują kontakt ze światem duchowym w swoich kręgach. Większość po raz pierwszy brała udział w takiej sesji, inni już mieli więcej doświadczenia, było też małżeństwo starszych ludzi, która mieszka po sąsiedzku i znała medium najlepiej z nas wszystkich. Kai zaczął od wykładu o początkach spirytyzmu. Później opowiadał o początkach swojej grupy, o zmarłym profesorze Bender, który kontroluje przebieg eksperymentów i który głównie przemawia przez medium podczas seansu. Wykład trwał około godziny, później przejęła Julia, żona medium, podczas gdy Kai zmienił pokój, gdzie zaczął przygotowania do wejścia w stan transu. Julia opisywała przebieg seansu, z czym się możemy liczyć, co jest dozwolone, a co nie. Ostrzegła przed wysoką temperaturą i jeżeli ktoś będzie czuł się słabo, niech da znać od razu, zanim osunie się z krzesła, ale to tylko w ostateczności. Przerwanie seansu prawie zawsze kończy się jego zakończeniem, próby wznowienia owocują jedynie w bardzo słabe wyniki. Ponadto informuje nas, jak medium będzie kontrolowane z dwóch stron i w jaki sposób ona będzie kontrolowana przez osobę siedzącą po jej prawej stronie, sama będzie nucić na głos, żeby każdy wiedział i słyszał, że nie zmieniła swego miejsca. To dotyczy oczywiście tylko tej części eksperymentów, gdy światło będzie zgaszone.

Schodzimy do piwnicy, gdzie znajduje się pokój seansów. Julia sprawdza, czy ktoś nie posiada podejrzanych przedmiotów, żadnych latarek, laserów, telefonów, bez biżuterii, pasków do spodni i butów wchodzimy do środka. Pokój jest obłożony drewnianą boazerią, usunięto z niego wszystko, co niepotrzebne, a mogłoby wzbudzać podejrzenie. Przy ścianie stoi gabinet medium, czarna kotara zawieszona na kolistym stelażu, to święte miejsce medium, przynajmniej niemieckiej szkoły spirytystów. Jak wiadomo, inne media wcale nie potrzebowały kabinetu, np.: Franek Kluski. Każdy może przeszukać pokój i gabinet, tu nie ma wiele do szukania oprócz zdjęcia na ścianie, z którego uśmiecha się Hans Bender i gadżetów, które będą używane w eksperymentach, nic innego tu nie ma. Siedzimy na krzesłach w kole, Julia przyprowadza medium, które siada w gabinecie na własnym taborecie, nadal głośno oddychając. Julia pokazuje nam fosforyzujące gadżety które naświetla latarką o białym świetle. Są to: mały bębenek przyklejony na stałe do podłogi, trzy fosforyzujące piłeczki wielkości pingponga, papierowa trąbka z fosforyzującymi naklejkami, ekran o wymiarach 15x15cm, także on zostaje naświetlony. Julia posiada jeszcze latarkę z czerwonym światłem, by później oświetlić ektoplazmę, ponadto jest tam magnetofon, który stoi na stoliku, będziemy śpiewać do muzyki. Ostatnie instrukcje, żeby głośno komentować co kto widzi lub dotyki, żeby zwrócić uwagę innych, w jakim miejscu pokoju dochodzi do materializacji, także trzeba powiedzieć w przypadku gdy zostanie przerwany łańcuch rąk, wtedy seans zostaje wstrzymany.

Wprowadzenie.

Po kilku minutach oddychania holotropowego Kai wita nas, a raczej Hans Bender, który przemawia teraz przez medium, jeszcze słychać dwa różne style mowy i dodatkowe sapanie. Po krótkim czasie styl mowy medium stabilizuje się i już słychać czysty głos Bendera. Wita nas w swoim imieniu i imieniu "chemików", innych "spirits" którzy będą odpowiedzialni za dzisiejszy seans. Opowiada o ograniczonym spostrzeganiu ludzi, o innych wymiarach, na koniec prosi by z otwartym sercem i bez strachu podchodzić do następnych wydarzeń. Trzymamy się za ręce i śpiewamy głośno hity lat 70-80., próbując wytworzyć pozytywną energię, która podobno ma pomóc otwarciu się portalu i która ma być tak potrzebna do udanych pokazów. Wewnątrz kabinetu widać pierwsze błyski światła, są dość słabe, ci którzy siedzą najbliżej komentują głośno.

Dotyki.

Hans Bender prosi o wyłączenie muzyki, słyszymy jak medium szura krzesłem przesuwając się przed gabinet, Bender prosi o światło i kontrolę medium, na chwilę zostaje włączone czerwone światło, medium jest trzymane za ręce z obu stron. Julia gasi światło a swoją rękę podaje sąsiadce z prawej, tym samym wszyscy jesteśmy w łańcuchu. Julia półgłosem nuci tak, żeby wszyscy słyszeli, że znajduje się na swoim krześle, Bender objaśnia, że zmaterializowały się fikuśne istotki, które chcą się trochę pobawić, mamy głośno komentować. Chwilę później słyszymy jak jeden z uczestników woła -- Dotyk na kolanie ! --, także ja odczuwam jakby mnie ktoś dotknął w kolano, słychać głosy innych — dotknięcia w stopy, łydki. Mój następny dotyk był bardziej stanowczy, jakby ktoś dwa razy postukał mnie palcami ręki. Moja sąsiadka też miała solidne dotknięcie, bo aż drgnęła całym ciałem. Coś małego parsknęło na podłodze po mojej prawej, odgłos przypominał bardziej zwierzę. Bender wchodzi w rozmowę z uczestnikami, chce by mu komentować co się dzieje. Moja sąsiadka z lewej mówi głośno, że coś ją głaszcze po głowie, Bender dopytuje się o szczegóły, teraz jakby palce wchodziły w związane z tyłu włosy. (Tutaj mała uwaga: za naszymi plecami między oparciem krzesła a ścianą było około 20 cm miejsca, niemożliwe by w ciemności ktoś tam się wśliznął i nie trącił uczestników). Po głosie było poznać, że jest bardzo podekscytowana, jakby z niedowierzaniem zapytała mnie, czy to moja ręka? Ze śmiechem odparłem, że przecież moją rękę to ona sama trzyma w swojej. Dotyków było w sumie sporo, miałem 2 na kolanie, raz nogawka i jeden w okolicach klatki piersiowej. Niekiedy miałem wrażenie, że inni mieli prawie jednocześnie dotknięcia. Moim zdaniem te dotknięcia na kolanie odczułem jako typowe odczucie jak ktoś dotknie palcami ręki, to nie było nic miękkiego ani nic jak np.: z metalu. Bender następnie poprosił by owe istotki zagrały na bębenku. Chwilę później słychać było niemrawe uderzenie w bębenek, który był ode mnie zaledwie w odległości 1 metra. Medium w tym czasie był nadal kontrolowany przez trzymanie za rękę, ponadto kiedy mówił to było słychać skąd nadchodzi głos, a Julia cały czas nuciła półgłosem, iż można było ją zlokalizować. Była też trzymana za rękę. Niewidzialne coś pukało w bębenek, niekiedy jakby też z boku, a nie z góry. Głośno podziękowaliśmy za rytmy, na tym skończył się pierwszy eksperyment.

Piłeczki.

Następnie Bender zaproponował zabawę świecącymi piłeczkami. Najpierw zapalono czerwone światło, Julia umieściła na bębenku ekran a na nim trzy piłeczki, które naświetliła latarką. Znów to samo, najpierw śpiewamy do muzyki, światło zostaje zapalone, kontrola medium, gaszenie światła, Julia nuci a Bender zaprasza niewidzialne istotki do zabawy. Nad piłeczkami widać ciemne cienie, które zrzucają je z ekranu. Bender prosi Julię o zapalenie światła i położenie piłeczek na swoje miejsce. Julia zaświeca światło i zbiera piłeczki. Teraz moja mała uwaga, gdy Julia podeszła do nas, można było odczuć wibrację w podłodze, byliśmy bez butów i chociaż Julia waży maksymalnie 65 kg to i tak drewniana podłoga zrobiła swoje i można było to odczuć w stopach (tak na marginesie: Kai waży około 140 kg). Eksperyment wznowiony, znów jakaś niewidzialna siła zrzuciła piłeczki. Jedna z nich została wzięta jakby w dwa palce i zaczyna się poruszać po podłodze, bez toczenia się zmienia szybkość i kierunek. Jest widoczna przez wszystkich, gdyby był tu człowiek jego sylwetka przysłoniłaby widok części ludzi (siedzieliśmy w kole). Ogólne zadowolenie, grupa głośno dziękuje za pokaz.

Ekran.

Tym razem zostaje naświetlony ekran, Julia wraca na swe miejsce i wszystko od początku. Medium szura krzesłem, światło, kontrola, bierzemy się za ręce, światło zostaje wyłączone. W ciemności świeci oświetlony ekran, najpierw na jego tle ukazują się pojedyncze palce, w zależności jak do widza, raz my z lewej, raz ci z przeciwka lepiej widzą. W pewnym momencie my z naszej strony widzimy dokładnie całą dłoń, jest wielkości dziecka lub kobiety, nie jest duża. Przy tym widoku, ponieważ trochę też wygląda jak wielki pająk dostaję "gęsiej skórki" i to porządnie, uzmysłowiłem sobie, że te ciemne coś, coś bez reszty człowieka, dotykało mnie. Po paru minutach palce przestały się pokazywać i myśleliśmy, że to już koniec, gdy cały ekran zaczął się poruszać. Wniosek taki, że ręka wzięła ekran i porusza nim na prawo i lewo. Hans podziękował za udany występ i zapowiedział materializację obiektu.

Materializacja 1

Po około 5 minutach wspólnego śpiewania Hans prosi Julię o włączenie czerwonego światła. Medium wstaje stoi teraz przed krzesłem, widzimy go dokładnie, jasność jest dobra, pamiętam, że oglądałem wiele zdjęć z seansów, ale na fotkach wydawało mi się, że między widzem a medium była dość spora odległość. Tutaj w Hanau, w tym małym pomieszczeniu Kai znajduje się nie dalej niż półtora metra ode mnie, a uczestnicy po mojej lewej siedzą jeszcze bliżej. Pierwsza pani z naszej strony, gdyby się nachyliła to dotknie go ręką, jestem pozytywnie zaskoczony. Hans opowiada o współpracy z innymi grupami, że bardzo się cieszy z tego powodu i że szykuje mały upominek, mamy bacznie obserwować ręce medium. Kai stoi przed krzesłem, dłonie w poziomie, palce wyprostowane. Czekamy może trzydzieści sekund, w pewnym momencie pod dłonią błysk białego światła i w ułamku sekundy coś ciemnego zostało oświetlone. Jednocześni słychać jak coś ciężkiego spadło na podłogę. To działo się przy czerwonym świetle, tak że każdy mógł zobaczyć leżącą na podłodze figurkę hinduskiego bóstwa. Czy był to jakiś trik? Jego ręce były widoczne, oświetlenie dobre, siedzimy blisko, figurka ma swoje wymiary, ukryć ją w dłoni to nie za bardzo, z rękawa nie wypadła, bo Kai ubrany jest w koszulkę z krótkim rękawkiem. Mnie szczęka trochę opadła. Hans prosi, by figurkę przekazać jednej z uczestniczek, która sama jest medium. Po seansie podczas rozmowy oczywiście chciałem ową materializację z bliska pooglądać, ta pani pokazała również swoją zawieszkę na szyi. To była inna materializacja z innego seansu.

Ektoplazma 1

Światło zgaszone, łańcuch rąk i śpiewamy. Hans przerywa, Julia wycisza muzykę i zapala czerwone światło. Medium szurając krzesłem wydobywa się z gabinetu, prosi Julię, żeby dać więcej światła, Julia podkręca aż słyszymy "stop". Prawe oko medium jest zamknięte, trochę lśniąca masa wydobywająca się z obu kątów oka łączy się w jedność i dość grubym pasem o szerokości około 4 cm spływa w dół, aż do końca brody. Pod brodą rozszerza się i ma około 20 cm długości, zwisa w dół, przy końcu widać jakąś bulwę. Tę końcową część zasłania mi ręka medium i nie mogłem jej dobrze widzieć. Inni komentowali, że widzą tam kryształ, medium przez około 3 minut próbował wyłuskać ów przedmiot który był wielki prawie jak dłoń. Julia która siedziała najbliżej zapewniała, że Hans da sobie radę, że to dość kleista substancja. Nieraz czytałem o ektoplazmie, o badaniach w laboratorium i że ma różny wygląd, tu wyglądała jak zaschnięty wosk, całkiem martwa. Hans przykazał, aby Julia o wyczyściła --...i tym razem proszę żebyś go przekazała dalej a nie w tajemnicy sprzedała na alegro--, wszyscy w śmiech, Hans słynie ze swego poczucia humoru.

Materializacja 2

(Teraz muszę pomagać sobie pamięcią, ponieważ część moich notatek gdzieś przepadła.) Po paru minutach ciemności i sapania medium, zachrypnięty głos Bendera oznajmił, że następuje faza materializacji. Prawie, gdy skończył mówić już słyszeliśmy jak pierwsze drobne przedmioty spadają na drewniany parket. Julia włączyła latarkę i poprosiła, żebyśmy podeszli bliżej. Kto szybszy ten lepszy, w kilka sekund wszyscy byli ciasno zgromadzeni przed medium. Julia oświetliła twarz medium a my mogliśmy oglądać materializację kamyków, szkiełek ozdobnych. Powoli pojawiały się raz w jednym, raz w drugim oku skąd spadały na podłogę. Ich wielkość była różna, te które posiadam do dziś mają wielkość od pół do półtora centymetra. Po kilku egzemplarzach które wyłoniły się z oczu, posypały się następne, tym razem z prawego ucha, były mniejsze i ciemne, za to w dużej ilości. Teraz przyszła kolej na nos. Julia nadal świeciła latarką, tak że mogliśmy z bliska oglądać wypadające szkiełka. Najpierw powoli potem coraz szybciej, w końcu potężnym dmuchnięciem przez nozdrza Kai pozbył się reszty późniejszych podarków. Wszystko zostało pozbierane a po seansie podzielone między uczestnikami, w sumie było ich około 200 sztuk.

Ektoplazma 2

Ostatnim eksperymentem była materializacja ektoplazmy. Po krótkiej fazie ciemności i śpiewania medium oznajmia włączenie czerwonego światła. Julia oświetla go latarką w ten sposób, że widzimy go w całości siedzącego na taborecie i pochylonego do przodu. Po krótkiej chwili z jego ust powoli wypływa jasna masa która przypomina wosk. W ciągu około 3 minut wydłużyła się na być może 80 cm a na jej dole zaczęły się tworzyć odłamy które przybrały wygląd palców. Ta część przekształciła się w wygląd dłoni, cały czas jakby żyjąc własną energią. Po chwili "ręka" podniosła się ( medium nadal w szerokim rozkroku z głową w dół) jakby chciała nam pomachać, a może tylko obracała się żebyśmy mogli ją z każdej strony zobaczyć. Trwało to kilka minut aż znów powoli cała masa wrócił do ust medium.

Na zakończenie Hans Bender tłumaczył powstawanie materializacji i jak ważną funkcję pełnią "chemicy". życząc nam spokojnego powrotu do domu w piwnicy było słychać trzaski jakby wyładowania elektryczne, w sumie było ich kilka, to owi "chemicy" żegnali się na swój sposób. Po seansie tylko Julia dołączyła do podekscytowanego towarzystwa, Kai był zmęczony i narzekał na bóle głowy. Przez następną godzinę dzieliliśmy się wrażeniami kto co widział, jakich dotyków doznał itp. Ten wieczór mógł się ciągnąć jeszcze bardzo długo, ponieważ rozmowy były arcyciekawe. Niektórzy udzielają się w swoich skromnych kółkach spirytystycznych. Opisywano bardzo ciekawe własne doświadczenia w kontaktach z niematerialnym światem, można by siedzieć i rozmawiać całą noc, gdyby nie to, że było już po dwunastej a do domu 4 godziny drogi. Muszę przyznać, że było to bardzo pozytywne doświadczenie, od lat śledziłem w internecie jego blog, a także artykuły innych którzy mieli kontakt z nim, i jedynie małym rozczarowaniem było to, że nie mogłem z nim później porozmawiać, bo pytań miałem mnóstwo.

Komentarze

  1. Czy dużo się płaci za taki seans aby w nim uczestniczyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Tak około między 120 a 200 euro, w zależności gdzie jest organizowany seans. W Szwajcarii najdrożej. Pozdrówka

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.