Zagadkowe zaginięcia w Polsce.

 


Jakiś czas temu dostałem od pewnego czytelnika linki do materiałów, w których porusza się nietypowe zaginięcia na terenie Polski. Widać, iż wiele z nich cechują okoliczności, o których opowiada Paulides i które na pierwszy rzut oka mogą tylko występować w ogromnych lasach i dżunglach Ameryk czy Azji. Spoglądając na przypadki z Europy, szybko człowiek zdaje sobie sprawę, że nie trzeba "niezmierzonych" lasów, żeby zgubić się na dobre, na dobre tak, żeby błądzić godzinami lub zaginąć na zawsze. I znów pojawiają się nasi znajomi pod postacią nagłego załamania pogody, wielkie ilości skał, woda — czy to tylko przypadek? Może tak, a może takie anomalie terenu wpływają na człowieka, że gubi orientację? Ok, to jedno, ale żeby zaginął w taki sposób, że nie można go znaleźć, a psy tropiące nie podejmują śladu — to wydaje się już bardzo dziwne.

                                              slawoslaw.pl


Zaczynamy od atrakcji turystycznej "Worka Raczańskiego", według portalu organizacji: "Żywiecka Fundacja Rozwoju" (link poniżej) powstała tam nowa ciekawa propozycja: Karpackie Strefy Mocy.

"Karpackie Strefy Mocy to lokalizacje charakteryzujące się specyficznymi właściwościami energetycznymi, generowanymi w miejscach stykania się pasm górskich, których potencjał związany jest prawdopodobnie z geomagnetyzmem ziemi, szczególnie z lokalnymi wahaniami pola magnetycznego, które może być różne od zewnętrznego (ogólnego) pola magnetycznego. W tego typu miejscach odnotowano przypadki utraty orientacji i długotrwałego kluczenia w terenie. W gwarze zjawisko to określano mianem wodzynio (błądzenia), które w skrajnych przypadkach kończyło się śmiercią spowodowaną na ogół wyziębieniem lub wycieńczeniem organizmu. Z czasem w niebezpiecznym terenie fundowano kapliczki oraz krzyże, co miało wypłynąć na neutralizację niebezpieczeństw a jednocześnie hołdowało tragicznie zmarłym. Miejsca te postrzegane były również przez miejscową ludność (także prasłowiańską) jako obszary pełne tajemnic, magicznych konotacji, gdzie człowiek może doświadczyć kosmicznej, niezbadanej energii. Nie dziwi zatem fakt, że budziły grozę i postrzegane były przez pryzmat niebezpieczeństw i tajemniczości. Zdarzały się przypadki grzebania w takich miejscach zmarłych, których przyczyną śmierci były choroby zakaźne, dziesiątkujące w przeszłości miejscową populację. Jednym z takich Miejsc Mocy jest Jaworzyna z toponimem "Kościska", co mogłoby wskazywać na grzebalny charakter tej lokalizacji. W Strefie Mocy "Urówka" odnotowano zagubienia turystów oraz ludzi zamieszkujących okoliczne wioski, wydawałoby się obytych z miejscową topografią"

Ta notatka mówi za siebie, anomalia związane z geomagnetyzmem ziemi są jakby wizytówką innych znanych gór jak choćby Inyangani w Zimbabwe, czy Untersberg w Austrii. Na Bawarii także znajduje się wiele miejsc, gdzie ludzie tracili orientację, błądząc po okolicy, a później stawiano tam kapliczki, aby "odczarować" feralne miejsce.


 Następnym miejscem jest królowa Beskidów — Babia Góra rozciągająca się na paśmie górskim na granicy polsko - słowackiej.

"Według niektórych historii istnieje pewna moc przywołując tu ludzi. Podawane są przypadki osób, które nagle wyruszały na szczyt, by już nigdy z niego nie wrócić. Niektórych zaginięć w okolicy nigdy nie udało się wyjaśnić. Często mówi się o tajemniczym mężczyźnie w kapturze, czarnym koniu, skrzatach, zjawach przemykających między drzewami. Wszystkich ich łączy jedno – spotkanie z nimi jest wielce niebezpieczne! Prowadzą nieświadomych turystów w miejsca, gdzie na próżno szukać powrotu czy ratunku. W niektórych źródłach można również przeczytać, że Babia Góra jest tajemnym przejściem między światami lub szczytem nawiedzanym przez ufo.

Tyle jednak legend i opowiadań. Przejdźmy do sedna sprawy, gdyż liczne wydarzenia na Babiej sugerują, że miejsce to faktycznie może być przeklęte.

Pierwsze tragedie

Oczywiście nie wszystkie dziwne przypadki na górze zostały udokumentowane. Pierwszym z zapisanych jest historia 4 narciarzy, którzy w lutym 1935 roku zamarzli na szczycie, tuż obok dawnego schroniska. Odbywał się wtedy rajd narciarski na Babią Górę i w pewnym momencie doszło do potężnej zamieci. Zwłoki trzech osób znaleziono kilka dni później na przestrzeni kilkuset metrów. Kierownika klubu narciarskiego odnaleziono dopiero w maju na zboczu góry. Ponoć w zamieci śnieżnej minęli ówczesne schronisko BV pod Diablakiem zaledwie o metr! W ciągu następnych lat dochodziło również do dziwnych zdarzeń, w których ginęli samotni wędrowcy lub grupy turystów.

Katastrofy lotnicze

Kolejny głośny wypadek miał miejsce latem 1963 roku. Przy pięknej pogodzie na zboczu góry rozbił się helikopter. Śmierć na miejscu ponieśli pilot i dwaj pasażerowie. Przyczyn katastrofy nie udało się wyjaśnić. Jeszcze większa i tajemnicza katastrofa wydarzyła się 6 lat później. 2 kwietnia 1969 na północnym stoku Policy rozbiła się maszyna lotu nr 165 Polskich Linii Lotniczych LOT. Samolot ten leciał z Warszawy Okęcie na lotnisko w Balicach. Z niewyjaśnionych przyczyn An-24 znacząco zboczył z kursu, choć w samym regionie Krakowa panowała wtedy dobra widoczność. Wypadek miał miejsce w gęsto zalesionym terenie. Po przybyciu na miejsce okazało się, że nikt z pasażerów i członków załogi nie przeżył. Życie straciły tego dnia 53 osoby.

Śledztwo prowadzone było bez udziału mediów, a oficjalny raport wskazywał na rażące błędy pilotów. Niemniej jednak do dziś pozostaje wiele niewiadomych. Oczywiście pojawiły się plotki, że chodziło o porwanie, bombę w samolocie, jak i również działanie obcych sił, w tym także pozaziemskich. Całości jeszcze większej aury tajemniczości dodaje fakt, że wcześniej jak i później słychać było opinie o wariujących tu przyrządach nawigacyjnych.

Być może nie było by to aż tak istotne, gdyby nie trzecia katastrofa. W maju 2013 roku w rejonie Babiej Góry rozbiła się mała awionetka. Samolot lecący z Poznania do Bratysławy nagle zniknął z ekranów radaru. W pobliżu żlebu Poszukiwaczy Skarbów ratownicy odnaleźli spalony wrak samolotu, a w nim zwłoki trzech mężczyzn. Także i tutaj okoliczności tragedii nie są do końca znane. Czyżby był to tylko zwykły zbieg okoliczności?

Przeklęta góra?

Zapewne te trzy wypadki jak i również inne wydarzenia w regionie Babiej Góry sprawiły, że zyskała ona miano przeklętej. Trudno bowiem wskazać jakikolwiek inny szczyt w polskich górach, który kojarzy się z tyloma katastrofami lotniczymi czy tajemniczymi zaginięciami turystów. Oczywiście musimy zdać sobie sprawę, że Babia Góra nazywana jest również „Matką Niepogód”. W ciągu krótkiego czasu pogoda potrafi się tutaj diametralnie zmienić, a przypadki śmiertelne, odmrożenia czy same akcje górskie GOPR-u są bardziej wynikiem błędu turystów. Kto wie, może jednak za zmianami pogodowymi nie stoi jedynie Matka Natura?

Nazwa górskiego szczytu bywa bardzo zdradliwa. Dlaczego powinna dać wszystkim turystom do myślenia, zanim zaczną wspinać się na Babią Górę? Legendy głoszą, iż po historii z diabelskim paktem Lucyfera zaczęły dziać się tutaj niewyjaśnione rzeczy. Znane są przypadki osób, które wyruszyły zdobyć Diablak, jednak nigdy z niego nie wróciły. Wiele zaginięć turystów do dziś jest niewytłumaczalnych. Jedni mówią, że na pewno do nich nie doszło. Inni z kolei, że podróżników porwały zjawy krążące między okolicznymi lasami. Najbardziej „zakręceni” na punkcie zjawisk paranormalnych przekonani są, że Babia Góra to miejsce stanowiące tajemniczy portal między niebem a piekłem. Ile prawdy jest w tych wszystkich tezach? Ciężko powiedzieć. Wiadomo jednak, że Diablak rzeczywiście przyciąga do siebie pechowe zdarzenia. Takie, które zdążyły odcisnąć krwawe piętno na historii Polski.

Liczne wypadki zlokalizowane w okolicy Babiej Góry wpłynęły na to, że szczyt do dziś uważany jest za najbardziej przeklęte miejsce w Polsce. Nie ma żadnej innej góry w naszym kraju, która zasłynęła z podobnej, powtarzającej się historii katastrof. Co jeszcze przyczynia się do niechlubnego określenia Diablaka jako „góry przeklętej”? Pogoda zmienia się tutaj z minuty na minutę. Na szczycie występują również dziwne zjawiska meteorologiczne jak skoki wilgotności powietrza albo nagła zmiana temperatury. Czasami świeci mocne, palące słońce, a za chwilę zaczyna się gwałtowna ulewa bądź zamieć śnieżna i mgła. Nietrudno więc jest zabłądzić na Babiej Górze.

Ciężko powiedzieć, czy legendy o nawiedzonej górze są prawdziwe. Można jednak zauważyć, iż Diablak przyciąga różne dziwne zdarzenia. Powtarzające się motywy katastrof i zaginięć turystów tworzą schemat, którego ciężko nie porównać do „diabelskiego planu Lucyfera”. Mimo że nadprzyrodzone moce na szczycie są wyłącznie przypuszczeniami, Babia Góra naprawdę jest miejscem tajemniczym i owianym magią."


Aż włosy dęba stają! Czterech narciarzy a wśród nich kierownik! Przeszli metr od schroniska i nie widzieli go? To przypomina inne przypadki z USA, gdy zaginieni byli już w zasięgu wzroku zabudowań i nadal jakby ich nie widzieli. Lub jak w przypadku Lindy Ortegi, znajdowali się jakby w innej rzeczywistości, wołając do ludzi, którzy nie potrafili jej zobaczyć. Załamanie pogody jak w wielu, wielu innych przypadkach ma znaczący wpływ na przebieg sytuacji, jakby coś chciało utrudnić poszukiwania, albo "grało" z uczestnikami testując ich możliwości, ich siłę..... a może nasycić się ich strachem, emocjami? Młodzi i silni, niekiedy najlepsi z najlepszych — kadeci szkół oficerskich przepadają bez śladu, wychodzą na wędrówkę w góry albo podczas joggingu nagle ginie po nich ślad, a odnalezieni, (przeważnie martwi) tylko pogłębiają tajemnicę, bo koroner nie potrafi jednoznacznie ustalić przyczynę zgonu, a do rubryki wpisuje się wszystko-i-nic-nie-znaczący zawał serca. Młodzi ludzie często, giną właśnie w takich okolicznościach. Widocznie zauważył to także zainteresowany kolega, bo w linkach czytamy:

"Ktoś widział tego mężczyznę? Zaginął w drodze na Rysiankę" 26 lat, na szczęście został odnaleziony.

"Zaginął mężczyzna. Był widziany na szlaku turystycznym w Beskidach" 40-latek dobrze znał góry, miał wiele doświadczenia.

"Nie żyje 19-latek, który zaginął w Beskidach. Odnaleźli go GOPR-owcy" Jak wynika z artykułu, dobrze przygotowywał się do wędrówek, ale i to nie pomogło.

"Beskidy: Szukają 24-latka. Zaginął w lasach" 6 psów tropiących i 200 ludzi poszukiwało zaginionego.

"Turystka odkryła na szlaku nagie zwłoki. Trwa śledztwo" Zamarznięte nagie ciało leżało w pobliżu krzyża, ile podobnych przypadków znamy z książek Paulidesa? Mnóstwo. Lindsay Gardner opuściła uszkodzony samochód, aby po 200 metrach rozebrać się do naga położyć się na łące i umrzeć a wraz z nią jej córeczka w przenośnym foteliku. Czy to zachowanie się młodej silnej matki? Na pewno nie! Często słyszymy, że to zachowanie spowodowane jest hipotermią, jednak kobieta miała wybór, mogła pozostać w uszkodzonym, ale ciepłym samochodzie. Mogła dojść do drogi, gdzie o tej porze zatrzymałaby niejeden samochód. To nie koniec dziwności, szeryf, który sprawdzał samochód, nie zauważył na łące porozrzucanych ubrań, jak to możliwe? Niekiedy człowiek ma wrażenie, że zaginieni są w jakiś sposób teleportowani do innej rzeczywistości, aby później już martwym wrócić do naszego świata.

"Paweł Jemielnik miał 32-lata. Mieszkał z żoną i trojgiem dzieci w Młyńcu w powiecie bialskim. W sobotę 18 kwietnia mężczyzna, jak co dzień przed godziną 7 rano wyjechał swoim oplem do pracy. Ostatni raz widziano go przed domem. Kilka minut później na prostej drodze miał wypadek. Uderzył w dwa drzewa i zatrzymał się na polu. W samochodzie znaleziono jedynie czapkę Jemielnika, ale nie było śladów krwi. Przez kilka dni zaginionego szukała rodzina, znajomi i mundurowi. W pobliskim lesie odkryto tylko telefon komórkowy zaginionego, ale bez karty SIM. Rodzina mężczyzny korzystała z pomocy jasnowidza oraz Krzysztofa Rutkowskiego. Jego biuro oferowało 10 tys. zł. nagrody dla osoby, która przyczyni się do odnalezienia mężczyzny. Miesiąc później w środku lasu, w trudno dostępnym terenie, leśniczy natknął się na rozkładające się zwłoki. Był to zaginiony Paweł Jemielnik"

"Mateusz Łajewski wieczorem 6 listopada 2015 roku wyszedł z domu na osiedlu Dajtki w Olsztynie, bo postanowił spędzić noc w pobliskim lesie, gdzie z gałęzi drzew zbudował sobie szałas. Jego surwiwalowe zamiłowania były doskonale znane rodzinie. Nie pierwszy raz nocował w swoim szałasie, dlatego najbliżsi zgłosili jego zaginięcie dopiero wtedy, gdy następnego dnia nie pojawił się w domu."

Ten wpis w komentarzach powinien też tu się pojawić, woda jakby niekiedy aż przyciągała ludzi i chyba to dobry pomysł na jeden z artykułów.

"Jak podaje "Kurier Szczeciński", do zdarzenia doszło we wtorek 12 lipca. Około godziny 22 członek rodziny poinformował policję, że 57-latka weszła do jeziora w Ińsku (pow. stargardzki) i już z niego nie wyszła. Od razu rozpoczęto poszukiwania, które były prowadzone na wodzie i na lądzie.

Policja szukała 57-latki, która nie wyszła z jeziora. Znalazła się 60 km dalej.

Kobieta znalazła się dzień później. Jeden z klientów centrum handlowego w Szczecinie zwrócił uwagę na kobietę, która była niekompletnie ubrana i nie miała butów. Mężczyzna skojarzył, że może być to poszukiwana 57-latka. Wezwany na miejsce patrol policji potwierdził te przypuszczenia.

- Wyjaśniamy teraz okoliczności tego zdarzenia i ustalamy, w jaki sposób kobieta znalazła się w Szczecinie i co się z nią w międzyczasie działo. Pani jest cała i zdrowa -"

To tylko zaledwie kilka incydentów i bez głębszego reszerszowania nie można ich rozpisać, jakby się chciało i należało. Myślę, że warto by było podjąć się zadania, może wtedy uda się wyjaśnić co się wydarzyło i jak to się mówi: "człowiek będzie mógł spokojniej spać", ale być może będzie spał jeszcze gorzej :)

Dziękuję serdecznie  za  przysłane materiały.


Wykorzystano:


-https://zfr.org.pl/newsy/karpackie-strefy-mocy-fundcja-ganaphar

-https://1001miejsc.pl/babia-gora-nawiedzone-miejsce/

-http://www.wgmedia.eu/aktualnosci/wydarzenia/1122-%C4%B9%E2%80%BAwiat-miedzy-swiatami,-czyli-tajemnice-diablaka
-https://kronikidziejow.pl/porady/babia-gora-czy-to-najbardziej-przeklete-miejsce-w-polsce/
-https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Zab%C5%82%C4%85dzenie_zorganizowanej_grupy_na_stokach_Pilska
-https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotnicza_na_Policy
-https://www.rmf24.pl/fakty/polska/newsamp-awionetka-rozbila-sie-w-rejonie-babiej-gory-zgineli-biznesme,nId,972305
-https://wiadomosci.onet.pl/krakow/beskid-maly-nagie-zwloki-mezczyzny-znalezione-na-szlaku/kzyx080
-https://zywiec.beskidy.news/beskidy-112/7978-ktos-widzial-tego-mezczyzne-zaginal-w-drodze-na-rysianke
-https://turystyka.wp.pl/zaginal-adrian-pietranek-byl-widziany-na-szlaku-turystycznym-w-beskidach-6760928686390080a
-https://www.tvp.info/41282995/nie-zyje-19-latek-ktory-zaginal-w-beskidach-odnalezli-go-gopr-owcy
-https://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,28272018,smierc-w-beskidzie-niskim-gopr-owcy-odnalezli-zwloki-mezczyzny.html
-https://dziennikzachodni.pl/beskidy-szukaja-24latka-zaginal-w-lasach/ar/3644738
-https://wiadomosci.ox.pl/moze-widziales-zaginionego,74680

-https://www.goryonline.com/zabladzenia-i-zaginiecia,10203,i.html
-https://limanowa.in/aktualnosci/to-poszukiwany-od-9-lat-profesor-agh/17216

Komentarze

  1. Przypadek kobiety która zniknęła w jeziorze jest arcyciekawy, dość głośno mówiony o tym w Pomorskich rozgłośniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doloze swoje 3grosze;kilka lat temu przy gigantycznym wysypie prawdziwkow w okolicy Przysuchy tata zabral nas do doskonale znanego sobie lasu panstwowego,gdzie przez 8lat podstawowki uczeszczal do szkoly i znal w tym lesie kazdy kat,drzewo sciezke czy zakole rzeczne Podczas zbierania grzybow dziwnie zalamala sie pogoda pon nastapila lekka mgla i po niej zesisty deszcz podczas ktorego postanowilismy wracac do samochodu Bylo nas 5cioro i reszta tez miala jako takie pojecie o miejscu w ktorym zbieralismy pon z jednej strony byla rzeka,pod katem prostym do rzeki duza lesna droga a z 3strony od rzeki szedl row z doplywem wody do stawow nieopodal Wiec kierunek do auta byl tylko jeden a mimo to z 5 czy 6 razy powtazal sie ten sam moment przekraczania rowku doplywowego do stawow -kilka razy ta sama sutuacja jakby powtorka tego samego momentu!? Po czym bezblednie trafilismy do samochodu....

    OdpowiedzUsuń
  3. ale co to ma z wodą wspólnego bo nadal nie kapuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy.

      Przypadki, które mają jakoś coś wspólnego z wodą, pojawiają się dość często. Już w przeszłości mieliśmy tak wiele przypadków, gdy znikały całe załogi statków. Albo Hannah Upp, która wyszła na jogging a po trzech tygodniach, dwóch pracowników przystani promowej w pobliżu Statuy Wolności zauważyło coś, co podskakiwało na wodzie. Okazało się, że było to ciało kobiety, pływające twarzą w dół, nieruchome i bezwładne, ale kiedy je wyciągnęli, byli zaskoczeni, widząc, że wciąż żyje. Pamiętała tylko jak wyszła z mieszkania. Lekarze doszli do wniosku, że Hannah cierpiała na coś, co nazywa się "fugą dysocjacyjną". Nazywany również popularnie "syndromem Jasona Bournea", jest to bardzo rzadki i słabo poznany stan zaburzeń dysocjacyjnych (konwersyjnych), które są zaburzeniami o charakterze psychogennym – nerwicowym, i mają ścisły związek czasowy z przeżytymi przez osobę silnymi stresogennymi wydarzeniami życiowymi. Ofiara zazwyczaj jakby "budzi się" w nieznanym miejscu, nie pamiętając nic, bez poczucia czasu co jest dezorientujące, ponieważ może trwać godzinami, dniami, tygodniami, a nawet dłużej. Jednak najdziwniejsze w jej przypadku było to, że ani Hannah, ani jej rodzina nie mogli sobie przypomnieć, by kiedykolwiek doznała silnego traumatycznego przeżycia. Hannah była nawet hipnotyzowana przez psychiatrów, aby sprawdzić, czy nie ma w niej jakiegoś wypartego traumatycznego incydentu, ale nic takiego nie znaleźli. Pięć lat po pierwszym zaginięciu, Hannah zniknęła ponownie. Zaczęło się od tego, że w Kensington na środku zalesionej ścieżki znaleziono jej portfel i telefon, ale po samej kobiecie brakowało śladu. Tym razem zaginęła na dwa dni, powróciła do domu o własnych siłach po tym, jak obudziła się, leżąc w płytkim potoku z pustym wózkiem na zakupy obok siebie. I tym razem nie pamiętała, gdzie była ani co robiła podczas zaginięcia. Co ciekawe, oba zaginięcia miały miejsce we wrześniu i oba miały związek z wodą, choć nie jest jasne, co znaczą te powiązania. Rok po tym drugim incydencie Hannah zdecydowała się na odważny krok i przeprowadziła się na Karaibskie Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych, gdzie ponownie znalazła pracę jako nauczycielka. Znów wszystko wydawało się wracać do normy i chociaż przeżyła dwa poważne huragany podczas pobytu w tym rajskim miejscu, wydawała się szczęśliwa, i nawet zamierzała tam pozostać. 17 września 2017 roku, Hannah wyszła rano do pracy, pożegnała się ze współlokatorami, nic nie wskazywało na to, że coś jest nie w porządku. Kiedy nie wróciła, okazało się, że nigdy nie dotarła do pracy. Przyjaciele udali się na poszukiwania — na plaży znaleziono jej ubrania, były starannie złożone. Nie wiem, czy ją odnaleziono, był nawet o niej taki film dokumentalny zatytułowany "Zaginiona w Raju" Inne przypadki ze zbiornikami wodnymi są nie mniej ciekawe, jakby ludzi coś tam ciągnęło, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że może zostali w takie miejsce przetransportowani i znaleźli się w wodzie przeciwko swojej woli.


      Pozdrówka

      Usuń
  4. Powiem wam, że bardzo chętnie chciałbym z tą panią porozmawiać, naprawdę!! Już chyba to pisałem pod linkiem wtedy w komentarzach :)

    Anonimowy. Dziękuję za relację, bardzo ciekawe, ile razy już podobne przeżycia opisywano, pamiętam, że z terenów Polski czytałem przynajmniej kilka razy coś podobnego. Tu na Bawarii gdzie mieszkam, dokładnie to samo. Nie wiem, czy pisałem o moim przeżyciu. Było to w podkoszalińskich lasach. Wyczytałem w przewodniku, że mają tam być kurhany, więc nie trzeba było mnie dwa razy namawiać. W tym lesie byłem po raz pierwszy i od początku uważałem, żeby zapamiętać drogę. Padał deszcz, ubrałem ponczo przeciwdeszczowe i idę. Z czasem kaptur monotonnie szurał przy uszach i chyba to było przyczyną jakby mimowolnej hipnozy. Gdy się ocknąłem z tego letargu, pierwsze, o czym pomyślałem, że nie pamiętam co się działo przez ostani czas, spojrzałem do tyłu i nie pamiętałem tej drogi, którą jeszcze przed chwilą szedłem. Tak się wystraszyłem, bo naprawdę wiele z całej wędrówki nie pamiętałem, poszedłem z powrotem aż do punktu, który mi się przypomniał. Chyba nawet był to dobry wybór, bo szedłem w złym kierunku, a googlemaps w telefonie też nie działał należycie.

    Pozdrawiam!!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To brzmi bardzo podobnie do tego co się przytrafiło mnie i mojegmu partnerowi w lesie, który bardzo dobrze znałam. Nagle się zorientowaliśmy, że nie możemy dojść do krawędzi lasu do któtrej mieliśmy prostą drogę zgodnie z kierunkiem w jakim ruszyliśmy od głównej szerokiej drogi przecinającej las. Wtedy się okazało, że słońce jest nie z tej strony co trzeba a część naszej wędrówki wydawała nam się niejasna jakby rozmyta, pamiętaliśmy tylko urywki. Również i u nas google nie działał, jednak bez problemu otrzymywaliśmy smsy i wiadomości na messengerze.
      Finalnie okazało się, że wylądowaliśmy jakby po drugiej stronie drogi od której odbiliśmy - więc logicznie rzecz biorąc nawet jesli zatoczyliśmy koło, to musieliśmy ją przekroczyć, ale jestesmy pewni, że nic takiego nie miało miejsca (to bardzo szeroka i rozjeżdżona droga, nie da się jej pomylić).
      Finalnie wyszliśmy z tego lasu, ale do samego końca było to problematyczne, droga się ciągnęła dziwnie i niemiłosiernie długo (niezgodnie z tym co później sprawdziłam na google maps). W momencie, kiedy wyszliśmy poza las na pola wróciła możliwość sprawdzenia naszego położenia na google maps.

      Również moja mama opowiadała jak kiedyś w młodości wybrała się do małego lasku, który miał ok 100x100 metrów i zabłądziła w nim. Przez ponad godzinę, nie mogła znaleźć z niego wyjścia.

      Tak, jak wspomniałeś Arku, kiedyś w jednym z artykułów albo komentarzy - szkoda, że nie ma takiego zbioru tego typu przypadków z rejonów Europy jak ma to miejsce w Stanach dzięki pracy Paulidesa.

      btw. autorem tej ilustracji jest Paweł Zych.

      Usuń
    2. Witam. Opisany wyżej przez Gwyllion przypadek wygląda mi na rzeczywiste trafienie na zaburzony układ czasoprzestrzenny w lesie (pytanie dlaczego zaburzony - czy w sposób zależny od charakterystyk miejsca, czy też wystąpienie zdarzeń zależało także od predyspozycji uczestników), z rzeczywistym opuszczeniem (na szczęście na krótko) przez dwie osoby dostępnych zwykle ludziom części naszego trójwymiarowego świata.

      Przy okazji, Google Maps to nie najlepszy wybór jeśli chodzi o orientację w terenie – zawiera sporo niedokładności, zwłaszcza w miejscach odsuniętych od dużych skupisk ludzkich. Osobiście mam dość dobre doświadczenia z programem mapy.cz (jest wersja na telefon jak i komputer [https://pl.mapy.cz/], w tym po polsku i angielsku). Tu niedokładności w porównaniu z terenem też znajdywałem, ale mniej ich niż w GM. Operując stronami mapy.cz w komputerze należy pamiętać, by mieć włączoną opcję „Mapa turystyczna” bo ta jest najlepsza do dokładnej penetracji terenu.

      Jeśli już jesteśmy przy oprogramowaniu i elektronice służącej pomocą na wycieczkach, to co do metody postępowania na wycieczkach terenowych (a już szczególnie do miejsc tzw. „błędu” lub „wodzenia”[!] albo nietypowych z innych względów) to po przeczytaniu historii Gwyllion rada nasuwa się sama. Otóż wskazane jest RUTYNOWE rejestrowanie przebywanej trasy (jeszcze bardziej, gdy jest się osobą tzw. sensytywną). Uzasadnienie: (1)nawet jak nic ciekawego się nie wydarzy, to ma się zapisaną trasę wycieczki bez obciążania pamięci i można ją powtórzyć, jeśli dotyczyła ciekawego obszaru albo zmodyfikować np. poznając nowe warianty trasy; (2)nigdy nie wiadomo co nas spotka danym razem a skasować nudną albo przebytą n-ty raz trasę można zawsze; (3)rejestracja może [choć nie musi] pomóc w wyplątaniu się z ewentualnej czasoprzestrzennej matni w którą się wdepnie, jednak zarówno wywiązanie jak i nie wywiązanie się w pełni sprzętu z tego zadania może (choć przy zupełnej „awarii” także nie musi) spowodować, że (4)po incydencie mamy w rękach materialny dowód, że coś nietypowego naprawdę się zdarzyło (np. dziwne pętle w zapisie śladu albo – co bardziej prawdopodobne – przerwy w nim). W kontekście tzw. „zjawiska brakującego czasu”, kiedy ktoś traci wspomnienia gdzie był w danym przedziale czasowym, ciekawe wyniki może mieć też porównanie zarejestrowanych przez program czasów i pór pobytu w kolejnych miejscach trasy. W razie wystąpienia nietypowych zjawisk, po wycieczce należy niezwłocznie zrobić zrzuty/fotografie ekranów telefonu/smartfona i zgrać je oraz pliki śladu trasy [.gpx, .kmz, inne] i to najlepiej w kilku kopiach na inne urządzenia (komputery, telefony, ale także na mało używane rezerwowe pendrive a jeszcze lepiej wypalić na płytce CD/DVD, gdyż tego typu dowody mają tendencję do dziwnego „samoznikania”, zwłaszcza z np. telefonów/ smartfonów, ale czasem także aparatów fot. i komputerów, stąd wzmianka o mało używanych pendrive oraz CD/DVD). Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dziękuję za relację. Tak, nic dodać, dziwności na każdym kroku. Ciekawe skąd się wzięła ta dezorientacja? Anomalia terenu?


      JTatark.

      To spoko pomysł z zastosowaniem tego programu, przeważnie nic się nie wydarza, ale kiedy dochodzi do tego magicznego wydarzenia, wtedy można dużo więcej przeanalizować. A właśnie, należy jak najbardziej zrobić kopie zapisu, ile już było takich przypadków, że ciekawe fotki / filmy nagle się "same" skasowały.


      Pozdrówka.

      Usuń
    4. Coś w tym jest, bo mnie się też zdarzyło zgubić w lesie który znam od dziecka jak własną kieszeń, a krążyłem dobre dwie godziny nie wiedząc gdzie mam iść. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. https://nczas.com/2022/10/06/tajemnicza-smierc-grzybiarza-na-podkarpaciu-znaleziono-go-w-samej-bieliznie/

    OdpowiedzUsuń
  6. 69latek wyszedł na grzyby w górach, znaleziono go po trzech dniach, nic nie podają jak przetrwał dwie noce w lesie w temperaturach kilku stopni powyżej zera... https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,28999358,istebna-69-latek-zgubil-sie-na-grzybach-wyszedl-w-srode-odnalazl.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mężczyzna przekazał, że nie wie, gdzie się znajduje, zgubił się i nie może odnaleźć drogi do domu. Nie potrafił także przekazać dokładnego położenia. Przekazał, że szedł w kierunku na Kiczory przez przysiółek Polankę, blisko granicy z Czechami. Później w nocy kontakt telefoniczny się urwał

      Usuń
    2. Bardzo ciekawe, "nie potrafili namierzyć sygnału komórki" a na koniec okazało się że znajduje się niedaleko miejsca zamieszkania. Ponad dwa dni i nie odnalazł ani jakiejś drogi która by go wyprowadziła, ani ludzi co by pomogli. Przecież to nie dżungla o powierzchni kilkuset km2. Już nawet na "chłopski rozum" idąc w jednym kierunku trafi się na jakieś zabudowania, to tylko okolice Istebny. Widocznie zjawisko zwane błędem znów dało o sobie znać. Pozdrawiam i dziękuję

      Usuń
    3. Może zjawisko zwane błędem, a może śliwowica ;-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. :) kiedyś to i po śliwowicy człowiek wytrzeżwieje, 2 dni będzie go trzymać? ;) Pozdrówka

      Usuń
    5. Może obeliski na trójstyku coś wygenerowały?

      Usuń
    6. To częsta hipoteza i nie tylko Paulidesa. Kilka razy już czytałem, że wielkie skupiska granitu lub ogólnie skał mają być powodem takich różnych anomalii.

      Usuń
  7. Bardzo ciekawy materiał, ze swej strony polecam mojego bloga www.wszechocean.blogspot.com, w którym znajduje się wiele informacji uzupełniających do tych materiałów. Pozdrawiam! - Robert Leśniakiewicz

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.