Zillabelle Friesen i Linda Arteaga - dwa dziwne przypadki zaginięć.

 Wiele zagadkowych zaginięć stawia drużyny ratownicze przed trudnymi pytaniami, tym bardziej, kiedy okoliczności odnalezienia ciała poszukiwanego przeczą zdroworozsądkowemu pojmowaniu możliwych wydarzeń. Dlaczego ciało odnaleziono w miejscu wielokrotnie przeszukiwanym? Dlaczego zaginiony pozbył się butów? Jak to możliwe, że dana osoba nie słyszała nawoływań poszukujących? Czy kiedyś poznamy prawdę? Chyba nie, zmarli nic już nie powiedzą, a opowieści tych, którzy przeżyli, są tak dziwne, że fachowcy przypisują je majaczeniu wywołanym przez silny stres.

                                        Linda Arteaga odnaleziona przez wolontariuszy.

Zillabelle Friesen zaginęła 21 lipca 2015 r. w Pine Flat Lake w Kalifornii, miała wtedy 81 lat. Zillabelle  mieszkała na samotnej farmie niedaleko Fresno. Pomimo swojego wieku była silną i aktywną kobietą, lubiła zwiedzać nowe, nieznane jej miejsca. Wprawdzie ze względu na wiek, poziom ryzyka wypadku wydaje się większy, lecz z drugiej strony, miała więcej doświadczenia niż niejeden młodszy wędrownik. Można się również zgodzić z tym, że starsi ludzie mniej ryzykują i są bardziej ostrożni. 21 lipca oświadczyła swoim znajomym, że wybiera się na krótką wycieczkę, miała zamiar wrócić do domu na kolację. Jednak tego wieczoru nie zauważono, aby jej samochód wrócił na posesję, nie było go również następnego dnia. 22 lipca rodzina powiadomiła policję, składając meldunek o zaginięciu. Na początku funkcjonariusze koncentrowali się na samochodzie, zielonym fordzie "Escape". Powinien przecież rzucić się komuś w oczy, lecz dni mijały i wydawało się, że kobieta zniknęła z powierzchni ziemi. Dopiero 4 tygodnie później, 23 sierpnia, podczas gaszenia pożaru strażacy znaleźli opuszczony samochód. Pojazd znajdował się na rzadko używanej drodze niedaleko jeziora Pine Flate, około 30 km od miejsca zamieszkania kobiety. Gdy sprawdzono numery tablic, okazało się, że należy do 81-latki i że od miesiąca jest poszukiwany. Czy pożar lasu miał coś wspólnego z zaginięciem? Niektórzy badacze spekulowali w tym kierunku. Być może nie mogąc odnaleźć wyjścia, po wielu dniach tułaczki, kobieta chciała w ten sposób zwrócić uwagę straży pożarnej, jako jej jedyny ratunek. Lecz to tylko rozmyślenia, niepoparte żadnym dowodem. Ciało kobiety odnaleziono zaledwie w odległości jednego kilometra od samochodu. Później znaleziono również jej portfel i buty, te  znajdowały się 20 km. na północ od samochodu. Nigdy nie odnaleziono jej  ubrania, kobieta była całkowicie naga. Jak to możliwe, że Zillabelle umiera tylko  kilometr od samochodu, ale nie można odnaleźć jej ubrań? Kalifornijskie lasy nie można porównać do naszych, to raczej półpustynia — nie są gęste, przeciwnie raczej dobrze przejrzyste. To bardzo ciekawy punkt, w takim terenie łatwiej odnaleźć drogę, łatwiej o orientację i na pewno łatwiej zobaczyć coś lub kogoś, kto udzieli pomocy. Ale dlaczego jej buty i portfel znajdują się w innym miejscu? w odległości 20 km. Czy była tam? Czy ktoś dokonał zabójstwa, a potem wziął jej portfel i buty, żeby odłożyć w innym miejscu? A jej ubranie? Czy wziął je ze sobą? Widocznie tak, lecz po co? Problem w tym, że na ciele denatki nie odnaleziono śladów przemocy, zmarła jak wielu innych (w przypadkach Missing 411) z przyczyn naturalnych — cokolwiek to znaczy. Nie było ani śladów, ani motywu aby w zaginięciu brały udział inne osoby, więc co tu się stało? Podsumowując: starsza kobieta wybiera się na parogodzinną wycieczkę. Parkuje samochód na rzadko uczęszczanej drodze i chwilę później na pewno w radosnym humorze podziwia piękne widoki, tak jak to robiła już setki razy. Wędruje na północ aż do Tollhouse, tam gubi portfel i buty, idzie z powrotem, rozbiera się do naga, gdzieś chowie ubrania. Trzeba przyznać, że było to latem i w tym regionie może być bardzo gorąco, lecz pomimo tego, myślę, że nie rozebrałaby się aż do stroju Ewy. Nie wiadomo jak długo trwała jej tułaczka, aby wrócić do miejsca gdzie ją odnaleziono musiała pokonać następne 20 km. A potem umarła niedaleko swego samochodu. W innym artykule opisłem przypadek Jamesa Madsen, który zgubił się, idąc do potoku po wodę. Jak można się zgubić na tak krótkim odcinku, mając obóz w zasięgu wzroku? Dlaczego nie odnaleziono go, gdy zdezorientowany tułał się przez lasy i wzgórza? Pozbył się ubrań, pozbył się butów, a nadal się przemieszczał. Zdeptał stopy do kości! Nikt, ale to nikt, nie byłby w stanie ustać na nogach, mając tak zranione stopy, na które przecież naciska cała waga człowieka. W jakim odurzonym stanie musiał się znajdować, że pomimo bólu wędrował dalej, dewastując ścięgna i mięśnie. W świadomym stanie nie uszedłby parę metrów, nawet jakby obrażenia były lżejsze. Czy Zillabelli Friesen przydarzyło się coś podobnego, iż błąkała się po okolicy, nie umiejąc odnaleźć drogi? Dlaczego ci ludzie pozbywają się butów? Wielu badaczy jest zdania, że to jeden z najbardziej horrendalnych przypadków ostatnich lat.


Następny incydent pochodzi z 2012 roku i jak się nie mylę, już o nim gdzieś wspominałem. Warto go przytoczyć, ponieważ mamy tu dwóch dorosłych ludzi, którzy nie tylko się rozdzielili już po zgubieniu drogi, ale także zachowanie mężczyzny i relacje kobiety sprawiają, że naprawdę nie wiadomo co o tym myśleć. 53-letnia Linda Arteaga i jej brat Edward Huff udali się na parodniową wyprawę w okolice Arkansan, mężczyzna miał zamiar przyjrzeń się pewnemu odcinkowi rzeki, który został mu polecony, jako dobre łowisko. Gdy dwa dni później Edward sam wrócił do domu, rodzina oczywiście zapytała, gdzie jest Linda. Mężczyzna widocznie nie był w jakiś sposób całkiem przytomny, jedynie co powiedział, że widział ją siedzącą na werandzie u siebie z resztą rodziny i nawet machała mu ręką. Okazało się jednak  że Linda nie wróciła, a jej telefon milczy.  Jeszcze tego samego dnia zorganizowano akcję ratunkową, dziesiątki wolontariuszy ruszyło na poszukiwania zaginionej. Edward nie potrafił wiele pomóc, pamiętał jedynie, że się zgubili, a potem w jakiś sposób się rozłączyli. Gdy odnalazł drogę i przechodząc koło domu Lindy, widział ją na werandzie, wtedy nie myślał o całej przygodzie. Faktycznie, to dziwne, ponieważ ktoś o trzeźwych zmysłach zaraz by zapytał, kiedy wróciła lub w inny sposób chciałby przeanalizować przebieg wydarzeń. Edy jednak wyglądał na zamroczonego, zdezorientowanego, lecz co było przyczyną takiego zachowania? Po pięciu dniach od zaginięcia odnaleziono zagubioną — stała przy drzewie gapiąc się w nie wiadomo co. Linda wyglądała nieprzytomna, zmieszana, nie tak jak człowiek, który pała radością, gdy zostaje uratowany z wielkiej opresji. Badania w szpitalu nie wykazały nic zagrażającemu zdrowiu. Kobieta opowiedziała, że odżywiała się roślinami i owocami, co później wzięto za przyczynę jej dziwnej relacji. Także Edward został przebadany pod tym względem — mogło przecież dojść do zatrucia, a w wyniku halucynacji. Symptomy mieli podobne, byli też razem w momencie dziwnego "zatrucia".  Jednak testy toksykologiczne nie wykazały pozytywnych wyników. Po pewnym czasie wydarzyło się coś dziwnego, jakby ich pamięć zaczęła powracać lub została wymieniona. Oboje byli teraz przekonani, że Edward poważnie skaleczył nogę, co było powodem rozdzielenia pary, a Linda ruszyła sama szukać pomocy. Oboje myśleli, że tak było, tylko powstał mały problem — w tym miejscu na nodze nie było żadnej rany. Należałoby zauważyć, że wtedy w tym momencie gdy czuli się   nieswojo, byli rozkojarzeni,  był to dopiero początek wędrówki i mieli zapas prowiantu. Na tym etapie wycieczki jeszcze nie spożywali roślin i dzikich orzechów. Kiedy Linda opuściła brata, trafiła na grupę traperów. Według opowieści kobiety nie reagowali wcale na jej wołania, chociaż zbliżyła się do nich na odległość około 20 m. Wyglądało tak, jakby jej nie widzieli ani słyszeli. Krótko później coś zaczęło zmieniać się w okolicy, Linda zauważyła cieniste postacie zdawające ukrywać się w koronach drzew. Teraz panika wzięła górę, kobieta uciekała, lecz wiele to nie pomagało, prześladowcze postacie były wszędzie. Jej zdaniem, w pewnym momencie straciła przytomność, gdy się ocknęła, czuła się jakby naszpikowana narkotykami. W tym całkowicie bezradnym i zdezorientowanym stanie usiadła na pniu ściętego drzewa — jak długo tam siedziała, nie pamięta. Później pojawili się ludzie, którzy zabrali ją ze sobą.

                                   Okolice zaginięcia w Arkansas.

To tylko dwa przypadki z wielu, wprawdzie wszystkie te incydenty nie są może identyczne, ale z podobnymi skutkami. Zdrowi, silni ludzie nagle tracą orientację, zachowują się co najmniej irracjonalnie, ściągają buty w tym trudnym terenie, ściągają ubrania, chociaż w pobliżu nie ma możliwości, żeby się ogrzać. Nagłe załamanie pogody uniemożliwia poszukiwania, a psy tropiące nie potrafią znaleźć lub tracą trop, jakby ów jegomość rozpłynął się w powietrzu. I jeszcze dziwne opowieści tych, którzy przeżyli: "okolica zaczęła się zmieniać", " znana ścieżka wyglądała teraz całkiem inaczej". Myśliwi, którzy znają "swoje" lasy jak własną kieszeń, tracą orientację, błąkają się po okolicy, rzadko który z nich przeżywa. Mają ze sobą telefony, GPS, ale wszystko na nic. Wiedzą, że umówiony znak, gdy ktoś znajduje się w opresji to trzy strzały, jeden po drugim, lecz nigdy tego znaku SOS nie słyszano. Co się dzieje? Co wpływa na ludzi, że zachowują się tak dziwnie?



Komentarze

  1. Masoni i Iluminaci porywają dzieci znanych, sławnych lub bogatych ludzi. Musza sobie 10 przeszczepow watroby zrobic, bo za duzo cpaja i chleja, albo rytualy robia na ludziach, dzieciach, bo sa psychopatami. Nic w tym nie ma nadzwyczajnego, albo ktos nie rozumie tego, albo ja za duzo wiem. Znajomy mi mowil, ze go porwali, ale uciekl. Tak robia, godnosci i wstydu nie maja. Do tego te wszystkie durne opowiadania o czarownicach, ze niby dzieci porywaja. Głupiemu na lato. Łowcy skòr,.itd. itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zboczenia i potrzeby są różne, niestety. Jeśli chodzi o moje zdanie, to myślę że nie ma w takich przypadkach wiele dowodów, że były to uprowadzenia przez ludzi z jakichkolwiek pobudek. Podobnie myślano kiedy to przez USA toczyła się fala okaleczeń i porwań trzody hodowlanej, a zwłaszcza krów. Uważano że to jakieś grupy pseudoreligijne za tym stoją. Oczywiście że było to logiczne wyjaśnienie, ponieważ kto inny potrzebuje "ofiary ze świeżej krwi" i rytualnych morderstw zwierząt. Jednak lata mijały i nadal nie było dowodów że takie grupy stały za tymi okaleczeniami. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Drogi Arkadiuszu, anonimowi się coś pokićkało, bo i owszem słyszałem o andrenochromie - narkotyku wytwarzanym na bazie hormonu pozyskiwanego z szyszynki dzieci, ale ma się to nijak do opisanych przez ciebie przypadków powyżej. O zaginięciach dzieci znanych, sławnych, lub bogatych ludzi też jakoś nie słychać w mediach, a jeśli już to są to porwania dla okupu. Na przeszczepy to raczej porywają ludzi których "nie ma", bezdomnych, samotnych itp. a nie babcię która poszła pospacerować po lesie ;-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Często można przeczytać w komentarzach "że na przeszczepy", ale to nie takie proste. Po pierwsze tych których odnaleziono, ci nie wykazali śladów że im coś brakuje. Sekcja zwłok nawet często nie potrafi ustalić przyczyny śmierci. Ludzie ginęli już w taki sposób w czasach kiedy o przeszczepach nawet nie było mowy. Pozdrawiam

      Usuń
  2. super!!!! w koncu znowu zaginięcia. Kocham to.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekaw czy probowano nawiazac kontak z dusza ludzi tak zaginionych, ktorzy odnalezli sie martwi. Ciekawe co miala by do powiedzenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako osoba która przeżyła śmierć kliniczną w wieku 5lat (oficjalnie nie żyłem siedem minut) zapytam : kontakt z czym?

      Usuń
    2. Anonimowy. Tu jakby dusza zaginionej sama chciała nawiązać kontakt https://poszukiwaczenieznanego.blogspot.com/2021/10/tam-lezy-martwa-kobieta-powiedzia-3.html

      Usuń
  4. Wysłałem mail dwa dni temu ale chyba wpadł do spamu?
    Mam info pasujące do tematyki twego bloga. W zeszłym roku trzech doświadczonych w chodzeniu po górach turystów zaginęło na wyspie Madera. Wszyscy dość młodzi (jeden 28 lat Niemiec, drugi Polak 35 lat, trzeci Francuz też 35). Wszyscy wysportowani, wyposażeni odpowiednio na górską, samotną wędrówkę. Akcje poszukiwawcze (w przypadku Polaka, używano psów tropiących, dronów, termowizji) nie znalazły żadnych śladów ich wyposażenia (jedynie w przypadku Polaka pojedynczy kijek trekkingowy), tym bardziej ciał...
    Szli po prostu sami na wycieczkę i znikali.
    Więcej szczegółów w linkach.

    Warto też przeczytać komentarze pod artykułem https://www.madeiraislandnews.com/2021/09/missing-tourists.html

    Info po polsku (proszę sprawdzić też ponizej artykułu "Aktualizacje", tu podane jest że poza lokalnymi służbami rodzice zorganizwali doświadczoną ekipę ratowników z Polski i nic ne znaleźli poza jednym kijkiem trekkingowym https://pomagam.pl/michalkozek?utm_source=email&utm_medium=news

    https://www.portugalresident.com/second-foreign-tourist-goes-missing-without-trace-on-island-of-madeira/

    https://www.portugalresident.com/third-foreign-tourist-goes-missing-on-madeira-hiking-trail/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dopowiem, to były trzy zaginięcią w kilkumiesięcznych odstępach, wszystkie w obszarze górskim który jest po środku wyspy, a nie jest ona zbyt duża. Te góry powyżej pewnego poziomu są bezleśne, porośnięte krzakami więc ciało łatwo jest dostrzec drona np.

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo, rzeczywiście, poczta bez pytania przełożyła wiadomość do spamu. Zaraz chętnie poczytam o tych przypadkach . Dzięki. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Myślę że zaginięcia pasują bardzo do schematu z gór w USA, wydaje się jakby zaczęło się tam dziać to samo z jakiegoś powodu. W przypadku Polaka jest też kwestia aktywnego sygnału z telefonu pierwszego dnia zaginięcią ale braku możliwości jego lokalizacji co bardzo dziwne..

      Usuń

    4. Uważam te przypadki za bardzo ciekawe! Nie tylko rzuca się w oczy czerwony strój zaginionego, których strój w wielu miejscach i to na całym świecie uważany jest jako tabu, ponieważ denerwuje te niewidzialne istoty. Gdzieś pisałem o tym w przypadkach z Tajlandii i oczywiście sławna góra Inyangani (https://poszukiwaczenieznanego.blogspot.com/2021/11/magiczna-gora-inyangani.html) Ponadto 3 zaginięcia młodych sprawnych ludzi i nie można ich odnaleźć? psy nie potrafią?, sygnał telefoniczny jest, ale ratownicy z psami nie potrafią go odnaleźć? Dziwne no nie? Piszą tam że owszem góry znane są z wielu wypadków (no oczywiście, bo jakie nie są?) ale zaginięcia bez śladu to coś nowego.

      Przypadki z USA i Europy wcale się nie różnią, to moje zdanie. Jedynie Paulides ma więcej informacji, dzwoni, pyta szeryfa, albo odwiedza osoby które miały kontakt z danym incydentem, o czym nieraz wspomina. Druga sprawa to forma opisu poszukiwań, zeznań którą czytamy w oryginalnych art. Jest tam podawane tak dużo informacji i nawet poufnych inormacji, że dziwię się za każdym razem. Na przykład szukając niemieckich przypadków, przeglądając oficjalny artykuły, wzmianki z gazet, muszę powiedzieć, że to jakby inny świat. Nie ujawnia się nic więcej, niż to co jest potrzebne do zidentyfikowania zaginionego, żadnych niepotrzebnych szczegółów, albo gdybań iż np: w ostatnich miesiącach w okolicy dochodziło do podobnych incydentów. Nic takiego. Tylko wygląd, data i jedynie, że był na impraezie z kolegami lub coś podobnego, lecz niekiedy i tego nie podają. W przypadku gdy człowiek się odnajdzie, pojawia się notatka, a inne meldunki o zaginięciu zostają usuwane. Nieraz chciałem powrócić do incydentów by zobaczyć czy coś nowego i okazywało się że linki nie działają, wszystko zniknęło...... Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Drogi Arkadiuszu, bo przypadki zaginięć w USA i Europie są takie same, tylko skala troszkę inna. O przypadkach zaginięć w USA się dużo mówi, bo dotyczą powierzchni jednego, wielkiego kraju. Zaginięcia w Europie się rozbija na poszczególne państwa i zapewne przez brak współpracy między służbami poszczególnych krajów dostajemy tak mało informacji, a jeszcze pewnikiem każdy kraj kombinuje żeby nie straszyć potencjalnych turystów i dlatego cichosza w mediach . Tu jeden turysta, tam drugi, gdzieś indziej kolejnych dwóch, to odpowiednik czterech zaginięć w jednym kraju - USA. I tak dobrze, że w Europie jakiekolwiek informacje trafiają do mediów, bo pewnie w takiej Rosji to ludzie znikają na potęgę i nikt o tym nie słyszy. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    6. To znowu ja Anonimowy z poprzednich komentarzy. To co zauważył MaxPain to chyba najlepsze wyjaśnienie że w Europie wydaje się że skala zaginięć jest mniejsza. USA to prawie jak cały nasz kontynent powierzchniowo. Dodatkowo u nas jest tzw. RODO w całej UE to znacznie ogranicza ilość szczegółów jakich można się dowiedzieć o zaginionych. Akurat w przypadku zaginięć z Madery sprawa jest świeża i najwyraźniej wzbudziła uzasadnioną zresztą sensację bo trzy zaginięcia były dość szybo po sobie. To spowodowało że te sprawy połączono ze sobą. Swoje robi tez że to mała wyspa stosunkowo.

      Usuń
  5. Inaczej: Niedawno poznałem człowieka, który od sześciu lat pracuje na platformach wiertniczych. Jest to statystyczne siedlisko rozwodników (80%) i ludzi chcących pozostać samemu. Jest też bardzo wysoki odsetek samobójstw w postaci skoków do morza lub z wieży. On sam widział, czy też był przez te lata w pracy gdy wydarzyły się trzy samobójstwa. Powiedział, że mają one ZAWSZE jedną wspólną cechę: przed skokiem ludzie zawsze zdejmują i równo układają buty. Poddaję to do przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. To ciekawe, dlaczego tak z tymi butami, często właśnie znamy z przypadków "missing 411" że właśnie zaginieni tak robili. Czy to jakaś psychiczna niedyspozycja ludzi ? że starają się, żeby buty stały równo, bo przecież oni wiedzą, co za chwilę zrobią, więc po co starać się o buty, tak jakby kogoś to miało obchodzić? Nieraz się już zastanawiałem, co ludzi pcha do takich posunięć?, można być aż takim zdeterminowanym? Albo coś obcego wchodzi im w głowę, powodując, że targają się na swoje życie? Nie ma znaczenia teraz czy chodzi o przypadki zaginięć, czy zwykłe samobójstwo w przerwie obiadowej.




    Przyznaję wam rację, USA to jeden kraj a w Europie zaginięcia podzielą się na kraje i nie ma takiej masy. Jednak mamy i tak ciekawe incydenty, nawet te z Madery wpisują się w schemat. Jakiś rok temu były 3 przypadki w Austrii, też jeden po drugim. W Szwajcarii zaginął Brytyjczyk o nazwisku Myles, również ciekawy (Paulides ma go w swojej książce). W Niemczech było kilka, a w Polsce w tamtym roku też przynajmniej jeden i to bardzo interesujący. Myślę, że jakby ktoś miał dużo czasu i znał języki, to w Europie też nazbierał porządny "koszyk". Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu w Toruniu była seria zaginięć trzech około 30 letnich facetów. Ślad kończył się nad Wisłą zawsze podobno https://polskatimes.pl/zaginiecia-mlodych-mezczyzn-w-toruniu-maja-wspolny-mianownik/ar/12032577

      Usuń
    2. Tu Poznań z kolei...

      Zaginął 17 stycznia, ciało znaleziono w Warcie 4 marca jak płynęło hmmm
      https://tvn24.pl/poznan/michal-rosiak-nie-zyje-cialo-studenta-z-poznania-wylowiono-z-warty-ra915049-2282380

      Zaginęła 25 lutego, ciało znaleziono w Warcie 10 kwietnia https://poznan.naszemiasto.pl/nie-zyje-natalia-lick-z-poznania-jej-cialo-wylowiono-z/ar/c1-8271106

      Tu zaginiony wyszedł do pracy, zostawił rower w Poznaniu i nie wiaodmo jak znalazł się w wiosce 70 km dalej gdzie o północy pukał do przypadkowego domu, potem przepadł https://www.se.pl/poznan/zaginal-21-letni-ziemowit-z-poznania-prosil-o-pomoc-70-kilometrow-od-domu-aa-NDWw-9hro-EiGi.html

      No i jeszcze Ewa Tylma ale to znana sprawa.
      --------------------------

      W Krakowie też Wisła zbiera żniwo wśród młodych mężczyzn hmm https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/krakow/w-krakowie-co-tydzien-znika-mezczyzna-co-sie-dzieje-z-zaginionymi-nad-wisla/xrl8lbm
      ------------------------------

      Warszawa https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/warszawa/mlodzi-znikaja-w-warszawie/gqckb18
      -----------------------

      Myślę że trzeba by poczytać o tych sprawach więcej i opracować. Dla porównania po wpisaniu "Zaginięcia młodych ludzi Łódź" nie wyskakują żadne konkretne artykuły a to duże miasto przecież także hmm... Czy brak rzeki w nim ma jakiś wpływ na to?

      Usuń
    3. https://newslubuski.pl/interwencje/12745-zaginal-mateusz-laszczyk-z-zielonej-gory-21-latek-przepadl-bez-sladu.html

      Usuń
  7. Sprawa tego Ziemowita z Poznania jest zaledwie z 22 czerwca tego roku i najciekawsza. Mamy chyba przeniesienie osoby do innego miejsca nawet tutaj...

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za materiały, chętnie poczytam i na pewno wykorzystam. To jest właśnie to, jeśli ktoś zada sobie ten trud, to znajdzie tego więcej. Paulides nie był pierwszym, który o tym pisał, ale przez włożoną pracę + doświadczenie / wiedza jako były policjant, opracował przypadki tak dobrze, że powoli on sam staje się legendą.

    Rzeki, jeziora, ogólnie wielkie połacie wody jakby sprzyjają zaginięciom. Wprawdzie to samo mówi się o górach i lasach, jednak patrząc na moją senną wieś, lub miasteczko gdzie kiedyś mieszkałem, to muszę przyznać, że te statystyki zaginięć coś w sobie mają. Paulides często wspomina o przypadkach, gdzie ciało znaleziono właśnie w rzece, były też incydenty, że facet ocknął się właśnie przez to, że znalazł się w zimnej rzece. Nie wiedział jak się tam dostał, jeśli wierzyć wypowiedzi, był trzeźwy i nie brał żadnych narkotyków. W moim dokumencie mam też kilka starych przypadków, kiedy odnaleziono statki bez załogi i widocznej przyczyny, dlaczego załoga miałaby je opuścić. Nie brakowało szalup, a wszystko pozostało nieruszone, nie tylko rzeczy osobiste, ale i cenny ładunek. Tak jakby ci ludzie po prostu wyparowali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panowie to jest hit.... https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,28687779,zachodniopomorskie-zaginela-nad-jeziorem-odnalazla-sie-60.html
      Jak podaje "Kurier Szczeciński", do zdarzenia doszło we wtorek 12 lipca. Około godziny 22 członek rodziny poinformował policję, że 57-latka weszła do jeziora w Ińsku (pow. stargardzki) i już z niego nie wyszła. Od razu rozpoczęto poszukiwania, które były prowadzone na wodzie i na lądzie.
      Policja szukała 57-latki, która nie wyszła z jeziora. Znalazła się 60 km dalej

      Kobieta znalazła się dzień później. Jeden z klientów centrum handlowego w Szczecinie zwrócił uwagę na kobietę, która była niekompletnie ubrana i nie miała butów. Mężczyzna skojarzył, że może być to poszukiwana 57-latka. Wezwany na miejsce patrol policji potwierdził te przypuszczenia.

      - Wyjaśniamy teraz okoliczności tego zdarzenia i ustalamy, w jaki sposób kobieta znalazła się w Szczecinie i co się z nią w międzyczasie działo. Pani jest cała i zdrowa -

      Usuń
    2. Jeszcze trochę więcej info https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/pomorze-zachodnie/insko-poszukiwania-57-latki-w-jeziorze-znalazla-sie-80-km-dalej/f88x7rl

      Usuń
    3. Tak, to bardzo zastanawiające!! Ciekawe co sama kobieta pamięta i czy w ogóle może coś na ten temat powiedzieć.

      Usuń
    4. Gdzieś było podane że to organizatorka jakiegoś lokalnego festiwalu filmowego więc osoba zapewne wiarygodna i nieskora do nagłych wypadów w nocy bez butów i w kostiumie kąpielowym do innego miasta:)

      Usuń
  9. Czyli wygląda na to że u nas dzieje się to samo, tylko nikt nie lączy zdarzeń z różnych miejsc jak Paulides

    OdpowiedzUsuń
  10. Może by zrobić polską kronikę dziwnych zaginięć (nawet jeśli ktoś się potem odnajduje w dziwnych okolicznościach jak wyżej w komentarzu). Mogę partycypować i dostarczać linki do materiałów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę to samo, tu w Europie mamy tak samo arcyciekawe przypadki zaginięć, które wcale nie są gorsze od tych z USA, choćby ten o tej pani, która zniknęła z pensjonatu w Niemczech. Widziano ją jak próbowała wejść z tarasu do budynku lecz drzwi były zamknięte, więc poszła dookoła, do drzwi wejściowych nie dotarła. Nie było żadnych śladów walki, żadnych śladów, które mogły podjąć psy, za kilka tygodni znalezioną ją martwą w rzece. Opisałem przypadek w jednym z art. jak kogoś interesuje to poszukam i podam link.



    Dziękuję Anonimowy za chęć pomocy!!! Oczywiście, cieszę się jak ktoś dostarcza linki do takich incydentów, można robić następne ciekawe artykuły o przypadkach z Polski i innych miejsc. Jestem jak najbardziej za!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Odnośnie tych butów u "samobójców". Kiedyś rozmawiałem z osobą która chciała ze sobą skończyć i oni to robią, żeby "nikomu nie robić roboty". Chłopak z którym rozmawiałem się pociął i mówił, że specjalnie wszedł do wanny, żeby mieszkania nie zakrwawić i żeby nie musieli po nim sprzątać. Więc może z tymi butami jest podobnie, że to robią żeby zachować porządek i nie "robić komuś roboty"? Ale to takie moje luźne przemyślenia i być może jest całkiem inaczej. Odnośnie samobójców którzy się wieszają, podobno w końcowej fazie widzą diabła i nie potrafią sami zdjąć pętli z szyi bo on na to nie pozwala. Część zaginięć ma jakiś wspólny z tym mianownik, porządek w miejscu znalezienia zwłok. Może tu trzeba szukać powodu w ludzkiej psychice. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka Witam.

      Jakoś witryna przestała mnie informować o nowych postach, dlatego nie zauważyłem niektórych.




      Może i tak jest jak piszesz, nie wiemy co im w głowie kołacze, wiedząc, że to ich ostatnie chwile. Ktoś mi kiedyś powiedział, że był już tak zdesperowany głosami w głowie, które go nękały prawie non stop, że chciał sobie odebrać życie. Kiedy powziął decyzję, głosy jakby się cieszyły i były zadowolone. Na szczęście wybazgrał się z tego g. a jak go wypuścili z oddziału zamkniętego i przestał brać używki to i głosy zniknęły.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  13. To ja może dorzucę taki przypadek zaginięcia związanego z wodą:

    Chłopak jechał ciemną nocą, nie wiadomo dlaczego skręcił w odludną drogę, rozbił auto, porozrzucał ubrania i zniknął. Psy tropiące doprowadziły służby do jeziora, które osuszono, ale nie znaleziono nic. Tak jakby facet został przejęty przez jakąś siłę, poszedł "popływać" i przeniósł się do innego wymiaru...

    https://www.archiwumzbrodni.pl/porzucony-i-rozbity-samochod-na-ciemnej-pustej-drodze-co-sie-stalo-z-kierowca-zagadka-60-minut/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka witam. Dziękuję za linka!!!! Znam ten przypadek i jest naprawdę ciekawy. I znów ślady prowadzą do zbiornika wodnego. I znów pozbycie się ubrań. Dlaczego nie znaleziono ciała? Nie ma śladów na to, że mogłaby w to być zamieszana inna osoba, która ewentualnie ukryłaby denata. Takich podobnych przypadków jest więcej i często czytam, że był to zwykły przypadek, kierowca uderzył się w głowę i dlatego później robiła takie dziwne rzeczy (rozbieranie się itp.). Ale może ów coś spowodowało, że już podczas jazdy nie był całkiem przy swoich zmysłach i dlatego doszło do wypadku. Tak jak w przypadku tej pani co zjechała z drogi, rozebrała się i zmarła z zimna wraz z 11miesięczną córką. To przecież nie są zwykłe przypadki. Hipotermia swoją drogą, ale oni mają tyle możliwości, żeby się ogrzać, żeby nie doszło do wychłodzenia. Ale nie, coś pcha tych ludzi do zguby, do śmierci, dziwne no nie?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.