UFO nad Lagol. (2009r)

Często słyszy się, że dobre stare czasy, kiedy fenomen UFO był bardzo aktywny, odeszły bezpowrotnie. Może tak, może nie. Wydaje mi się, że ogólnie chęć publikacji i poświęcenia czasu po prostu zmalała, szczyt UFO-szału minął już jakiś czas temu, ale nie znaczy to, że sam fenomen zanika. Patrząc na MUFON-skie formularze zgłoszeń, wcale nie ma tak mało obserwacji, oczywiście większość z nich ma jakieś logiczne wytłumaczenie, ale i tak pozostaje pewien odsetek dziwnych i niewyjaśnionych. Jednym z takich przypadków są zdarzenia w Kalifornii w 2009 roku, kiedy to kilku świadków było zamieszanych w niezwykle dziwne incydeny, lecz po kolei.



Lagol to małe miasteczko w hrabstwie Ventura w Kalifornii. To tu 4 lipca 2009 r. na 20-akrowej posesji w samym środku mieściny, zaczęły się dziać ekscytujące wydarzenia. Rodzina Scarsdale odpoczywała na werandzie swojego domu, kiedy na niebie ukazało się kilka niecodziennych świateł.

"Było około 21:20 wieczorem" - mówi patriarcha rodziny, Buck Scarsdale, emerytowany detektyw z 25-letnim stażem pracy. "To był piękny wieczór, było ciepło. Księżyc świecił jasno, a my siedzieliśmy na werandzie rozmawiając o minionym dniu. Poszedłem do domu po filiżankę kawy, światła kuchenne były wyłączone. Idąc, od razu zauważyłem siedem ogromnych świateł, których normalnie nie ma tam w tym miejscu na niebie. Miały dziwny niebieski kolor, czegoś takiego nigdy wcześniej nie widziałem. Dziwaczne. Wyglądało to, jak  światła nowego BMW lub światła LED, lecz dużo, dużo większe. Nieprawdopodobnie jasne. Pierwsze, co pomyślałem, to: stary, to jest dużo świateł. Ktoś próbuje ukraść moje rośliny sadownicze".

Scarsdale pospiesznie wrócił do reszty,  jego przyjaciółka, Joanna Fife, i syn także  już wpatrywali się w intensywnie niebieskie światła. Oboje zgodnie zapytali: "Co to jest"? Wszystkie siedem świateł wydawały się nieruchome i znajdowały się teraz kilka stóp nad ziemią w sadzie oddalonym o około 150 metrów. Nie słyszano żadnych odgłosów. Cała trójka myślała, że to złodzieje wjechali dużą, jasno oświetloną ciężarówką w sam środek ich sadu, aby ukraść niektóre z drogich i nagradzanych drzew owocowych. Po kolejnych trzech lub czterech minutach niedowierzającego wpatrywania się w pojazd intruzów, właściciele sadu wskoczyli do swojej czerwonej ciężarówki i powoli, z wyłączonymi światłami podjechali w kierunku świateł. Zbliżając się do sadu zauważyli, że wszystkie światła zniknęły. Po prostu zniknęły. Nikt nie widział, kiedy zgasły, lub czy ów pojazd wymanewrował z terenu sadu. Scarsdalowie byli zakłopotani. Buck powiedział później: "Gdyby oddalił się, na pewno byśmy to widzieli. Zobaczylibyśmy coś. Ale nie, nie widzieliśmy absolutnie nic".

Rodzina pojechała do tylnej bramy posiadłości gdzie sprawdzono furtkę, była zamknięta i zabezpieczona kłódką. Nie było żadnych śladów, niczego niezwykłego. Scarsdalowie wrócili do domu, jednak nie dawało im to spokoju i po 20 minutach zgodzili się wrócić do sadu, ale tym razem każdy z nich miał przy sobie silną latarkę. Ostrożnie przeszli po plantacji, szukając odcisków opon lub jakichkolwiek śladów. Po 10 minutach poszukiwań wszyscy trzej zamarli, gdy głośne kliknięcie przerwało ciszę. Wydawało się, że jest bardzo blisko, ale nie było tam żadnego źródła skąd mogłoby pochodzić. "Co to było?" mruknął Buck, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Po raz drugi głośne kliknięcie rozbrzmiało jak wystrzał z pistoletu, dochodzący teraz z gęstych krzaków w odległości około 18 metrów. Klikanie nie wydawało się mechaniczne i było zupełnie inne niż trzaskania gałęzi. Nie można było porównać go do czegoś, co znali. Wszyscy trzej czołgali się teraz powoli na rękach i kolanach w kierunku gęstego buszu. Rozległo się trzecie kliknięcie, tym razem kilka metrów za nimi. Później przyznali, że włosy stanęły im dęba. Obejrzeli się za siebie, ale nadal nic tam nie było, nawet przy jasnym oświetleniu księżyca. Kolejne głośne kliknięcie, tym razem z innego kierunku. Po piątym kliknięciu cała trójka zgodnie i pośpiesznie skierowała się do swojego samochodu. Mieli już dość. W domu Buck skontaktował się ze swoim bratem — Rogerem, który był zdecydowanie najlepiej wykształcony w rodzinie. Miał doktorat z prawa międzynarodowego i wiele innych kwalifikacji. Buck wiedział, że Roger jest zagorzałym sceptykiem, i był pewien, że przedstawi jakieś logiczne wyjaśnienie tych dziwacznych wydarzeń. Roger przybył około 22:30, najpierw cierpliwie wysłuchał  podekscytowanych opowieści, które miały miejsce  godzinę wcześniej. Bez owijania w bawełnę, mężczyzna od razu chciał udać się do sadu, aby zbadać sytuację. Chwilę później Buck i Roger uzbrojeni  w latarki szli w kierunku sadu. Mężczyźni dotarli na miejsce o godzinie 23:00, to właśnie tu słyszano tajemnicze "klikające" dźwięki. Gdy rozglądali się dookoła, Roger zobaczył na niebie srebrny, szary i niebieski błysk. Zdrętwiałym, martwym głosem wyszeptał tylko: "To nie może być prawda". Zaszokowany mężczyzna jeszcze przez chwile gapił się w niebo. Roger powiedział później śledczym, że niebo "dosłownie się otworzyło i pojawił się niebieski błysk, jednocześnie podłużny obiekt wleciał w otwór, który następnie się zamknął". Według mężczyzny jeszcze kilka chwil później na niebie było widać wirującą, niebieskawą "pozostałość". Dopiero po chwili oprzytomniał na tyle, aby pochylić się do brata, chrypiąc wyszeptał "spiexxxxxxx stąd". W przeciwieństwie do Rogera, Buck dostrzegł jasny błysk tylko kątem oka. Podczas powrotu rozmawiali o "tunelach czasoprzestrzennych" jako o czymś, co najbardziej mogłoby być zbliżonym do tego, co pojawiło się na niebie. Buck był zdumiony zmianą, jaka zaszła w zachowaniu jego brata. Zauważył również, że bateria telefonu komórkowego rozładowała się, ale nawet i następnego dnia nie udało się jej naładować. Roger powiedział później, że była to jedna z najbardziej zdumiewających rzeczy, jaką kiedykolwiek widział, a opowiadając o tym wydarzeniu, wykazywał nadal niemałe emocje. Kiedy pytano członków rodziny, każdy z nich twierdził, że odczuwał silny stres, nawet jeszcze w następnych dniach po tym wydarzeniu. Buck zaczął palić po raz pierwszy od wielu lat i twierdził, że nie może spać. Czuł się bardzo ospały i nie golił się przez co najmniej pięć dni.

Tydzień później, 10 lipca tuż po północy Buck zszedł na dół do kuchni gdzie z okna zobaczył pojedyncze duże, intensywnie niebieskie światło, w odległości około jednej trzeciej mili na północnym krańcu pastwiska. Zawołał Bo i Joannę, lecz gdy wyszli na taras, światło jakby przygasło. Po przesłuchaniu na miejscu przez ankieterów AAWSAP /BAASS (BAASS to wcześniej NIDS — grupa Biegelowa), wszyscy trzej uważali, że widzieli niewyraźną strukturę, która znajdowała się jakby za światłem. Podobnie jak poprzednio, z obiektem nie wiązał się żaden dźwięk. Wyszli na ganek, aby lepiej obserwować światło, lecz gdy tylko zeszli z dróżki, światło nagle zniknęło. W ciągu kilku minut dołączył do nich Roger, teraz obaj panowie poszli na pastwisko, żeby poszukać śladów. Podczas pokonywania pastwiska, nagle przed nimi pojawiło się owe dziwne światło. Buck i Roger stali w milczeniu obserwując unoszącą się jasność, której wielkość wynosiła około półtora metra średnicy. Po mniej więcej pięciu minutach światło ponownie zgasło. Nie pochodziło raczej z jakiegoś źródła (jak latarka lub reflektor), to światło wydało się Rogerowi "samoistne", tak jakby iluminacja. W drodze powrotnej mężczyźni zatrzymali się w zagrodzie dla koni, oba wierzchowce były tej nocy wyjątkowo niespokojne. Buksowały i głośno rżały, jakby czuły gdzieś drapieżnika. Buck i Roger potrzebowali dłuższej chwili, żeby je uspokoić, podejrzewali, że zachowanie koni może być związane z niezwykłym światłem.


Kierownictwo programu AAWSAP / BAASS dowiedziało się o aktywności UFO w Lagol za pośrednictwem Richarda Langa. AAWSAP i MUFON zawarły porozumienie o współpracy, a ich relacje z czasem przekształciły się w wysoce efektywne przedsięwzięcie z otwartą linią komunikacyjną, chociaż trzeba pamiętać, że ta pierwsza grupa należała pod Pentagon i dzieliła się tylko takimi informacjami, na które przyzwalano. Po krótkiej naradzie zdecydowano, że zespół przeprowadzi wizję lokalną. 13 lipca zespół AAWSAP / BAASS, składający się z trzech badaczy został wysłany na wstępne zebranie informacji. Większość dnia spędzono w terenie fotografując i tworząc mapę tej  nieruchomości. W ciągu kolejnych dwóch dni zespół nagrał oddzielne wywiady z każdym z czterech świadków. W czasie pobytu na posesji w dniach 13 i 14 lipca prowadzono także nocne warty, jednak bez jakichkolwiek incydentów. Kiedy AAWSAP wyjechał 15 lipca, Buck Scarsdale myślał, że teraz już wszystko minęło, a tryb życia zacznie powoli się normalizować. Jednak dwie noce później, 17 lipca, został nagle obudzony o 23:45. Był, jak sam powiedział, "zmuszony" wstać, podejść do okna sypialni i spojrzeć w kierunku północnym. Nad pastwiskiem znajdowały się dwa duże niebieskie światła, które unosiły się około 9 m nad ziemią. Później ocenił, że światła były oddalone od siebie o około 8 metrów. Buck szybko pobiegł na dół, chwycił swój telefon komórkowy Motorolę 1880 i wybiegł na zewnątrz na ganek, aby spróbować zrobić krótki film. Udało mu się nagrać na komórce około 30 sekund zanim światło ponownie zgasło. Zadzwonił do brata, żeby przyszedł i obejrzał nagranie. Roger przybył 45 minut później. Na filmie wyglądało na to, że pomiędzy dwoma światłami znajduje się stały obiekt. Wydawało się, że ma spłaszczony spód i wejście (klapę?) na górze. Roger zaproponował, że pojedzie ciężarówką dokładnie w to miejsce, gdzie Buck sfilmował światła, podczas gdy brat sfilmuje go siedzącego w ciężarówce z włączonymi reflektorami, aby w ten sposób mieć materiał porównawczy. Tak też zrobili, Roger siedział w ciężarówce przez 15 minut, a Buck pozostał w tym samym miejscu jak podczas obserwacji, filmując scenę przez 30-45 sekund. Pół godziny później obaj bracia oglądali krótki klip w telefonie Bucka. Tu się okazało, że w tym czasie dwie czerwone kule manewrowały nad ciężarówką, podczas gdy Roger siedział w środku z błogą nieświadomością na twarzy. Orby jednak nie były zauważone przez filmującego. Nagranie pokazało również coś, co wyglądało na parę cienkich "nóg" w świetle reflektorów ciężarówki. Po bliższym przyjrzeniu okazało się, że to coś wygląda jak mały humanoid z głową, tułowiem, dwiema rękami i cienkimi nogami, który został na chwilę oświetlony promieniami reflektorów. Do braci dołączyli Bo i Joanna, tej nocy cała czwórka aż do 5:00 nad ranem, obsesyjnie odtwarzała nagrania znajdując coraz to nowe szczegóły. Kiedy porównano nagranie, które Buck zrobił dwoma światłami na polu z nagraniem Rogera siedzącego w ciężarówce, stało się jasne, że istnieje zasadnicza różnica między światłami "statku" a tymi z ciężarówki. Światła UFO były jaśniejsze, ale nie emitowały wiązki promieni, jak reflektory ciężarówki. W trakcie tego intensywnego  okresu przeglądania filmów Joanna zablokowała nagranie w telefonie, aby nie można go było skasować. Około 5:00 rano, wszyscy jeszcze podekscytowani zdecydowali niechętnie, że idą spać, Buck jeszcze podłączył telefon do ładowarki. Gdy obudzili się po trzech godzinach zaczęli ponownie przeglądać nagrania. Ku ich zdumieniu wszystkie pliki z telefonu komórkowego zostały skasowane. Oprócz tych ostatnich nagrań usunięte zostały również dziesiątki plików z wakacyjnych podróży Bucka. W urządzeniu nie pozostało nic oprócz listy numerów telefonów kontaktowych.

23 lipca drugi zespół trzech badaczy AAWSAP/ BAASS przybył na miejsce, aby przeprowadzić dodatkową obserwację i ponownie przesłuchać naocznych świadków. Podczas pierwszego nocnego dyżuru, kamera Sony HDR SR10 została ustawiona na zachód od domu i skierowana na północny zachód, w stronę miejsca obserwacji. W międzyczasie trzech badaczy rozlokowało się na terenie posesji, aby pełnić nocną wartę. Już przed 21:30 zobaczono dziwne światła na zachodzie, włączono noktowizory i wszyscy osobno potwierdzili, że widzą serię sześciu do ośmiu jasno świecących kul w odległości około dwóch mil. Wszystkie obiekty poruszały się i tworzyły różne przejściowe wzory na niebie, od linii prostej, w której wszystkie osiem obiektów znajdowało się równolegle do ziemi, po ciasne skupiska. Jasne kule wydawały się zsynchronizowane, ponieważ ustawiały się w linii pionowej, poziomej, krążyły wokół siebie, a następnie odlatywały w różnych kierunkach. Obserwacja trwała ponad minutę zanim obiekty zniknęły. Badacze kontynuowali, całonocną obserwację. W pewnym momencie zauważono, że jedna z kamer nie nagrywa, lecz nikt jej nie wyłączył. Na pewno była włączona, jak i inne — to był standard podczas prowadzonych obserwacji. Okazało się, że kamera została ręcznie przełączona z trybu nagrywania na tryb demonstracyjny. Jedynym sposobem, aby tak się stało, ktoś musiałby fizycznie przełączyć to ustawienie, lecz w odległości kilku metrów od kamery znajdował się operator, który niczego nie zauważył. Podczas przeglądu materiału okazało się, że kamera wykonała serię zdjęć, przedstawiających nieznane, niezidentyfikowane obiekty. Około 21:30 Buck Scarsdale powiadomił bardzo podekscytowany, że widział czarny obiekt bez świateł, który unosił się bezszelestnie nad jedną ze szklarni, około 300 metrów od domu.Obiekt miał długość około 6 - 9 metrów, z płaskim dnem. Mniej więcej godzinę później, o 22:15, jeden badaczy przeczesywał teren noktowizorem, gdy zobaczył coś, co wyglądało na "statek" unoszący się bezszelestnie nad pastwiskiem w tym samym miejscu, gdzie zauważono jasne światła widziane przez Scarsdalów. Według raportu: "statek miał zakrzywiony wierzchołek, boki były zagięte do wewnątrz, a spód był płaski. Boki były czarne i nie było na nich widocznych świateł ani oznaczeń". Obiekt nie był widziany gołym okiem. Próby uchwycenia obiektu na wideo również się nie powiodły. Zniknął on pola widzenia NVG po około 15 sekundach. Obiekt wydawał się bardzo podobny do tego, który  Buck Scarsdale opisał godzinę wcześniej. Natychmiast po tej obserwacji, zrobiono wiele zdjęć, zarówno na posesji Scarsdale'a, jak i poza nią. Podczas tego aktywnego okresu na terenie posiadłości uchwycono na zdjęciach kilka niewyjaśnionych anomalii. Wszystkie te zdjęcia zostały przekazane do Defense Intelligence Agency (Agencji Wywiadu Obronnego), którym towarzyszył 257-stronicowy raport.

Rozładowane baterie.

Telefony komórkowe i inne urządzenia często ulegały niewyjaśnionemu rozładowywaniu się baterii, nagłej utracie sygnału oraz awarii sprzętu w okresach, gdy w pobliżu posesji występowały anomalie. Ale także sprzęt AAWSAP/ BAASS również doświadczył kilkukrotnego rozładowania baterii i awarii sprzętu w Lagol. Na przykład, podczas próby analizy gleby za pomocą przenośnego urządzenia: Thermo Fisher Niton X-Ray Florescence, który jest w stanie rejestrować ilościowy skład pierwiastków w ziemi. Wielokrotnie świeżo naładowane i sprawdzone akumulatory Nitona rozładowywały się w tajemniczy sposób. Po wielu nieudanych próbach ponownego naładowania, próbki gleby zostały ostatecznie pobrane i przywiezione do Las Vegas w celu przeprowadzenia późniejszej analizy pierwiastkowej. Ręczny analizator widma Aaronia był wcześniej z powodzeniem używany podczas wielu wypraw w różnych miejscach w celu uzyskania pomiarów pola elektrycznego i magnetycznego. To solidny i niezawodny przyrząd, który nigdy nie ulegał awariom. Prawie natychmiast po próbie wykorzystania go na terenie posesji nastąpił zanik zasilania. Gdy został zabrany i przetestowany w pobliskim hotelu, działał znowu bez szwanku.


Przez cały lipiec 2009 roku, wszyscy czterej świadkowie doznawali dziwnych incydentów, jak na przykład otwieranie się i zamykanie drzwi lodówki chociaż nikogo nie było w kuchni. Otwieranie i zamykanie się drzwi pokojowych, gdy wszyscy znajdowali się w łóżkach lub nieznane błyski światła na zewnątrz, jak i wewnątrz domu. Incydenty, które bardzo podobne są, a być może i dokładnie są te same, które znamy pod nazwą fenomenu poltergeista. Incydenty te może nie są typowymi obserwacjami UFO, jednak w literaturze znajdziemy całe mnóstwo takich dziwactw. Rozładowane baterie czy przyrządy, które omawiają posłuszeństwa znamy bardzo dobrze, do najniebezpieczniejszych wypadków można zaliczyć takie, kiedy w USA wojsko traciło kontrolę nad bronią nuklearną, a jednocześnie nad terenem bazy obserwowano UFO. W ostatnich latach niemiecki ufolog Gerhard Gröschel doznał również kilka dziwactw, które jak sam powiedział nigdy przedtem mu się nie przydarzały. Np.: we Włoszech w miejscu znanym dobrze wśród entuzjastów paranormalnych incydentów, coś w jakiś sposób włamało mu się na komputer wyłączając kamery. Nie tylko że jako jedyny znał hasło do programu, ktoś/coś manualnie musiał podać hasło przez klawiaturę komputera, który stał przy łóżku, w którym spały dwie osoby. Nikt się nie obudził, nikt niczego nie słyszał ale jednocześnie obie osoby potwierdziły, że "była to bardzo dziwna noc". Może innym razem wrócę do tego przypadku, Gröschel za namową przyjaciół poddał się regresji hipnotycznej, lecz jak sam przyznał: "To były wyrzucone pieniądze, nic, ale to nic nie pamiętam co się tamtej nocy działo".

Powracając jeszcze do późniejszych wydarzeń w Kolorado. Fenomen poltergeista znamy tak samo z wydarzeń na ranczu "Skinwalkera" ale i także z opowiadań ludzi, którzy byli na ranczu i jakby coś się do nich "przyczepiło" coś, co później w ich domach wywołało manifestacje nieznanych istot i niewiarygodnych wydarzeń. George Knapp w swojej książce pt.: " Skinwalkers at the Pentagon" wspomina wypowiedzi córki Kennetha Arnolda - owego lotnika, który w 1947 roku był świadkiem przelotu grupy UFO i na podstawie jego wypowiedzi powstał termin "latający spodek". Mało się wspomina o tym fakcie, lecz uważam to za bardzo ciekawe, że po tej legendarnej obsewacji - w domu Arnoldów pojawił się fenomen poltergeista. Czy to tylko przypadek? Może? A może nie?



Wykorzystano:

 George Knapp: " Skinwalkers at the Pentagon" 

https://youtu.be/q2inefCMKsQ

Komentarze

  1. O jakie miejsce chodzi we Włoszech, znane z paranormalnej aktywności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Canneto di Caronia , chyba Sycylia jak dobrze pamiętam? Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. W sprawie paranormalnych pożarów jakie się pojawiały w tej miejscowości, postawiono zarzuty Antonio i Giuseppe Pezzini, którzy według prokuratury szukali sposobu na zarobek i rozsławienie miejscowości w celach tirystycznych

      Usuń
    3. Obaj Panowie dostali prawomocne wyroki odpowiednio 1,5 roku i 6 lat więzienia.

      Usuń
  2. "Ów niebieskie światła na niebie".
    Napewno wyglądały jak lasery. Sparaliżowały umysł, świadomość człowieka, o czym nie ma zbyt dużego pojęcia. Może to być jeszcze jedna kula niebieskiego światła, które niszczy życie dookoła, szpieguje I może tak właśnie jest w tym czyjś òw cel niskich lotów. Żadna zaawansowana cywilizacja to nie jest. Jaka zaawansowana rasa zajmowałaby się niszczeniem życia na ziemi, które jest od Boga i pochodzi od Boga, światło jest od Boga jedynego, nie od ciemności lecz błądzenie człowieka może być rzeczą normalną w tròjwymiarowym ograniczonym materialistycznym świecie. Zastanawiam się ile osób jest w to ubabranych czy tylko rząd, służba zdrowia i znając życie wszystkie inne nieświadome instytucje, naukowcy, no przecież oni też niszczą życia w laboratoriach po cichu byle nikt o niczym nie wiedział. Człowiek nadaje na ròżnych częstotliwościach, jeśli można zakłòcać te częstotliwości bezkarnie w przeròżny sposòb to dlatego jest tyle tragedii na planecie. Marna zabawa w bogòw. Na miejscu każdego ogarnęłabym się, przestała tym pasjonować i znalazła sobie normalne hobby. Takie bardziej życiowe przyziemne spełnienie wszystkich marzeń.
    Pozdro All.

    OdpowiedzUsuń
  3. Edit: jak dla mnie cała ta opowieść wygląda na to że ktoś chciał przejąć ranczo Skinwalkera, jego cały majątek, dobytek, albo go zabić, więc aranżowali takie akcje beznadziejne, żeby go ze swojej ziemi wykurzyć, bo tak robią. To jest szantaż. Złodziejstwo, włamy i szpiegostwo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego zdania był również Gorman - dawny właściciel rancza. Na początku myślał, że to może wojsko gra z nim w kotka i myszkę, robią mu takie kawały, żeby ich wystraszyć i żeby wynieśli się z tego miejsca.

      Wprawdzie owe zaawansowane rasy na pewno są dalej niż my, lecz nawet i na Ziemi jakoś mało ludzi obchodzi to wspaniałe życie, które stworzył Bóg. I jakoś na tej drabinie władzy widzę, że im wyżej, tym mniej takich, którzy chcieliby to zmienić. Być może te istoty wcale nie muszą pochodzić z Kosmosu, to te demony i inne kreatury, które towarzyszyły nam od wieków. Te, przed którymi ostrzegano w Biblii i pisano w innych starych dokumentach. Jako "przybysze z gwiazd" to ich kolejna odsłona w tej maskaradzie. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Drogi Arkadiuszu, ale po co wojsko miało by się bawić w kotka i myszkę gdyby chciało przejąć ranczo Gormanów, skoro mogłoby je kupić normalnie przez jedną z wielu "prywatnych" firm?
      Druga sprawa, a może te demony i inne kreatury przed którymi ostrzega Kościół, to właśnie bardziej zaawansowane istoty, niekoniecznie pochodzenia pozaziemskiego?
      Na mój chłopski rozum, to właśnie Kościołowi zależy na tym, żebyśmy się nigdy nie dowiedzieli o UFO, bo wtedy w gruzach legnie ich tysiącletni biznes zbudowany na kłamstwie, a nie oszukujemy się kto tak naprawdę rządzi na tym świecie. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Też myślę że jest wiele legalnych sposobów aby wojsko lub inna agencja przejęła tę nieruchomość, choćby z powodu podwyższonego promieniowania radioaktywnego, którego na razie nikt nie jest w stanie wyjaśnić. Następna sprawa to to że takie anomalia, jak ufo , orby i inne obserwowano tam od 100 lat, to nic nowego. Trudno mi powiedzieć dlaczego Gorman tak uważa, może lubi teorie spiskowe i wszędzie widzi podziemne bazy itd. Kto to wie? Może to istoty o których pisze dr. Kusch? Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.