Menhir, strażnik podziemi cz. IV - teleportacje i inne cuda.

 Wracając do podziemnych instalacji w Austrii, można by powiedzieć, że chyba nigdy się nie dowiemy, komu były potrzebne i po co? Tak sytuacja wyglądała przez ostatnie 40 lat, badacze odkrywali coraz to nowe konstrukcje, niekiedy zapomniane — niezasypane, jednak bez dodatkowych informacji, dlaczego były budowane? ponieważ funkcja spichlerza lub kryjówki z powodu na ciasne przejścia i częsty brak tlenu — odpadały. Jeśli wierzyć przedstawicielom Kościoła, takim jak dr dr Röhrig i niektórym naukowcom, instalacje te były częścią bardzo starej, światowej sieci transportu energetycznego, która funkcjonowała jeszcze w średniowieczu, lecz potem została systematycznie niszczona.

I tak np.: niedaleko Vorau w Austrii odkryto już ponad 40 lat temu kamienny krąg o zewnętrznym wymiarze 8 metrów i 3 metrach wysokości. Zachował się w całości tylko dlatego, że był cały czas zakopany w ziemi, tak jak go tam zbudowano. Datowanie wykazało, że czas budowy miał miejsce 11 000 lat temu. Przy budowie najpierw usunięto ziemię w kręgu 10 metrów i głębokości 3 m, później ustawiono kamienny krąg i zasypano go drobnym kwarcem. Na koniec przykryto wszystko 56 kamiennymi płytami, a ziemię z wykopu usypano z powrotem, tworząc pagórek. Do czego mogło to służyć? nikt nie wie, może z wyjątkiem ludzi, którzy mają dostęp do starych dokumentów. Takie podziemne kręgi można też spotkać w okolicy wykute w skale, ich wielkość jest zbliżona, lecz także i te nie zdradziły swojej tajemnicy. Na zdjęciu poniżej widać urwisko z kamiennym kręgiem. Na pewno nie było to miejsce pochówku, w środku nie znaleziono nic oprócz kwarcu, jedyne wejście było także zamknięte płytą i zasypane. Jako miejsce kultu raczej nie pasuje, być może miało bardziej technologiczne zastosowanie? Archeolodzy wokół dr. Kuscha także nie mają pojęcia, tych kręgów nie można porównać, ponieważ podobnych nigdy nie badano / odkryto. Jedynym człowiekiem, który podjął głos, był kanonik Röhrig — jego zdaniem te podziemne kręgi są wzmacniaczem energii, których używa się w podziemnych korytarzach, lecz jak miały działać? tego nie wiemy.

                                Przecięty kamienny krąg i rekonstrukcja (poniżej)



Inną wskazówkę dostarczył opat Egon Straschil ze Zgromadzenia Pocieszycieli Boskiego Serca Jezusowego z Gethsemani. Oświadczył, że w podziemnych korytarzach kościoła "Marianka" na Słowacji udało im się dokonać transportu materiału za pomocą dźwięków. Stowarzyszenie zainstalowało pod ziemią światło elektryczne z myślą, żeby wykorzystać tunele jako atrakcję turystyczną. Do tego jednak nie doszło, Watykan surowo zabronił jakikolwiek czynności, wkrótce potem przysłana firma budowlana zalała podziemia betonem. Opat Straschil chętnie przystał na propozycję badaczy z Vorau, aby wytłumaczyć, o co chodziło, przy "transporcie za pomocą dźwięków gdzie subatancja zostaje przekształcona w fotony, a na miejscu przeznaczenia, znów przeistoczona w materię". Podziemne tunele, które zachowały się do dziś i w których ów transport funkcjonuje, charakteryzują się tym, że w miejscach takich dochodzi często do obserwacji orbów — świetlistych, przeważnie białych kul. Do spotkania niestety nie doszło, w 2018 roku 62-latek niespodziewanie zmarł, a przyczyną miało być: zatrzymania czynności mechanicznej serca.

Opowieści o podobnych teleportacjach krążą wśród badaczy, Kusch w swojej książce opisał relację pewnej pani z dawnych lat:

"W młodości penetrowała podziemne tunele wywodzące się z piwnicy ich domu w Klosterneuburg. Pamiętała tylko, że nagle zakręciło jej się w głowie, następnie co umiała sobie przypomnieć to to, że zobaczyła światło dzienne przebijające z góry. Ostatkiem sił podniosła wieko zamykające wejście do podziemi. Znalazła się w środku małej przydrożnej kapliczki przy Grossmugl. Miała trudności z powrotem do domu, który znajdował się 50 km od tego miejsca"

Relacja przypomina opowieść innej kobiety, która w czasie wojny wraz z kościelnym ukrywała cenne przedmioty w podziemiach klasztoru w Vorau. Pod ziemią coś się musiało wydarzyć, ponieważ w pewnym momencie znaleźli się w podziemiach góry Masenberg, skąd musieli przejść kilka kilometrów z powrotem do klasztoru.

Podobne przeżycia miał wiedeński prehistoryk dr Neugebauer, który kilkakrotnie miał zostać teleportowany z Kritzendorfu do Rublandu we wschodniej Styrii. Dr Kusch:

"Jedno jest bezsporne: te podziemia są, przynajmniej dla nas, prawdziwymi "archiwami historii ludzkości"! I to nie tylko z archeologicznego punktu widzenia. Dużą rolę odgrywa tutaj również fizyka kwantowa, która z pewnością nie była znana w przeszłości pod tym nowoczesnym terminem, niemniej jednak była już używana w średniowieczu przez osoby, które wiedziały jak ją wykorzystać. Istniała i nadal istnieje wiedza o prehistorycznej "technologii kamieni". Obejmuje to wykorzystanie kryształów, które mogą być aktywowane przez pola elektromagnetyczne i częstotliwości dźwiękowe. W przeszłości umożliwiało to ludziom przenoszenie ciężkich przedmiotów, takich jak kamienie ważące kilka ton, lub wiercenie w nich otworów. Technika ta była przeważnie wykorzystywana do transportu materii na krótsze lub dłuższe odległości. Wykorzystano tu różne częstotliwości, które można było aktywować czterema sekwencjami tonów. Jak nam wyjaśniono, również głos ludzki jest w stanie wytwarzać te tony, prehistoryk prof. dr Wolfgang Neugebauer z Uniwersytetu Wiedeńskiego eksperymentował w tym kierunku w latach 1998-2001, kiedy to wraz ze swoim przyjacielem uzyskali w tym kontekście pozytywne wyniki przy pomocy instrumentu podobnego do alphornu (róg alpejski), posiadającego dwa ustniki. Naukowiec chciał podzielić się swoimi doświadczeniami w rozmowie z reporterem "Kronen Zeitung", ale zmarł wskutek ataku serca na parkingu, trzy godziny przed umówionym spotkaniem. Jego przyjaciel, który pomagał mu w tych eksperymentach, zmarł trzy miesiące później. "

Według opisu, instrument ten składał się z kilku części, które można było połączyć ze sobą, aby móc je przetransportować przez bardzo ciasne sekcje podziemi. Tutaj znajdowały się sztucznie wykonane pomieszczenia, a w nich urządzenia z dużym kołem zębatym, wyposażone w dźwignie. Z zapisów wynika, że pozostałe instrumenty były przeznaczone dla instalacji w Rubland w Styrii oraz dla innej maszynerii w Dolnej Austrii. Neugebauerowi, udało się aktywować urządzenie w Kritzendorf i poprzez aktywowany transport dostał się do nienaruszonego jeszcze obiektu odbiorczego w Rubland, gdzie przez około rok mógł z powodzeniem przeprowadzać dalsze eksperymenty. Dzisiejsze badania pokazały, że w tym rejonie znajduje się pod ziemią wiele tuneli, większość z nich jest jednak młodszej daty — zostały wykute przez górników.

Warto przypomnieć fragment tekstu tłumaczony przez kanonika  Röhriga i który jest trochę trudny do zrozumienia,  także w audycjach radiowych, kiedy dr Kusch zastanawia się z moderatorem na temat sensu tego zapisu ze średniowiecza: "... w tym miejscu, gdzie materia (substancja) rzeczy, w głębokości się tworzy i składa z powrotem". Jak miało to funkcjonować? tego nie wiadomo, w ogóle dotychczas odnalezione zapisy sprawiają wrażenie, że szlachta i wybrane osoby KK., tylko pomagali i obsługiwali maszyny  i podziemnych "kompanów".

Warto by spróbować zastanowić się co takiego wydarzyło się w XVI wieku, iż Kościół katolicki postanowił zerwać kontakty z istotami żyjącymi pod ziemią i jednocześnie zasypać znane wejścia. Z zapisu wiemy, że po wydarzeniach z lat 1510, 1520, 1561 i 1566 Kościół Rzymsko-Katolicki wydał odpowiednie polecenia (więcej o tym w "Menhir strażnik podziemi cz. II i III"). Transkrypcja podaje dwie dokładne daty: 14 kwietnia 1561 r. w Norymberdze i 27 lipca 1566 r. w Szwajcarii. W wyżej wymienionych datach, a także w innych latach  około połowy XVI wieku, doszło do, jak to wtedy nazywano "zjawisk niebieskich", które musiały wydawać się bardziej niż tajemnicze. Czytelnik na pewno zna owe dokumenty znane potocznie jako "Bitwa nad Norymbergą" kiedy to na niebie pojawiły się dziwne obiekty, zdające się walczyć ze sobą. Enigmatyczne krzyże, kule grupowały się w szyk ku ostatniemu starciu. Pięć lat później nad Bazyleą miało miejsce podobne zjawisko, już mniej intensywne, ale także trafiło do kronik. Także w marcu 1551 roku w Szwabii, Lotaryngii i we Francji widziano na niebie w ciągu dnia kilka kulistych obiektów o różnych kształtach i rozmiarach, a dodatkowym przykładem mogą być "zjawiska niebieskie" w Plech, które miały miejsce 1 czerwca 1554 roku. W 1520 roku w styczniu nad Wiedniem kilka razy obserwowano duży obiekt w kształcie długiego pręta z pomarańczową świecącą końcówką i trzy złote świecące kule. Niejasny pozostaje rok 1510, jednak trzeba zauważyć, że austriaccy badacze mają ograniczony dostęp do akt w archiwach państwowych. Tylko wyznaczone dokumenty można przejrzeć bez większych problemów, te, które dotyczą rodzin szlacheckich itp., są prywatną posiadłością i można tylko mieć nadzieję, że ktoś się nimi dobrowolnie podzieli. O dokumentach, które zostały tłumaczone ze średniowiecznej łaciny i wraz z oryginałem pojechały do Watykanu, nie wspominając — te prawdopodobnie przepadły na zawsze. Tutaj badacze mieli pomocnika w osobie kanonika  Röhriga, który pomagał nie tylko badaczom wokół dr. Kuscha, ale także prehistorykowi Neugebauer.

                                                        "Zjawisko niebieskie" nad Norymbergą.

Wspomniana "Augsburska księga cudów" (https://commons.wikimedia.org/wiki/Augsburger_Wunderzeichenbuch?uselang=de) prezentuje ilustracje odnośnie do innych wydarzeń z XVI wieku jak np.:


                             Rok 1531. Nad Holandią zaobserwowano 4 komety które "stały" na przeciwko siebie.


W tym samym roku w Austrii, w Salzburgu złapano "cudowną" bestię, całą siwą i owłosioną, z brodatą ludzką głową i z czterema nogami zakończonymi ostrymi pazurami. Została przyprowadzona na dwór, ale nie chciała ani jeść, ani pić, jej dalszy los pozostaje nieznany.

 W 1534 roku,  złapano "cudowne" stworzenie, które żyją na otwartym morzu, które zabrano do Wenecji,

Rok 1543, cudowny kurczak i.... ryba


Wprawdzie to rok 1496 ale też ciekawe.  Potwór z Tybru z głową osła, kopytem, nogą stada, rybimi łuskami, twarzą na biodrze i ogonem z głową smoka . Malowidło  przedstawia również Tybr przed murami Rzymu, kiedy w  styczniu po powodzi, gdy woda  opadła znaleziono "cudowne" coś.

1520 rok - jeden  z incydentów który według dokumentów miał wpłynąć na decyzję KK. o  zamknięciu podziemi i zerwaniu kontaktów.  Opisane jako "księżycowe halo", ale gdzie indziej  wspomina się ów duży obiekt w kształcie długiego pręta z pomarańczową świecącą końcówką i trzy złote świecące kule.



Rok 1456 - sorry nie mogłem się powstrzymać. Krwisty deszcz i spadające kawałki mięsa - z pozdrowieniami  dla poszukiwacza nieznanego -  Charlesa Forta.


1560 - źródło ... krwi. Niemcy, niedaleko Halle.




1533r.  Smoki nad terenem dzisiejszych Czech.

W tym samym roku  "cudowne smoki  widziane w powietrzu przez blisko dwie godziny około 10  w nocy w kilku miejscach w pobliżu Hilpoltstein "

1503 r. Fenomen spadających krzyży  opisałem kiedyś na blogu Arka Miazgi "SPOTKANIA Z NIEZNANYM": O niezwykłościach kiedyś i dzisiaj Arkadiusz Czaja (arekmiazga.blogspot.com)


To tylko  kilka wybranych fenomenów owego czasu,  zainteresowani na pewno pomyszkują tam dłużej (link powyżej).  Czy owe wydarzenia, o których KK. z pewnością wiedział, mogły przyczynić się do powstania małej histerii i obawy przed utratą władzy, jaką ta instytucja kiedyś posiadała? Moim zdaniem tak.

Wspomniana już grupa "Władcy Czarnych Kamieni", odłam templariuszy o baaaaardzo ciekawej historii wydał zlecenie namalowania portretu Matki Boskiej, gdzie w lewej dolnej części obrazu widnieje latające urządzenie, które przypomina coś znajomego.



Copyright Dr Kusch.

Wierzyć przekazom, owe sekta była w kontakcie z "ISAIS" - boginią / demonem podziemnego świata. Według legendy "ISAIS" zabrała z podziemi czarno-purpurowy kamień i podarowała go templariuszom w XIII wieku. Czy to ten sam kamień, który odkryto kilka lat temu w Sztolni 12 Apostołów?, powiem szczerze, że sam teraz nie wiem, ale wszystko pasuje, opis, właściwości i ogólne zniesmaczenie Kościoła co do niego. Również sam przebieg rzekomych wydarzeń pasuje do linii czasu, tym bardziej że jak udokumentowano, wtedy w XIII wieku istniały jeszcze otwarte kontakty z podziemiem. Dr. Kusch jest pewny, że nakaz z 15 marca 1580 roku: ".... Ważne jest, by każdy tunel podwójnie zamurować i zamulić. Pogański zgubny czarny kamień ma zostać zapakowany w skrzynie tak, żeby jego siła nie miała styku z wodą. Praca ta ma być nadzorowana przez tuzin strażników, a mieszkańców należy trzymać z dala." odnosi się do sensacyjnego odkrycia i jest legendarnym artefaktem "Panów Czarnego Kamienia". Wśród templariuszy znajdowała się również grupa pod nazwą: "Kamienna Głowa Czarnego Człowieka", która według historycznych zapisów reprezentuje tajemnicę Baphometa, ale o tym może kiedyś indziej.

Przygoda badaczy wokół dr Kuscha ma wiele ciekawych aspektów, jednym z nich to to, że badacze znają dokładne miejsce, gdzie profesor Neugebauer prowadził swoje doświadczenia i gdzie dochodziło do owej teleportacji, lecz przed ostatnim krokiem napotykają zamknięte drzwi. Właściciel posesji jednostka KK. z siedzibą we Francji, stanowczo zabrania zejścia do podziemi. Inny ukraiński badacz, który zajmował się podziemnymi tunelami w Austrii i innych krajach ościennych, popełnił podobno samobójstwo. Wierzyć tamtejszej policji, ktoś zabrał plecak z notebookiem, z którym nigdy się nie rozstawał i gdzie znajdowała się dokumentacja jego hobby. Jedynie pozostał telefon, na którym było nagranie, w którym zapowiedział samobójstwo. Po tym, gdy sprawa odkopania "Sztolnii 12 Apostołów" stała się głośna, właściciel nieruchomości otrzymał kilka podejrzanych propozycji kupna jego posesji. Ów człowiek nie ma wprawdzie takiej potrzeby finansowej, (on sam zapłacił za całość odkopania i przywrócenia dawnego wyglądu pomieszczeń). Propozycje kupna lub wynajęcia nadeszły od prywatnych interesantów z różnych państw Europy. Jeden z nich chciał płacić wysoką sumę tylko za.... wynajęcie piwnic, z małą uwagą, że właściciel i ktokolwiek inny będzie miał zabronione wejście do tych przestrzeni.

 Przyznam sam, że niekiedy sprawa wygląda mi jak jakaś bestsellerowa powieść Browna, a co Wy o tym myślicie?




Wykorzystano:

https://cropfm.at/archive/1?q=heinrich%20kusch

https://youtu.be/Dt7Ebvz8cK8

https://www.youtube.com/watch?v=wuAIqH_yyYI&t=1674s

https://www.weltbild.de/artikel/buch/geheime-unterwelt_35010407-1

https://www.weltbild.de/artikel/buch/tore-zur-unterwelt_15955459-1?ln=UHJvZHVrdHxBbmRlcmUgS3VuZGVuIGludGVyZXNzaWVydGVuIHNpY2ggYXVjaCBmw7xy


Komentarze

  1. To wszystko opisano już w biblii, te kreatury mieszkały na i pod ziemią, ludzie mieli z nimi kontakt aż je skutecznie wytępiono, a reszta zeszła do podziemi skąd do dziś działają. Wspomnę tylko o bazach podziemnych gdzie szaraki i jaszczurowate operują do dziś. Tysiące relacji i wszystko w internecie!!!!!! Pozdrawiam Arku, fajnie się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałem, że wszystkich tak zamurowało z wrażenia, że nikt się nie odezwie... Rzeczywiście jeśli ktoś trochę więcej czytał, to od razu kojarzą się mu rzeczywiste doniesienia jak i legendy na przedmiotowy temat ze wszystkich kontynentów. Na gorąco dodam, że poszukiwacze kontrowersyjnej prawdy (np. penetrujący podziemia) powinni wpierw zamykać pewien etap (im większy tym lepiej), w trakcie pracy i potem dokładnie spisywać swoje ustalenia i deponować je w kilku zaufanych miejscach a dopiero w dalszej kolejności wychodzić z informacjami na szersze forum, bo cytowane w art. zgony to NIE przypadek, najwyraźniej istnieją siatki szubrawców zajmujące się (choćby nawet przez mordy) tym, by narody Ziemi nigdy nie dowiedziały się prawdy o pewnych ważnych aspektach rzeczywistości w której żyją. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wszystkim stoi Kościół. Bo gdyby ludzie się dowiedzieli całej prawdy o swojej planecie to wszystkie religie świata by upadły. A jak wiemy jest to całkiem dochodowy biznes. UFO, światy równoległe, kryptydy .. nijak nie wpisują się w narrację kościoła, a nie oszukujmy się kto tak naprawdę rządzi światem. W opisywanych przez Arka podziemnych anomaliach też Kościół gra kluczową rolę, a historia już pokazała, że przed niczym się nie cofną żeby ciągnąć swoją bajkę. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Też tak myślę, że oni wiedzą dużo więcej, niż nam się wydaje. Nie raz już dyskutowaliśmy na forach o archiwach Watykanu i co tam można by było znaleźć. I chyba jeszcze nigdy nie miałem takiej ochoty jak teraz, żeby móc tam poszperać :). Wprawdzie nie znam tego języka, ale na samą myśl dostaję gęsiej skórki. Jedno jest pewne, jak się z Covidem to wszystko uspokoi, to przy pierwszym urlopie chcę ową sztolnię odwiedzić, zbyt dużo się nasłuchałem i naczytałem :).

    JTatark, masz jak najbardziej rację, tak powinno się zrobić. Być może dokumentacja jest gdzieś schowana, tylko na razie jeszcze nie odkryto wskazówki, gdzie można jej szukać? Te zgony to rzeczywiście chyba nie przypadek. W pierwszej części książki jest tam zdjęcie gdzie widać przewód paliwowy przecięty piłką do metalu. To wydarzenie miało miejsce PO tym gdy informacje o odkopaniu sztolni 12 Apostołów rozeszły się po świecie. Samochód, przy którym uszkodzono przewody, należał do właściciela posesji, pod którą znajduje się sztolnia i wejście do podziemi. Myślę, że to też nie przypadek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam czytam Pana bloga od dłuższego czasu i temat podziemnych korytarzy bardzo mnie zaciekawił.Chiałbym się zapytać czy zna Pan legendę o lochach Proszowickich temat ten jest dla mnie ciekawy ponieważ jest trochę podobny do tego co zawiera artykuł.Dziwne też jest to że wiele osób z mojej rodzinnej wsi opowiadało o tych tunelach niektòrzy opowiadali ze nawet byli w środku tych tuneli.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka witam.

      Nie, nie znam tej legendy. Czy można gdzieś w internecie o tym poczytać? albo w inny sposób dowiedzieć się, o co chodzi? Bardzo by mnie interesowało. Pozdrówka.

      Usuń
    2. https://dziennikpolski24.pl/proszowickie-lochy/ar/2491326

      Niestety jest to tylko o ulicy królewskiej w Proszowicach przeważnie o tych lochach można się dowiedzieć od ludzi zamieszkująca okolice bo nikt oprócz nich(starsze pokolenia) tym tematem się nie interesuje. Wiem z opowiadań mojej babci i jej rówieśników że lochy te były połączone z katakumbami w kościele na rynku jeden tunel prowadził do drugiego kościoła na Koniuszy oddalonego o 3km.Ogòłem ten region jest znany z różnych tajemnic niestety nikt nie chce tego badać.

      Usuń
  5. Witam Panie Arkadiuszu, proponuję założyć server na Discord byśmy mogli w czasie rzeczywistym prowadzić ożywione dyskusje na interesujące Nas tematy. Wymieniać się wiedzą i informacjami. Mogło by to też przyczynić się do spopularyzowania Pana bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka Panie Anonimowy.

      Wprawdzie oferta brzmi ciekawie, w wolnej chwili muszę zobaczyć co tam trzeba i jak to działa. Dziękuję. Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.