Menhir strażnik podziemi cz.II

  W Europie możemy znaleźć tysiące sztucznych podziemnych korytarzy, co roku odkrywa się nowe i niestety niektóre także są niszczone bez zbadania. Zainteresowani znajdą w internecie ciekawe artykuły o tym podziemnym świecie, tutaj, tej serii jednak chciałbym odnieść się wyłącznie do Styrii w Austrii. Poprzedni art. "Menhir strażnik podziemi"  https://poszukiwaczenieznanego.blogspot.com/2021/05/menhir-straznik-podziemi.html warty jest przejrzenia, ponieważ dotyczy on podziemnych korytarzy i odkryć badaczy wokół dr. Kuscha. Widzę mały problem z prezentacją zdjęć, nawet dr. Kusch na swoim blogu jeszcze ich nie zamieścił, lecz jak w audycjach radiowych przyrzeka — pojawią się już wkrótce, widocznie najnowsza książka, która raptem od 4 miesięcy budzi niezłe sensacje, ma pierwszeństwo. Myślę jednak, że damy rady, nikt przecież nie zabroni, żeby pożyczyć książkę przyjacielowi lub pokazać mu zdjęcie. 

              Zdjęcie Heinrich Kusch, z księżki pt.: Tore zur Unterwelt.

 

Kiedy w 1970 r. na strychu znaleziono schowaną kulę armatnią, nikt wtedy nie przypuszczał, że jest to początek wielkiej przygody, która trwa do dziś. Ów "pocisk" był czymś w rodzaju poczty polowej — w środku pusty, aby móc umieścić np: rozkazy, zadania itp. W naszym przypadku kula armatnia kryła kopię planu, odrysowanego ręcznie, wskazujące miejsce zwane "Sztolnią 12 Apostołów", znajdowały się tam także linie, które trudno było wtedy zidentyfikować czy to podziemne korytarze lub coś innego. Na początku nie było wiadomo, co ów plan znaczy, dlatego minęło wiele lat, zanim na planie pojawiło się małżeństwo Ingrid i Heinrich Kusch. Podczas odkrywania coraz to nowych podziemnych korytarzy, badacze często dziwili się, dlaczego niektóre z nich są tak dokładnie zasypane z warstwami kamieni, kto narobił sobie tyle trudu, żeby tak je wypełnić, i po co? Nowo powstała organizacja miłośników i badaczy tuneli "Sub Terra Vorau" i publikacje archeologów sprawiła, że został nawiązany kontakt z dr.dr. kanonikiem Floridusem Röhrig. Dr.dr. Röhrig przez większość swego życia był archiwistą klasztoru Augustynów w Klosterneuburg niedaleko Wiednia. Był jedną z trzech osób w Austrii, która potrafiła tłumaczyć średniowieczną łacinę i która miała dostęp, a nawet zadanie tłumaczenia wybranych tekstów, a później razem z oryginałem (a raczej kolejnym odpisem = kopią oryginału) przesłania ich do Watykanu i innych wybranych placówek w Europie. Według jego opisu, w klasztornej bibliotece i sejfie znajdowały się materiały dotyczące podziemi, które obejmowały wymiar (materiały) 1 metra sześciennego. Muszę powiedzieć, że materiały przechowywane w sejfie uważa się zwyczajnie za cenne. Czy domniemane "bajki" o tunelach i żyjących tam istotach są aż tak cenne? — widocznie tak. Dr.dr. Röhrig sam był bardzo zaciekawiony tematem i nie ukrywał, że tłumaczone dokumenty były w tamtym czasie "ciepłymi bułeczkami" i trudno wytłumaczyć, dlaczego niektóre poważne instytucje interesowały się takimi pismami. Archiwista potwierdził plan znaleziony w kuli armatniej, znał go, ponadto dołączył badaczom następne dokumenty odnoszące się do nakazu zasypania podziemnych tuneli w całej Europie. I tak w nakazie z 15 marca 1580 r. dowiadujemy się:

" Zdecydowaliśmy przeciwko radzie wolnomularza Gubisera, aby piwnicę pierwszych katolików ostatecznie zatopić. Strumień Albrechta ma zostać tak poprowadzony, żeby przez wybite w stropie dziury zamulić ją wodą, gliną i kamieniami. W ten sposób reagujemy na upadek katolików, którzy wracają do pogaństwa.

Przeżycia Geoffrego de Charny, który pisze o hermetycznych pochodniach i innych bzdurach, sprawiają, że porządni katolicy zawracają sobie głowę nonsensami. Oddech Zła, który wydobywa się z podziemi, przyciąga ludzi jak światło ćmy.

Ważne jest, by każdy tunel podwójnie zamurować i zamulić. Pogański zgubny czarny kamień ma zostać zapakowany w skrzynie tak, żeby jego siła nie miała styku z wodą. Praca ta ma być nadzorowana przez tuzin strażników, a mieszkańców należy trzymać z dala."

                                Plan  schowany w kuli armatniej. Copyright Dr. Kusch / youtube

                   

                                                 Odpis nakazu z 1580 r.

Chciałbym na razie pozostać przy tych podziemiach zwanych "Sztolnią 12 Apostołów". Pomimo sprzeciwu i odmowy współpracy opactwa klaszoru jak przedstawicieli gminy, miejsce to zostało odkopane i zbadane tylko dzięki prywatnym sponsorom, wolontariuszom, jak i właścicielom posesji. Odkopanie sztolni trwało dobrych parę lat. Powoli słynne podziemia ujawniły swój dawny wygląd i o dziwo, tak jak opisano w dokumencie z 1580 r., znaleziono skrzynie, a w nich owe "pogańskie kamienie". Skrzynie były włożone jedna do drugiej — zewnętrzna znajdowała się w zupełnej rozsypce, druga w lepszym stanie, a wewnętrzna prawie nienaruszona. W środku znaleziono dwa zawinięte kamienie, jak się później okazało, niezwykłe kamienie. Mogą one świecić na niebiesko pod wpływem długofalowego światła UV, ale i kilkakrotnie zaobserwowano, że kamienie świecą same od środka, dr Kusch:

"Kamień został przebadany mineralogicznie i chemicznie w dwóch laboratoriach uniwersyteckich, gdzie stwierdzono, że jest to skała głębinowa lub skała płonna pochodzenia wulkanicznego. Zgodnie z ustaleniami Uniwersytetu w Leoben, minerałami zawartymi są biotyt, plagioklaz i klinopirokseny. Struktura skały jest mikrogranulitowa i posiada drobnoziarnistą matrycę krzemionkową z większymi ziarnami i grzbietami. Nie wiemy, dlaczego kamienie zmieniają kolor, może z powodu nieznanych nam wpływów energetycznych. Raz ów większy szary kamień w ciągu kilku minut stał się całkowicie czarny i zachował ten kolor przez dwa dni. W podziemiach występują inne anomalie energetyczne, których nie daje się na razie wyjaśnić. Są też miejsca, gdzie puste baterie ładują się same, a żarówki elektryczne świecą bez prądu, gdzie indziej baterie, który wystarczają przyrządom pomiarowym pracować przez rok — po paru dniach są puste, gdy wzięliśmy je na powierzchnię, ładowały się same. Pewne anomalie występują w pomieszczeniach w różnym czasie, po prostu — raz tam są, a na drugi dzień znów wszystko wraca do normy. Najbardziej spektakularne są jednak "gorące punkty" mierzone sondami w nieregularnych odstępach na kamiennych płytach na podłodze. Miejsca te zostały odkryte podczas przeszukiwania podziemnych pomieszczeń za pomocą kamery termowizyjnej. W co najmniej pięciu różnych miejscach na podłodze utworzyły się okrągłe obszary o średnicy do pół metra. Z pięciu sond pomiarowych, które zostały zainstalowane w pomieszczeniach w celu sprawdzenia miejsc znalezionych przez grupę pomiarową, w dwóch z nich w ciągu kilku sekund nastąpił niewytłumaczalny wzrost temperatury do 400 stopni Celsjusza. Zapisów dokonywano przez nieprzerwany okres ośmiu tygodni i zarejestrowano cztery anomalie. Jedna z kilku samoświecących lamp uaktywniała się "bez" zasilania, świecąc nawet po wyłączeniu głównego wyłącznika prądu w budynku." 

                               Jeden z "pogańskich kamieni". Copyright Dr. Kusch / youtube


Np.: 2 lipca 2016 r. temperatura podskoczyła tak gwałtownie, że osłona przewodów elektrycznych prawie że się stopiła. Nie wiadomo skąd ta energia pochodzi, ale wygląda na to, że w ciągu ułamków sekund wyłania się pionowo ze skalnego podłoża i rozgrzewa kamienną płytę. Nasuwa się pytanie czy owa energia mogła uaktywniać kamienie, które wydawały się ludziom tak ponadnaturalne? Co ciekawe, taki następny czarny kamień znajduje się również w kościele Matki Bożej koło Neumarkt w Styrii, w najnowszej książce: "Geheime Unterwelt" pokazany jest na zdjęciu nr 127. "Sztolnia 12 Apostołów" jest dziś odkopana tylko w części, pod posesją właściciela dwóch nieruchomości, i jest to tylko około 3% całego podziemnego świata w Klosterneuburg. Już dziś ma 3 kondygnacje, a wiadomo, że następne puste pomieszczenia znajdują się poniżej. Tam, gdzie odkopano widać korytarze prowadzące we wszystkich kierunkach, lecz na ich odkopanie nie ma pozwolenia. Dziś sztolnia ma wygląd taki jaki pozostawili Rzymianie, ściany i sufity ozdabiają naklejone cegły, a spód to typowa rzymska podłoga z ogrzewaniem. Pod tą dekoracją znajdują się prehistoryczne mury z wyciętych bloków skalnych, złożonych razem bez zaprawy. Wiadomo, że była kwaterą templariuszy, liczne znaki na ścianach wskazują ich obecność, niektóre z nich można tylko zobaczyć w świetle UV. Zakon, a raczej odłam opactwa św. Piotra i Pawła w Cluny okupywał oficjalnie podziemia sztolni w latach 910 aż do XVI wieku, lecz jak się później okazało, nie byli budowniczymi podziemi, Bloki skalne zostały wycięte tysiące lat temu, całe podziemia sięgają okresu, w którym oficjalnie nikt w tym rejonie nie mieszkał, nie mówiąc już o artefaktach, które odkryto w ostatnich latach. W wyjaśnieniu tej kwestii na pewno pomogłyby dokumenty przechowywane w niejednej bibliotece. Zmarły w kwietniu 2014 r. kanonik Floridus Röhrig, krótko przed śmiercią przekazał właścicielowi posesji nad Sztolnią i innemu niemieckiemu naukowcowi informację, że "Sztolnia 12 Apostołów" posiada bezpośrednie wejście do "podziemi" gdzie ponoć mieści się cenna biblioteka, w której zapisano przeszłości ludzkości! Röhrig znał też dokładnie wielkość górnych pomieszczeń, które określił na 14.000 metrów kwadratowych w każdej z trzech kondygnacji. Odpowiadałoby to łącznej powierzchni co najmniej 42.000 metrów kwadratowych podziemnych komór i tuneli. Potwierdzono to w 2019 i 2020 roku kilkoma pomiarami georadarem. Komory rozciągają się co najmniej do głębokości ponad 50 metrów i pod wieloma domami na rynku miasta. Odkryte do tej pory podziemne pomieszczenia zajmują powierzchnię nieco ponad 1.500 metrów kwadratowych i kończą się 24 zamkniętymi korytarzami, to ledwie jedna dziesiąta pierwszego piętra. Skąd archiwista miał te informacje? A przede wszystkim, o jakie "podziemia" chodzi i co to słowo oznacza? Pomieszczenie z centralną czterometrową kamienną kolumną, które zostało opisane w 2012 r. podczas rozmowy z archiwistą opactwa, rzeczywiście istnieje. Badania wykazały, że prace wykonano około 6 200 lat temu. Komnata była zasypana od ponad 440 lat, odkopano ją dopiero sześć lat później, w 2018 roku. Archiwista Röhrig opisał górną część kolumny w kształcie palmy, widocznie miał wielką wiedzę o podziemiach Klosterneuburgu, jednak zmarł w 2014 roku i sam nigdy nie widział tego długiego na 18 metrów, szerokiego na ponad 7 metrów i wysokiego na 4 metry pomieszczenia oraz kolumny. Opisał również siedem wejść / korytarzy, które są rozmieszczone w pomieszczeniu, a także główne "wejście do podziemi" wewnątrz kolumny. Kolumna ma średnicę 3,5 metra, zbudowana jest z kamiennych bloków i ma ponad dwa metry wysokości! Rura szybowa o średnicy 1,2 metra została całkowicie zasypana do głębokości 9 metrów. Na dnie znajduje się płyta skalna o grubości 1,8 metra, pod którą, według radaru geologicznego, pusta przestrzeń ciągnie się ponad 60 metrów w głąb. Zgodnie z raportem laboratoryjnym, pod tą warstwą skalną, nawiercono materiał z... włókien kokosowych. Wewnątrz kolumny znajduje się pięknie wyrzeźbione kamienne stopnie spiralnych schodów. Według archiwisty dr. dr. Floridusa Röhriga, informacje te zaczerpnął z łacińskich manuskryptów z czasów średniowiecza, przechowywanych do dziś w sejfie w archiwum opactwa w Klosterneuburgu. W przeszłości, przynajmniej w Styrii kościoły, kaplice, a nawet całe klasztory budowano w miejscu, gdzie znajdowały się wejścia do podziemi, poniższa fotka pokazuje część dziś znanych podziemi pod klasztorem w Vorrau.

                                  źródło : www.grenzwissenschaft-aktuell.de


    

                                         Dr. dr. Floridus  Röhrig 

W tym miejscu znajdują się dwa pradawne menhiry, widocznie kapliczka trafiła tutaj nieprzypadkowo, pod nią znajduje się podziemny tunel. Zdjęcie własne.


W Klosterneuburg nie było inaczej, pod klasztorem rozciągają się olbrzymie podziemia, które zostały potwierdzone w rozmowach, jednak ze strony Klasztoru nie umożliwiono zejścia do piwnic. Sam klasztor stoi w tym miejscu od 900 lat, lecz np.: studnia, która znajduje się na terenie kanoników, została zbadana za pomocą TCN i wykazała, iż kamień ten został obrobiony 8500 lat temu. Nie jest to zwykła studnia, ona także prowadzi do podziemnych korytarzy, a ślady na kamieniu pokazują, że była w jakimś celu często używana. Według archelogów — pani i pana Kuscha, to ślady, jakie pozostawiły liny, spuszczając coś w dół, lub coś wydobywając. Zastanawia także fakt, dlaczego ów kamień, z którego wykonano wierzchnią część studni, przybył aż z Czech, z kamieniołomu oddalonego o 160 km. 

                Studnia jako jedno z wejść do podziemi. Copyright Dr. Kusch / youtube


Ale zostańmy jeszcze przy "Sztolni 12 Apostołów". Ostatnie lata były bardzo pracowite i czasochłonne, zdjęto rzymską posadzkę, która gwarantowała, że poniższa warstwa pozostała nietknięta przez ostatnie setki lat. Pierwszym prehistorycznym odkryciem była czaszka niedźwiedzia jaskiniowego, która spoczywała na dwóch skrzyżowanych żuchwach, łapie i pięciu kamiennych kulach. To, co było szczególne w tej czaszce, to to, że według eksperta medycyny sądowej z Wiednia, miała ona otwór po kuli w okolicy czoła po pocisku wystrzelonego z dużą prędkością. Otwór częściowo zrósł się z masą kostną, co świadczy, iż niedźwiedź przeżył (zdjęcie nr. 143). Kula ominęła mózg i wyszła dolną częścią głowy. Był to jedyny sposób, aby w miejscu wejścia mogła powstać nowa tkanka kostna . Podczas prac wykopaliskowych wydobyto ponad 200 fragmentów kości prehistorycznych gatunków zwierząt, takich jak mamut, żubr stepowy, jeleń, bydło i niedźwiedź jaskiniowy. W jednym z miejsc odnaleziono nagromadzenie około 100 kości zdeponowanych półtora metra poniżej rzymskiej posadzki, wśród nich znajdowała się kość udowa o długości 1,07 metra, która posiadała ludzkie DNA. Znalezione naczynia gliniane i figurki na pierwszy rzut oka przypominały kulturę Vinca, lecz testy pokazały, że są one o wiele starsze. I tak np.: jedna z uszkodzonych figurek miała w pysku i nozdrzach  patyki, zwykły test C-14 wykazał wiek ponad 49 000 lat. Figurka przedstawiająca prehistorycznego żubra nosi na grzbiecie rzadki minerał realgar — może to znaczyć, że interesowano się tym surowcem, może go wydobywano? 




                                Figurka kultury Vinca, źródło: Die Vinča-Kultur – Wunderwelten

Dr. Kusch:

"Paleta znalezisk obejmowała zarówno kamienie (np. kryształy kwarcu, realgar itp.), pigmenty (np. ochra, cynober itp.), drewno, które wykazało wiek 55 000 lat, jak i półprodukty ołowiane i miedziane oraz wysokiej jakości czysty czarny proszek żelaza. (Zdjęcia 155 do 158) Wszystkie te fakty zdezorientowały nas i naukowców, którzy się z nimi zetknęli. Chociaż już wtedy wiedzieliśmy, że znaleziska są pochodzenia paleolitycznego (= starszej epoki kamiennej), aczkolwiek o "nieokreślonej dacie", jednak po prostu nie pasowały do tej epoki. Istniały pewne sprzeczności w interpretacji samych znalezisk, a także w sytuacji znaleziska. Rozwiązanie zagadki przyszło później przy odkryciu ośmiu kamiennych płyt w latach 2018-2020. Wydaje się, że uzyskaliśmy tu kilka odpowiedzi na temat pochodzenia i wyglądu tych istot, jak i ich kultury. Lecz wiek artefaktów jest tak niesamowity, że testy prowadzono w trzech różnych laboratoriach, i za każdym razem wynik był ten sam. Np.: zawartość pewnej ceramiki była dosyć zdumiewająca, składała się z pięciu kawałków drewna, które udało nam się datować metodą węglową, wynik dał wiek ponad 56 500 lat. Jeden z kawałków był bardzo silnie skażony radioaktywnie! ale dlaczego były owe patyki tak ważne? W związku z tym, naczynie ceramiczne zawierające drewno musiało mieć ponad 56 500 lat."

(Dla zainteresowanych proponuję rzucić okiem na prezentację dr. Kuscha sprzed kilku miesięcy, gdzie prezentuje materiały, które odkryto. Dzięki serdeczne kolegom z "Hangaru18b" za zamieszczenie materiału. Segment, w którym pokazane są najnowsze odkrycia, zaczyna się od 47 minuty filmu. https://youtu.be/Dt7Ebvz8cK8


Odkryte figurki przedstawiają podobne istoty, które znamy pod nazwą kultury Vinca. Ich głowy wydają się przerośnięte, osiągają niezwykłe rozmiary w stosunku do ich humanoidalnych ciał. Głowa jest często tak długa, jak prawie cała reszta ciała bez nóg! Krótka szyja jest bardzo szeroka i mocna, co sugeruje, że czaszki tych stworzeń były bardzo ciężkie. U współcześnie żyjących ludzi głowa może ważyć do 10 kilogramów, ale jej wymiary są dalekie od tych, które można znaleźć w figurkach glinianych. Istnieją jednak również przedstawienia statuetek z długą, mocną szyją i mniejszą głową. (Rys. 175 do 177) Niektóre z nich mają rogi, inne nie. Istnieją też stworzenia z mniejszą głową, ale za to z długą szyją. Taka forma przedstawienia mogła być dowolnie interpretowana przez artystę, ale jest to raczej mało prawdopodobne, gdyż w tej grupie figur występują również dzieci z krótkimi rogami i identyczną anatomicznie budową ciała. (Zdjęcie 178) Liczne szczegóły ciała i ubioru figurek przemawiają przeciwko wariantowi fantastycznemu, a pozwalają raczej na wyciągnięcie wniosków o wczesnej cywilizacji. Bardzo dobry stan zachowania artefaktów zawdzięcza się warstwie białego proszku, którym przykryto figurki. Analiza laboratoryjna pokazała, że dwoma głównymi składnikami były gips i kreda. To oraz fakt, że przez tysiące lat były one szczelnie zapakowane w piasek i bardzo wilgotną glinę, która odcięła dostęp powietrza, spowodował, że tak kruche artefakty mogły przetrwać do dziś. Najstarszym przedmiotem, który można było datować metodą C14 to prostokątnie ucięta drewniana belka, ma ponad 60.000 lat. Wiek ten został potwierdzony przez trzy różne laboratoria (Zdjęcie nr.195).

" W dużych zagłębieniach odkryliśmy przedmioty, które jakby były precyzyjnie ułożone, jakby chciały opowiedzieć nam jakąś historię. (Zdjęcie nr. 207) Niektóre doły były usytuowane w kierunku północnym, inne nie. Czy było to zamierzone, czy też był to przypadek? Nasuwa się następne pytanie: Jak ustalono kierunek północny pod ziemią? Naczynia garncarskie zawierały przedmioty takie jak proszek do malowania, kamienie, resztki szwów i drewno, które oczywiście musiały być ważne dla tych istot! Mieliśmy wrażenie, że nieznana obca kultura dzieli się tu z nami swoją wiedzą, i ich przebiegiem życia na naszej planecie. (Zdjęcia nr. 208 i 209). Skąd były archiwista opactwa, dr. dr. Floridus Röhrig, wiedział o tym archeologicznym Eldorado i pozostałościach prehistorycznej, zaawansowanej cywilizacji, skoro miejsce to pozostało przez wieki zasypane? Dziś wiemy tylko, że w niektórych piwnicach na rynku i w górnym mieście mogły znajdować się dojścia do "Sztolni", tym bardziej że do klasztoru prowadzą setki metrów podziemnych instalacji. Nawet i dzisiaj klasztor i gmina wypełniają dojścia do podziemi, gdy tylko się pojawią (np.: przy budowie podziemnych garaży), i zapełniają je betonem lub płynnym jastrychem! Każdy rozsądny człowiek zadaje sobie pytanie dlaczego? Co jest tak ważne, że musi pozostać w ukryciu i że kościół i państwo okryły to płaszczem zapomnienia lub milczenia? "

Niektóre przedmioty kamienne i ceramika były sklejone prawie idealnie i te klejone połączenia utrzymują się do dziś. Wymaga to ogromnej wiedzy i zrozumienia procesów chemicznych, zastosowano tu żywice jodłowe i świerkowe, a także spoiwo ceramiczne. Pierwszy metalowy artefakt odkryto 50 cm pod rzymską podłogą, był dość skorodowany, a kształtem przypominał pistolet. W laboratorium landu Styrii w Graz, przeprowadzono badania powierzchni za pomocą ręcznego spektrometru — w trzech oczyszczonych punktach przefiltrowano skład stopu metalu. Wynik był zaskakujący, ponieważ artefakt był wykonany ze stopu żelaza, i miał miejscami ponad 13 do 17 procent aluminium. Jak potocznie wiadomo, aluminium zostało odkryte dopiero w pierwszej połowie XIX wieku, a stopy z żelazem i innymi metalami, takimi jak miedź i cynk = mosiądz, zostały odkryte dopiero w nowszych czasach. Ponadto, produkcja aluminium wymaga bardzo wysokich temperatur i elektrolizy wytopu. Takie procesy nie były oficjalnie znane ludziom ani w okresie rzymskim, ani prehistorycznym! Innym znalezionym obiektem było coś, co według ekspertów, wygląda jak techniczna część turbiny przepływowej. Analiza metali na powierzchni wykazała, że ów stop mosiądzu składa się z 64 procent miedzi, 27 procent cynku, 5 procent aluminium, 2 procent ołowiu, 0,411 procent chromu i 0,2 procent niklu. (zdjęcie z jutuba) Ciekawym znaleziskiem były artefakty, które mogły być przyrządami mierniczymi. To 12-centymetrowy cyrkiel i dwie 13- i 14-centymetrowe igły, których pierwotna funkcja nie jest jeszcze znana. Zadziwia również ich wysoka zawartość aluminium, wynosząca ponad 35 do 40 procent! Skład metalu cyrkla wykazał 35,75 procent aluminium, 20,79 procent krzemu, 17,77 procent żelaza, 9,28 procent chromu, 7,37 procent ołowiu, 4,44 procent tytanu i 2,20 procent miedzi. Pytanie: kto gdzie i kiedy wyprodukował te metalowe przedmioty w okresie, kiedy zgodnie z nauką — w tamtym czasie tylko nasi przodkowie - "Neandertalczycy", błąkali się po lasach Europy. Archeologom udało się także odnaleźć kilka płyt przedstawiających rysunki a na odwrotnej stronie nieznane pismo, które wydaje się odnosić do rysunków.



Metalowe obiekty sprzed tysięcy lat znalezione pod "Sztolnią 12 Apostołów". Copyright Dr. Kusch / youtube / Hangar 18b.


Dr. Kusch:

"Płyty, jak wszystkie inne kamienne dokumenty piśmiennicze, zostały kiedyś mocno podgrzane, aby wypalić biały nalot w wyrytych miejscach. Widoczne jest to w postaci przebarwień na krawędziach powierzchni kamienia. W sumie znajdujemy ponad 20 przedstawień lub sekwencji obrazów, które, jak się wydaje, opowiadają jakąś historię, ale którą trudno jest nam odgadywać, ponieważ w badaniach naukowych nie wolno nam niczego interpretować. Niemniej jednak możliwe było natychmiastowe rozpoznanie znaczenia niektórych ilustracji, ponieważ okoliczności znaleziska dostarczają bardzo wyraźnych odniesień do przedstawionych obrazów i ich przypuszczalnego przesłania."


Jednym z dziwnych przedstawień było naczynie z pokrywką, z którego prowadzą dwa przewody do czegoś w kształcie żarówki. Wygląda to jak lampa elektryczna i zasilanie z baterii. W drugiej połowie grudnia 2017 roku, podczas prac wykopaliskowych w "Sztolni 12 Apostołów", odkryto w dwóch miejscach łącznie trzy kamienne naczynia, które później udało się zidentyfikować jako najstarsze na świecie pojemniki akumulatorowe. Jedno naczynie nie miało pokrywy i było puste, dwa pozostałe były zamknięte pokrywą, dopasowaną z milimetrową dokładnością i pokrętłem na powierzchni. W kamiennej gałce pokrywy, która zachowała się w całości, znajduje się otwór, a na przedstawionym rysunku w tym miejscu odchodzą kręcone linie czy to druty? W tym samym miejscu znaleziono również szklaną bańkę. Według badań laboratoryjnych kamienne naczynie zawierało potas, bizmut i ołów. Wewnętrzny rdzeń naczyń składał się z masy tlenku manganu i oleju, wokół którego umieszczony był płaszcz z segmentu zawierającego magnez. Ta kompozycja w teście laboratoryjnym 18 stycznia 2018 roku wytworzyła prąd stały o napięciu 3,5 V, który był 15 razy silniejszy niż w przypadku zwykłej dzisiejszej baterii. Wynik ten doprowadził badaczy do wniosku, że te trzy naczynia były w przeszłości nie tylko przypuszczalnie, ale faktycznie używane jako baterie. Czy o tym mówi fragment zapisu z 1580 r.odnośnie do zamulenia i zapieczętowania przez Kościół "Sztolni 12 Apostołów", w którym czytamy między innymi o: "hermetycznych płonących lampach i innych pogańskich nonsensach, które doprowadziły do prawowiernych katolików". 


Prehistoryczna bateria, szklany klosz(?) i rysunek przedstawiający  zastosowanie.  Copyright Dr. Kusch / youtube / Hangar 18b.

Dr. Kusch:

"Ponieważ owe trzy kamienne naczynia zostały znalezione dobry 1 metr poniżej rzymskiego ogrzewania podłogowego, pochodzą one z okresu prehistorycznego. Materiał organiczny z tego znaleziska, jak drewno, które znaleziono w połączeniu z ceramiką i siekierkami perforowanymi również datowano za pomocą C14, wynik wykazał wiek ponad 55.000 i 60.000 lat. Innymi słowy, te baterie są najstarszymi znanymi na świecie! Tezę tę wzmacnia przedstawienie ryciny na kamiennej płycie, przedstawiającej funkcję takiej baterii wraz z lampą . Była ona nawet fragmentarycznie oznaczona na odwrocie znakami pisma Vinca, które mogłyby opisywać to zastosowanie, gdyby zachowały się wszystkie części pisma. W dniu 30 sierpnia 2018 r. z zastygłej glinianej warstwy udało się odzyskać szklany artefakt, był tak mocno osadzony, że trzeba było użyć środków zmiękczających i upłynniających glinę. "

Kamienne zbiorniki wyraźnie noszą ślady wykonania maszynowego. Eksperci z dziedziny obróbki kamienia byli zdania, że nie jest możliwe wywiercenie tak dużego wnętrza, pozostawiając cienkie ściany w naczyniu za pomocą konwencjonalnego sprzętu wiertniczego. Cienkie ścianki byłyby zbyt słabe, aby wytrzymać wielkie ciśnienie, które powstałoby przy takim wierceniu! Nie trzeba być znawcą, żeby zauważyć, że stosowano tu techniki obróbki kamienia, które dziś są nam nieznane. Jak zostały wykonane te pojemniki i kto miał wiedzę na temat inżynierii elektrycznej stojącej za tymi unikalnymi znaleziskami? W technologii prądu stałego nie ma nic skomplikowanego, co widać również na rysunku kamiennej płyty. Przypomina to raczej sprawne techniczne awaryjne rozwiązanie. Może istot, które wylądowały na Ziemi i chciały przeżyć? Ale to tylko założenie i nic więcej. Nie wiadomo do czego służyły baterie generujące prąd, poza oświetlaniem podziemnych pomieszczeń.

Jedna z kamienna tabliczek wykazuje bardzo drobne wiercenia i linie, a także "maszynę latającą". Zapytani astronomowie, odnieśli się do formacji wyrytej na kamiennej płycie, założyli, że rozpoznali główną gwiazdę, "Czerwonego Olbrzyma" w gwiazdozbiorze Taurusa znanego jako "Aldebaran", jest on oddalony o około 65 lat świetlnych od naszego Układu Słonecznego. Zdjęcie poniżej.

                                         Copyright Dr. Kusch  / youtube.


To by było tyle na dziś, zapraszam na link podany wyżej, gdzie dr. Kusch prezentuje odkrycia. W następnej części mam zamiar objąć kilka innych ciekawych miejsc w okolicy i przejść do przeszłości, próbując zarysować, co takiego działo się w czterech wykazanych datach XVI wieku, że wydarzenia te wpłynęły tak na Kk, iż nakazano zerwać kontakty z podziemną rasą i zasypać wejścia.

        Sztolnia dziś. Fotka H. Kusch/ meinbezirk.at. Tu także mała galeria zdjęć "Sztolni 12 Apostołów" Wundersame Klosterneuburger Unterwelt - Klosterneuburg (meinbezirk.at)



Wykorzystano:

https://cropfm.at/archive/1?q=heinrich%20kusch

https://youtu.be/Dt7Ebvz8cK8

https://www.youtube.com/watch?v=wuAIqH_yyYI&t=1674s

https://www.weltbild.de/artikel/buch/geheime-unterwelt_35010407-1

https://www.weltbild.de/artikel/buch/tore-zur-unterwelt_15955459-1?ln=UHJvZHVrdHxBbmRlcmUgS3VuZGVuIGludGVyZXNzaWVydGVuIHNpY2ggYXVjaCBmw7xy



Komentarze

  1. Witaj Arkadiuszu Śledzę temat od kilku lat, także twoje artykuły i uwagi na forum. Jak się ma sprawa do posągu z klagenfurthu , wiesz ra podziemna istota co ją ukatrupili, .Smok to był nie?. Pozdrówko Sebastian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!!!!
      O posągu i dokumencie z archiwum będzie za parę dni w 3 części. Sam posąg według Kuscha jest nieudany i przedstawia smoka, jego zdaniem istoty te wyglądały inaczej. Czytam w necie o tamtym okresie i wydaje mi się dość burzliwy, wiele się działo odnośnie do spraw paranormalnych i zainteresowania czarną magią. W augsburskiej "Księdze Cudów" też było coś o Austrii i istocie którą schwytano, jakiś malunek jej..... hmm, trzeba sprawdzić, może pasuje do tematu. Jakby kogoś interesował temat i chce rzucić okiem do "Księgi Cudów" https://en.wikipedia.org/wiki/Augsburg_Book_of_Miracles

      Pozdrawiam Sebastianie, miłe spotkanie.

      Usuń
    2. Ten link jest lepszy: https://commons.wikimedia.org/wiki/Augsburger_Wunderzeichenbuch?uselang=de
      Są tu wszystkie pozycje, nawet także o niebianskich potyczkach nad Polską w 1545 r.

      Usuń
    3. Te istoty to byly albo Annunaki albo Enki albo cos pod Archonty i Reptilian jesli juz slowo "smoki" zostalo uzyte. Chowaja sie pod ziemia stad sa te korytarze pod klasztorem w Niemczech. Jesli zakonnicy robili jakies rytualy. Dlaczego by nie zaczac watku o polskich sztolniach? Zadnej ksiazki chyba jeszcze nie ma a podobny temat i bardzo interesujacy co Niemcy - III rzesza robila w podziemiach, a wszelka technologie to wlasnie od obcych dostali.

      Usuń
    4. Zapomniałam wczesniej dodac. Mam zdjecia ze Skansenu w Sanoku (podkarpackie) i tam też sa tajemnicze rysunki w kosciolku i studnia, ktora mnie zaciekawila. Co jesli pod ziemia tez sa jakies tunele, korytarze. Takie miejsca jak skanseny tez maja swoja historie i ukryte zagadki.

      Usuń
    5. Hejka, dziękuje za wpis. Na pewno warto się tym zainteresować, w Polsce tak samo jest wiele wspaniałych zagadek, które czekają na odkopanie/ ujawnienie. Sama kultura Vinca nie dotyczy tylko Bałkanów, rozciąga się przez Austrię, Niemcy i Czechy aż do południowej Polski. Warto się tym zainteresować — co i gdzie już odnaleziono — kawałek po kawałku, może utworzy się jakiś obraz?. Jeżeli chciałbyś się podzielić swoim zdjęciem ze Skansenu w Sanoku, chętnie bym rzucił okiem. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Witam Autora i Czytelników, wszystkiego najlepszego w nowym roku. Nigdzie w tekście nie jest to napisane wyraźnie - pytam, na jakiej podstawie można zakładać (wzmianki w tekście), że jakieś tajemnicze (inne niż Homo sapiens? pozaludzkie?) istoty zamieszkiwały podziemia w Klosterneuburg jeszcze aż w XVI(!) wieku? Co innego wszak mogące na to wskazywać przedmioty i rysunki sprzed 50-60 tys. lat (w dodatku figurki istot o humanoidalnej budowie ciała były i są znajdywane w wielu miejscach na świecie i w ogromnej większości przypadków nie wysuwa się wobec nich twierdzeń, że są przedstawieniem istot pozaludzkich uznając, że są projekcją wyobraźni artysty) a co innego dotrwanie takich istot w podziemiach do ery nowożytnej. Jeśli by to miała być prawda, to stawiał bym raczej na tzw. ultraziemian (tak ich określił John Keel, czyli inteligentne istoty bytujące na Ziemi ale np. w innych wymiarach, światach równoległych czy specjalnych miejscach ukrycia), przynajmniej w odniesieniu do istot z XVI w., bo grupa która ewentualnie przyleciała (z Aldebarana?) 50-60 tys lat temu już dawno by się jakimś sposobem ewakuowała albo po prostu by wymarła. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka, witam i życzę także wszystkiego najlepszego w nowym roku. W następnej części chcę się odnieść do materiałów, w których mówi się o kontaktach z tymi istotami, także jeszcze w XVI wieku. Tutaj pokryłem tylko sławną sztolnię, w której od wieków coś się działo i prawdopodobnie było miejscem, jeżeli nie spotkań to przynajmniej bramą do podziemi gdzie te istoty miały mieszkać.

      Kusch używa określenia obcej rasy - tak wnioskuje z zapisanych tabliczek, a raczej z obrazków, ponieważ pisma na odwrocie nie rozszyfrował. Ale, jak każdy człowiek, także i on układa w całość według swojego uznania i przekonań, tak było już zawsze, wystarczy przypomnieć sobie Sitchina i jego tłumaczenia tabliczek sumeryjskich. Czy dobrze wnioskuje? tego nie wiemy, czas pokaże. Może być, że to coś innego, teoria ultraziemian, czy pustej Ziemi, ma swoich wyznawców i przeciwników, przyznam, że są ciekawe, przynajmniej wykute korytarze, które na pewno nie powstały przez kaprys natury - ktoś w przeszłości musiał je wykonać.

      Te dokumenty z archiwum, jak i z opactwa Klosterneuburg są na pewno ciekawe, mówią o wybranych ludziach "szlacheckiego rodu" którzy nie tylko handlowali z tymi istotami ale niektórzy wybrani byli odpowiedzialni za pojazdy podziemne. W innym autor wspomina o jakiejś drace między ludźmi a tymi istotami, kiedy to wykiwano podziemnych partnerów. Nie ma tego wiele, nie można jeszcze poskładać w całość, tylko fragmentami naznaczyć pewne wydarzenia. Większość dokumentów na pewno spoczywa gdzieś w głębi sejfów i może nigdy nie ujrzą światła dziennego. W wolnym czasie przeglądam w necie podobne tematy, jak na razie widzę, że XVI wiek był bardzo bogaty w poszukiwania tzw. kamienia mędrców, pojawiło się wiele alchemików i innych zainteresowanych paranormalnym światem. Poślę ci ciekawego linka na pw. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź, sygnalizowanego łącza na razie na pw. nie widzę. Wczoraj zapomniałem napisać, że zdaniu "(...) gdzie ponoć mieści się cenna biblioteka, w której zapisano przeszłości ludzkości!" coś się nie zgadza - chyba powinno być "zapisano przeszłość" albo "zapisano [... i tu brakujące słowo charakteryzujące coś z przeszłości] przeszłości". Przy okazji, czy nie chodziło przypadkiem (albo także) o PRZYSZŁOŚĆ? Pozdrawiam, miłej niedzieli.

      Usuń
    3. Witam. Przypominam sobie, że dr. Kusch mówił o przeszłości, o bibliotece, w której ma być zapisana nasza przeszłość. Oczywiście, on tam nie był, nie widział, to tylko to, co mu klasztorny archiwista powiedział. Przeoczyłem, miało być: "zapisano przeszłość". Pozdrówka.

      Usuń
  3. Łącze jednak jest - przepraszam, ale poprzednio źle sprawdziłem pocztę. Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Te istoty to byly albo Annunaki albo Enki albo cos pod Archonty i Reptilian jesli juz slowo "smoki" zostalo uzyte." 😅😅😅🤦‍♂️🤦‍♂️🤦‍♂️ Mialem nadzieje, że chociaż tutaj nie przypałęta się żaden, mówiąc kolokwialnie oszołom, a jednak...
    Jtatatk, winszuje Panu, i Pana przenikliwemu umysłowi, może pora zacząć prowadzić własnego bloga, tudzież kanał na YT? Brakuje takiej jakości w sieci. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka!!!!
      W starym opisie użyto słowa Lindwurm, co słownik tłumaczy smokiem. Dziś mówiąc o smoku, spodziewamy się słowa Dragon lub po niemiecku Drache. Sprawdziłem w wiki. jak to się ma ze znaczeniem tego "Lindwurm". Jako pierwsze znaczenie mamy "staroniemieckie lint = "wąż" to nazwa mitycznego stworzenia podobnego do węża lub smoka. Słowo to jest używane od IX wieku. Wywodzi się ze staroniemieckiego lintwurm. Staroniemiecki lint i staronorweskie linnr lub linni oznaczają "wąż". Staronorweski ormr również oznaczają między innymi "węża" lub oznaczają wszelkie pełzające stworzenia. Lindwurm jest zazwyczaj dwunożny, ale możliwe są również cztery lub więcej odnóży. Przypomina smoka i będąc jego podgatunkiem, nie ma skrzydeł, lub tylko krótkie, które na pewno nie służą do latania. Wzmianki o nim pojawiają się głównie w starogermańskich sagach. Zwykle ma długi ogon i krótkie nogi, czasami jest opisywany jako ludożerca.
      Więcej legend i dokumentów już wkrótce :) Pozdrówka.

      Usuń
  5. DobrzeWiesz dziękuję za dobre słowo. Co do bloga i YT to może i pewne kwalifikacje są (choć są lepsi ode mnie), na pewno jest naukowe zacięcie, natomiast w połączonym kontekście obciążeń domowych i braków zdrowotnych raczej się na coś takiego nie porwę, w każdym razie nie w bliskim czasie. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcześniej zapomniałem dodać, że nazwa gwiazdy Aldebaran w kontekście domniemanych przybyszów z kosmosu pojawiała się już wcześniej - wystarczy wspomnieć wydaną w 1997 książkę "Unternehmen Aldebaran" (co można oddać jako "Przedsięwzięcie Aldebaran"), aut. Jan Udo Holey = Jan Van Helsing, opisującą domniemane kontakty z istotami z układu Aldebarana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ta płyta jest ciekawa, gdyby były to same białe linie, można by się kłócić o odległość do punktu „Ziemia”, ale te odległości / linie kończą wywierconymi otworami, które zapobiegają, że owa biała linia z wiekami przestanie być widoczna i zmieni całokształt rysunku. Z drugiej strony, to tylko ogólne informacje autora w jego książce. Interesowałoby mnie całe opracowanie owego szpeca na temat tabliczki , czy odległości zgadzają się w 100%, czy tylko w przybliżeniu? czy planety w stosunku do siebie zachowują odpowiednie odległości? itd. Zobaczymy co z tego wyniknie. Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Dogman - spotkania w lesie.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.