Anomalie czasowe i tym podobne.

Trumna była w dobrym stanie, znajdowała się 32 centymetry pod marmurową posadzką. Szkielet zdawał się bardzo delikatny. Archeolodzy musieli najpierw przeorać katedrę we Fromborku, aż w końcu znaleźli pozostałości mężczyzny, który w chwili śmierci miał od 60 do 70 lat. Porównanie DNA z włosem znalezionym w pewnej księdze dało pewność: to były pozostałości zmarłego w 1543 roku, kanonika fromborskiego, astronoma amatora, odpowiedzialnego za największą rewolucję tamtych czasów — Mikołaja Kopernika. Kopernik stworzył heliocentryczny światopogląd i wygnał ludzi z pępka wszechświata: to nie Ziemia jest w centrum świata, twierdził, ale słońce. Ta idea zachwiała wizerunkiem człowieka i autorytetem Kościoła — do dziś jest bohaterem. Podobne pytania interesowały ludzi od stuleci, już w I wieku p.n.e. rzymski poeta Lukrecjusz prorokował, że "niebo, ziemia i morze, a nawet słońce i księżyc są w nieskończoności". W XIII wieku duchowni i uczeni debatowali nad pytaniem, czy chrześcijański Bóg mógł stworzyć nieskończoną liczbę światów. Immanuel Kant rozmyślał o wyspach światów daleko w kosmosie. Dziś idee multiwersów można znaleźć w dziełach znanych pisarzy, takich jak Vladimir Nabokov czy Jorge Luis Borges. Od niepamiętnych czasów ludzie z dreszczem i tęsknotą myśleli o obcych światach. Chociaż niektórzy naukowcy mogą zgodzić się co do teorii multiwersum, nie zawsze są tego samego zdania co do tego, jak ona działa. Istnieje kilka teorii sugerujących wygląd i właściwości oraz możliwych podróży pomiędzy.

Według większości zwolenników wiele różnych wszechświatów nie wchodzi w interakcje i być może nie może ze sobą współdziałać. W przypadku równoległych wszechświatów, które obejmują te same lokalizacje, a nawet ludzi, interakcja mogłaby powodować poważne problemy, które nieraz opisywano w literaturze sci-fi. To samo dotyczy wiecznego pytania, czy ludzie potrafią podróżować w czasie? lub teleportować się w inne miejsca? I chociaż nikt nie potrafi dostarczyć nieodpartych dowodów, pozostają przypadki i opowieści, które są niesamowite i tym samym bardzo ciekawe.


Ted Serios jest postacią dość znaną, posiał zdumiewającą zdolność wytwarzania obrazów na fotografiach, które nazywano "myślowe zdjęcia". Poniższy link to ciekawy artykuł o eksperymentach i jego osobie. https://wolnemedia.net/ted-serios-i-myslowa-fotografia/


Chciałbym bez większego wstępu przejść od razu do jednego z eksperymentów, który przeprowadził z psychologiem Jule Eisenbud. Zadaniem Seriosa było ukazanie na zdjęciu posiadłości Eisenbuda. I chociaż nawet nie dotykał aparatu fotograficznego typu Polaroid, potrafił tak wpłynąć na kliszę, że na gotowym zdjęciu okazał się budynek mieszkalny wraz ze stodołą — dokładnie tak jak wykazało zdjęcie, które dołączył później psycholog. Jednak tylko na pierwszy rzut oka zdjęcie Seriosa przedstawia faktyczny wygląd budynku. Po bliższej analizie udało się ustalić, że budynek na zdjęciu nie wyglądał tak jak za czasu odwiedzin Seriosa na ranczu, czyli w czasie teraźniejszym. Wyglądał tak, gdy Eisenbud go kupił i przed zewnętrznym remontem, o czym Serios nie mógł wiedzieć. Dom na zdjęciu nie miał okiennic w oknach, tak wyglądał kilka lat wcześniej, co więcej, na zdjęciu dolny poziom stodoły ma ciemny kolor, jednak w rzeczywistości owa ściana nigdy tak nie wyglądała. Ponadto na zdjęciu Teda, stodoła nie posiada tzw. holenderskich drzwi w lewym dolnym rogu, co nigdy nie miało miejsca, ta część wygląda tutaj, jakby była jednolicie biała, bez wejścia. Wprawdzie drzwi były białego koloru, ale ciemna rama byłaby dobrze widoczna. Górną część drzwi usunięto już wiele lat temu, zanim Ted odwiedził ranczo, będąc zaproszony przez psychologa. Także inne zdjęcie budzi kontrowersje, chodzi o front budynku nazywanego dawną stajnią bydła w Kolorado. Ten ceglany budynek wygląda na zdjęciu Seriosa, jakby był pokryty betonem ze wmurowanymi większymi kamieniami do ozdoby. Okna wyglądają bardziej wydłużone niż w rzeczywistości i zamurowane, jakimi nigdy do tej pory nie były. Po lewej stronie wisiało tam coś w rodzaju afiszu teatralnego, jednak kiedy Eisenbud odszukał ten budynek, czegoś podobnego tam nie było. Czy Ted Serios posiadał wgląd do innych alternatywnych rzeczywistości? Nie był on pierwszą osobą, która potrafiła przenieść obraz za pomocą myśli na kliszę filmową, takie badania były prowadzone już od początku zeszłego wieku, lecz zyskały mało zainteresowania.

                                Copyright: thescoleexperiment


Innym ciekawym fenomenem były eksperymenty ze Scole, kiedy w 1993 roku grupa mediów spirytystycznych szukała dowodów na życie po śmierci. Podczas seansów dochodziło także do tak zwanych aportów, w tym między innymi monety, żetony, wisiorki i naszyjniki, sztućce i egzemplarze gazet z 1944 i 45 roku. Muszę powiedzieć, że właśnie jeden z tych aportów wydaje mi się arcyciekawy, wywołał wiele dyskusji. Chodzi o oryginalny egzemplarz gazety Daily Express, datowany na poniedziałek 28 maja 1945 roku. Aportowany Daily Express został wydrukowany na papierze typu używanego we wczesnych i środkowych latach 40. i był w niemal w idealnym stanie. Nie było na nim śladu zwykłego zażółcenia, które pojawiłoby się, gdyby był to oryginał z końca II wojny światowej, więc musiał to być egzemplarz: prosto z druku. Co ciekawe, zaledwie kilka tygodni później aportowana gazeta, choć starannie przechowywana z dala od światła i powietrza, zżółkła! Jak to możliwe? W zwykłych warunkach trwałoby to wiele dłużej, a tutaj gazeta postarzała się w piorunującym tempie. To samo stało się z Daily Mirror, z 1936 roku. Egzemplarz był podobnie jak Daily Mail w doskonałym stanie, ale w ciągu tygodnia papier pożółkł — mimo że gazeta była przechowywana w hermetycznych warunkach. Czy to efekt uboczny podróży w czasie?


Podczas pisania tego artykułu słuchałem następny rozdział książki Leonarda Löwe o zaginięciach. Przypadek lub nie, autor rozpatrywał zaginięcie Freda Gillinghama, co warto przytoczyć poniżej.

72-letni Fred Gillingham zaginął w środę, 15 października 2008 r. Gillingham został zgłoszony jako zaginiony po tym, jak nie pojawił się na kolację z przyjaciółmi. Wynajęta furgonetka została znaleziona na parkingu przy Rock River w Blue Mountain w górach Adirondack w stanie Nowy Jork. Zbliżał się jego odlot do Kalifornii, gdzie chciał spędzić następne miesiące, lecz ostatnia wycieczka w pobliże rzeki Rock River okazała się naprawdę ostatnią. Następnego dnia zastępcy szeryfa, psy poszukiwawcze i kilkuset wolontariuszy przeczesało rejon zaginięcia seniora, jednak ten pierwszy dzień nie przyniósł pożądanych wyników. Po 12 dniach bezowocnych poszukiwań, sprawdzanie terenu powoli wygasło, oficjalnie odwołano ostatnich funkcjonariuszy. Nie znaleziono ani jednego śladu, który pozostawiłby zaginiony. Dopiero 17 listopada, czyli miesiąc po zaginięciu, pewien myśliwy odnalazł zwłoki mężczyzny na północnym brzegu Rock River, w miejscu tak mocno zarośniętym, że prawie nie do przebycia. Pomocnicy musieli dostać się tam łodzią, żeby mieć możliwość zabrania zwłok. Nikt nie potrafił zrozumieć, jak senior mógł udać się w takie miejsce, gdzie trzeba było się dosłownie przedzierać przez krzaki. Nie ma tam mostów ani innych możliwości, aby pokonać rzekę, senior musiał przejść i przepłynąć na drugą stronę, i to w październiku przy zimnej pogodzie. Sekcja zwłok nie wykazała żadnych urazów ciała, oficjalnie uznano, że Frederick Gillingham zmarł ze zmęczenia.

Leonard Löwe:

"Rock River to zdradliwa rzeka ze spokojnym, jak i wartkim nurtem, lecz dlaczego miałby ją chcieć przepłynąć? To był październik, chciał zjeść kolację z przyjaciółmi i wrócić do żony do Kalifornii, nikt przy takich zamiarach nie wchodzi do zimnej zdradliwej rzeki. Ratownicy specjalnie wybrali brzeg rzeki jako północną granicę poszukiwań, wiedzieli, że nie ma możliwości, aby dostać się na drugi brzeg, a przy takich temperaturach żaden turysta nie będzie chciał przepłynąć na drugą stronę. Czy Fred jednak tak zrobił? Widocznie tak bo jego ciało znaleziono niedaleko przeciwległego brzegu. Ale jak to zrobił? w naszej rzeczywistości? czy tak jak wielu innych pokonuje dystanse, jakby nasze realie ich nie dotyczyły, a może Fred został w jakiś sposób teleportowany w to miejsce? Czy w jakiś nieznany sposób doznał przeskoku w czasoprzestrzeni? i odnalazł się po drugiej stronie rzeki? Może odnalazł się w naszej rzeczywistości, ale już po skończonej akcji poszukiwawczej i dlatego błądził po drugiej stronie rzeki, próbując dostać się do drogi nr 28, do parkingu. Nigdy by go nie znaleziono, gdyby nie myśliwy, w tym odludnym miejscu nie ma szlaków turystycznych, nie ma nic oprócz dziewiczego lasu. Ale nawet gdyby Fred przepłynął rzekę, dlaczego psy nie potrafiły znaleźć jego zapachu na południowej stronie — tam, gdzie był jego samochód, z którego musiał przecież wysiąść. Odpowiedź: ponieważ Fred w tym momencie nie był już częścią tej naszej rzeczywistości. Dopiero kiedy powrócił, stał się nią z powrotem. Być może inna realność pokrywa się w takim miejscu z naszą? a ludzie czy zwierzęta przechodzą tam, nie zdając sobie na początku sprawy, że są gdzieś indziej, ponieważ tamten świat wygląda tak podobnie. Dopiero kiedy fenomen przestaje działać i znów trafiają do naszej realności, błądzą zagubieni, lub po prostu są zdezorientowani, ponieważ widząc że są w innym miejscu ( w tym przypadku miejscu wędrówki). Możliwie, że oni wcale nie znikają, jedynie znana rzeczywistość zmienia swoją przyczynowość."

Sprawdzenie w internecie tego miejsca, wykazało, że dwa lata wcześniej, w kwietniu zaginął tam wędkarz, którego nie odnaleziono do dziś. Dwa miesiące później znaleziono pusty namiot pewnego fotografa, także po nim ślad zaginął i nie wiadomo, co się stało. Według art. prasowych przypadki te zasługują na bliższe przyjrzenie się, widać kilka czynników, które pasują do "Missing 411"

Przypadek Kubackiego wydaje się także pasować do tematu i chociaż dziś spekuluje się wiele na jego temat, on sam wiele nie mówi, nigdy też nie próbował nawet w jakiś sposób czerpać korzyści, pisząc książkę lub podróżując po świecie ze swoją opowieścią.

Steven Kubacki zaginął 19 lutego 1978 roku w stanie Holland w Michigan, miał 21 lat. Kubaki studiuje na Uniwersytecie w Michigan, z innymi studentami wynajmuje prywatne mieszkanie. 19 lutego wyjeżdża na narty biegowe nad jezioro Michigan. Kiedy wieczorem nie powrócił, jego współlokatorzy zgłosili zaginięcie. Policja powiadomiła Straż Przybrzeżną, zaczęto przeszukiwać brzeg, użyto również monitoring powietrzny oraz psy. W końcu został znaleziony jego plecak i narty, tuż przy brzegu jeziora. Odciski stóp Stevena widać w śniegu, ratownicy podążają za nimi na zamarznięty lód. Prosto jak po linii, 200 metrów w głąb jeziora. Tutaj ku swemu zdumieniu, ratownicy muszą się pogodzić z tym, że ślady urywają się jakby w pół kroku. Policyjni eksperci wnioskują, że pod mężczyzną załamał się lód, taka przyczyna zostaje wpisana do akt. Steven przecież nie umie fruwać.

15 miesięcy później..... W maju 1979 roku Steven stoi przed domem swoich rodziców. Opowiada, że ubiegłej soboty obudził się na leśnej łące, 700 kilometrów od miejsca, gdzie wybrał się na narty. Steven twierdzi, że jego ostatnie wspomnienia to to, że jest na nartach, czuje się zmęczony i tępy. Następnie co pamięta to, że budzi się wiosną na łące, obok leży obcy plecak, a w nim buty sportowe i okulary, nic z tego nie należy do niego. Na sobie ma ubranie, które także jest mu obce, nie wie co to za miejsce. Steven idzie w kierunku cywilizacji, pyta ludzi co to za miasto. To Pitsfield, przypadek lub nie, ale tutaj mieszka jego ciotka. Steven Kubaki nie pamięta nic, co się działo przez te wszystkie miesiące.

Incydent jest bardzo podobny do przygody Colina Fartny'ego. Tam także zaginiony nie potrafił wyjaśnić, jak mógł dotrzeć do miejsca, w którym się obudził — w mroźnym Missisippi. Colin przeżył, nie pamięta, co się wydarzyło w ostatnich 5 godzin, Kubacki zniknął na 15 miesięcy, ale jeżeli chodzi tu o przeskoki czasowe, długość czasu nie ma wielkiego znaczenia. Jeszcze dziwniejszy jest przypadek Jamesa Tetforda, jednej z siedmiu osób, które w niewytłumaczalny sposób zniknęły z obszaru Vermontu w latach 1945-1950. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się tam coś podobnego. Kilku świadków widziało, jak Tetford wsiadał do autobusu, po wizycie u krewnych, ale nikt nie widział, jak wysiadał. Nie znaleziono po nim żadnego śladu, jakby rozpłynął się w autobusie. Podobnie jak po Pauli Weldon, która zniknęła dokładnie w ten sam dzień trzy lata wcześniej. Mały Paul Jepson rozpłynął się w powietrzu, gdy jechał z ojcem samochodem. Rodzic zatrzymał się na poboczu, żeby wyjść za potrzebą, kiedy po dwóch minutach chciał znów zasiąść za kierownicą, Paula już nie było. Szeroko zakrojone poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem — psy nie podjęły nawet tropu.

Incydentów, kiedy ludzie jakby zostali przeniesieni w czasie i przestrzeni, jest bardzo wiele, np.: Victor Goddard napisał książkę pod tytułem "Flight Towards Reality " gdzie opisał swoją przygodę z w 1935 r.w pobliżu RAF Drem w Szkocji. Chociaż lotnisko było wówczas opuszczone, Goddard podobno widział je w takim stanie, w jakim faktycznie wyglądało 4 lata później w 1939 roku, po jego reaktywacji. Przygodę poprzedzała anomalia pogodowa, tak samo jego powrót do swojej rzeczywistości, ale to zjawisko znamy tak dobrze z innych opowieści, jak choćby te z regionu Trójkąta Bermudzkiego.





Wykorzystano między innymi:
https://www.youtube.com/watch?v=_vFNVpUhiyk
https://en.wikipedia.org/wiki/Victor_Goddard
https://www.thescoleexperiment.com/

Komentarze

  1. Cześć Arek, dzieki za soczysty wpis, ledwie noworoczny szampany odpity, a tutaj świeżutki artykuł. 👍👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Sew. Parę dni wolnego i następna książka przeczytana. Przy następnych art. wejdziemy w podziemia Austrii, dla mnie to temat arcyciekawy. Pozdrowienia i zdrowego Nowego Roku życzę.

      Usuń
  2. Świetny artykuł. Nie wiem jak inni, ale ja czekam z wypiekami na twarzy na kolejne Pana teksty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pytanie, czy ta pani z artykułu sprzed paru tygodni też mogła zawiesić się w czasie i inymm wymiarze? pozdrawiam Arku https://poszukiwaczenieznanego.blogspot.com/2021/10/tam-lezy-martwa-kobieta-powiedzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia. Ale to samo pomyślałem, tyle że......
      .chyba ten paranormalny aspekt leży bardziej na osobie dziecka. Pozdrówko

      Usuń
  4. Pięknie dziękuję za podjęcie proponowanego przeze mnie tematu:) Mazury pozdrawiają!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. https://mysteriousuniverse.org/2018/06/the-mysterious-gnomes-of-wollaton-park/ ciekawa sprawa związana z gnomami w Angielskim parku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka to naprawdę ciekawy przypadek, nie znałem go. O tym stowarzyszeniu, które bada przypadki i jego szefie czytałem kiedyś ciekawy art. Pan Young zrobił reaktywizację projektu jakieś 10 lat temu i nikt się nie spodziewał jak ich zasypano relacjami , i to nie tylko starymi, dużo takich wydarza się do dziś. Tak na marginesie, na Bawarii (w niektórych miejscowościach) uważa się, że te istoty budują i zamieszkują podziemne korytarze, których jest tu mnóstwo. Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Jakoś posucha w komentarzach do tego pierwszego noworocznego art., jeśli chodzi o uwagi merytorycznie odnoszące się do jego treści. Od jego przeczytania nachodzi mnie myśl, czy rozbieżności widoczne na "myślofotografiach" Teda Seriosa w stosunku do naszej realności nie biorą się z zakłócającego wpływu jego własnego umysłu - nakładania/dołączania np. elementów z własnej wyobraźni wzrokowej do rzeczywistego wyobrażenia pobranego skądś tam w [naszej? innej?] czasoprzestrzeni (ewentualnie czy do tych różnic mogłoby dochodzić TAKŻE z tego powodu, obok/wraz z omówionym w art. "wglądaniem" w inne warianty przestrzenne i czasowe danego obrazu). Coś na zasadzie trzeszczącego głośnika od którego oczekuje się emisji pięknej muzyki a tymczasem ona jest, ale oprócz niej słychać trzaski spowodowane np. mikroiskrzeniami w gdzieś w obwodzie. Piszę o wyobraźni wzrokowej celowo, ponieważ Seriosowi "myślofotografie" udawały się najlepiej po wypiciu pewnej ilości alkoholu (nie pamiętam już, czy nawet nie wyłącznie, gdy był pod jego wpływem) - niestety miał on chorobę alkoholową sprzyjającą jak wiadomo halucynacjom wzrokowym (nic mi co prawda nie wiadomo o znajdywaniu na jego obrazach np. niewielkich zwierzątek, których widzenie stanowi klasykę halucynacji poetanolowych :)). Niestety fakt ten wraz z wysuwanymi przez sceptyków zarzutami o manipulacje w rodzaju podkładania mikrofilmów (powątpiewam w ich słuszność [może robił to tylko czasami??], bo oznaczałoby to że skutecznie oszukał specjalistów, poza tym dlaczego podkładałby mikrofilmy z różnicami w stosunku do realnego obrazu?) pogarsza jego pozycję jako przykładu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekiedy jak czytam komentarze jak on za pomocą swojego "gizmo" (kawałek tektury) miał manipulować zdjęcia lub w inny sposób oszukiwać, opadają mi ręce. Piszą ludzie, którzy nigdy z nim nie pracowali, którzy nigdy nie byli przy eksperymentach i którzy uważają, że ci, co go pilnowali, nie byli w stanie zauważyć, jak podmieniał filmy. Wydaje mi się, że tacy sceptycy nawet nigdy nie przeczytali raportów eksperymentów, nie wiedzą, że Serios nie dotykał aparatu fotograficznego, bo po co? nie było takiej potrzeby. Nie jest tajemnicą, że należał do alkoholików i to tej najcięższej kategorii — także podczas eksperymentów, co niekiedy utrudniało kontrolę. Jednak w trakcie rauszu jeszcze trudniej byłoby mu coś zrobić co by uszło uwadze trzeźwym pomocnikom Eisenbuda. Może nieprzypadkowo jego ostatnie zdjęcie przedstawiało kurtynę, później udawało mu się uzyskać tylko białe i ciemne plamy.

      Koleżanka podesłała dość ciekawy dokument, ale nie miałem na razie czasu doczytać do końca. Pozdrówka. http://www.rexresearch.com/radphoto/1radphot.htm?fbclid=IwAR3SxKviT6qimqP7jHhdbLbSgFIe7Voqzy0SZf-T9Q0cBh5diXRg3cZwl4U

      Usuń
    2. Witam. W swojej odpowiedzi (dziękuję) odniosłeś się jedynie do drugiej części mojego wpisu z wczoraj. Sprawdziłem dkm od koleżanki pod kątem Teda S., ale jest tam o nim tylko

      "Dr Jule Eisenbud of Denver, Colorado, has recently published a book called "The World of Ted Serios". Mr Serios can produce thought images on a photographic emulsion but not with certainty. After two years of well-controlled experiments, over 20 doctors of science, medicine, physics and psychology attested to the validity of the experiments in which they took part. The score of successful shots was approximately 20 percent."

      Na temat ewentualnego zakłócającego wpływu własnego umysłu Teda na "thought images" (w sensie nakładania, jak w moim wczorajszym wpisie) ani słowa. A jak Ty myślisz (czytałeś o Tedzie zapewne więcej niż ja), możliwe to czy nie? Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Witam. Nie odniosłem się, bo nie wiem. To trudne pytanie, czy nie ma tam własnych "zabrudzeń przekazu", żeby takie coś zbadać trzeba by prowadzić testy porównawcze itp. To samo można by zapytać, czy obrazy z zaświatów w eksperymentach ze Scole też w jakiś sposób nie uległy wpływowi uczestników seansu. Myślę, że Eisenbud w swojej książce mógł dostarczyć odpowiedzi na Twoje pytanie, niestety nie czytałem jej.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.