Paula Smith - kontaktowiec (?) z Anglii




Patrząc w przeszłość człowiek aż boi się czytać w prasie o zjawisku UFO i przeżyciach rzekomo uprowadzonych. Nie jest tajemnicą, że uprowadzenia i dziennikarstwo tabloidowe — to nieudane małżeństwo, jednak pójście do telewizji wcale sprawy nie polepsza. Ich historie bywają mocno okrojone i nierzadko całkowicie wyrwane z kontekstu. Ludzie ci, nierzadko są prezentowani jak oszołomy, żądni sensacji i poklasku. Oczywiście tacy też byli, niektórych złapano na oszustwie bardzo szybko, po innych słuch zaginął. Niedawny artykuł w "The Sun" z maja 2021 roku nie pozostawiał wątpliwości: "Kosmiczna babcia: Zostałam porwana przez kosmitów 50 razy — ludzie uważają mnie za wariatkę, ale mam siniaki na dowód, że to się stało." Oczywiście, człowiek jakoś automatycznie przewraca oczami, a wszystko, co rzekomo kobieta przeżyła, już od początku jest zaszufladkowane jako bzdura. Bo jak przy takim tytule artykułu można inaczej?  Już samo stwierdzenie "50 razy" powoduje wypadanie reszty włosów, nie chce mi się nawet tego komentować, myślę, że w dzisiejszych czasach, przy wspaniałej współpracy psychologów, każdy, kto trochę "liznął" fenomenu uprowadzeń, wie, że blokady, a także sztucznie wprowadzone informacje mogą powodować wszelakie przekonania, czy ukryte lęki itp. Siniaki na ręku nie muszą być ostatecznym dowodem, nie twierdzę, że nie mogły powstać podczas takiego uprowadzenia, ale jak już często debatowaliśmy na forach — mogły powstać bez wiedzy podczas snu, kiedy dana osoba uderzyła się, lub sama ścisnęła sobie ramię. Lecz pomimo niefortunnie wybranego tytułu ( moim zdaniem tytuł jest typowy dla tego rodzaju brukowców), uważam ten przypadek za bardzo ciekawy, przypomina inne wątki ludzi, którzy przeżyli podobne uprowadzenia, jak i nietypowe sytuacje. Dziękuję także moderatorowi "Stalker" z blogu zajmującym się uprowadzeniami ( https://www.abduction.de/blog/ ), który przedstawił poniższy przypadek w formie pisemnej, szanując moje nerwy przed północno-angielskim akcentem. Uważam za ważne, żeby każdy mógł sobie wyrobić własne zdanie, bez narzuconej formy jak to gazety często robią, ale cóż, tak robiły już zawsze. 

Także youtuber Ben z "401 Files" nie chciał, aby cała sprawa pozostała tylko pośmiewiskiem — zabierając słuchaczy na rozmowę z "kosmiczną babcią" którą jest Paula Smith z Bradford w północnej Anglii. Wywiad wraca do trzech doświadczeń i, jak w przypadku większości uprowadzonych, ujawnia historię całego życia: pierwsze świadome doświadczenie Pauli, jej pierwsze spotkanie z tzw. Szarakiem i pierwsze bliskie spotkanie z UFO.


                                         Rysunek Pauli ( The Sun - Carters)

Jak można się było spodziewać, treść artykułu W "The Sun" nie jest zbyt pogłębiona. Dowiadujemy się, że Paula doświadczała dziwnych wydarzeń od czasu dzieciństwa, które trwają do dziś. Większość z nich wydaje się rozgrywać w nocy w jej sypialni. Na pokładzie UFO pokazywano jej zdjęcia dziewiczego naturalnego krajobrazu, dopóki woda w malowniczej rzece nie zrobiła się czarna. Jasnoniebieskie niebo zmieniło kolor na krwistoczerwony, miało to sugerować, że Paula ogląda film o zniszczeniu Ziemi, które nastąpiło z powodu ludzkiej chciwości. Na pokładzie UFO, widziała technologie, które nie były nam wtedy znane, takie jak urządzenie podobne do ekranu dotykowego. Artykuł zawiera nieco więcej szczegółów na temat bliskiego spotkania Pauli z UFO, ale ponownie pozostaje mało konkretny. Jest on jednym z wielu artykułów, które w prawie niezmienionej formie zostały przejęte przez różne podobne gazety i strony internetowe.


Pierwsze doświadczenia z dzieciństwa

Takie spotkania z nieznanym fenomenem wydają się trochę inne, jeżeli chodzi o dzieci, często wykazują jakby zrozumienie dla wieku i starają się złagodzić doświadczenia. Dopasowując się do świata percepcji dziecka, na przykład stosują elementy zabawowe lub po prostu coś udawają. Pierwsze świadome doświadczenia Pauli z dzieciństwa są kolejnym imponującym przykładem takiego udawania — odwierciedleniem innych przypadków, które zaobserwowano niemal na wszystkich kontynentach. W tym czasie Paula miała cztery lata, codziennie do popołudnia przebywała w żłobku. Do budynku przylegało podwórze, gdzie dzieci mogły się bawić i spędzać czas. Paula czasami trzymała się z boku, lubiła rysować kredą na kostce brukowej. Regularnie pojawiał się tam czarny ptak, który siadał obok niej bez żadnej nieśmiałości, jakby był jakimś oswojonym zwierzakiem.

"Tak siedział sobie obok mnie, obserwował mnie, co robię. Wszystko to, co robiłam, zaledwie kilka cali ode mnie ( 1 cal = 2,54 cm). A ja malowałam, malowałam na tych kamieniach, płytach kamiennych, a on patrzył, odwracał głowę i patrzył na mnie. I wtedy przemówił do mnie, powiedział: "Czy lubisz swoją rodzinę? Czy lubisz chodzić na zajęcia? Co robiliście dzisiaj na zajęciach?" Takich pytań było co najmniej kilka, dziś nie pamiętam ich wszystkich."

Paula nie potrafiła oszacować wielkości ptaka, ponieważ z perspektywy dziecka wszystko wydaje się o wiele większe niż z perspektywy dorosłego. Ptak towarzyszył jej przez kilka miesięcy, jednakże poczucie czasu, jak przyznaje, mogło ją zmylić, dziś nie może z pewnością określić jak długo trwały wizyty.

"Dla mnie to było po prostu normalne. Skąd mogłam wiedzieć, że jest inaczej? W każdym razie, przez cały czas zadawał w kółko te same pytania. Wydaje mi się, że chodziło o coś innego. Zadawał te same pytania, jakby czytał z kartki, ale nie wiem dokładnie, jakby chciał mnie czymś zaskoczyć. Dopiero później zaczęłam się zastanawiać: dlaczego, do cholery, zapytał mnie, czy lubię swoją rodzinę? Dlaczego lubię moje zajęcia? Co ja dzisiaj robiłam? Co ja rysowałam na ścianie? Co? Dlaczego? Co? Co?"

Jeszcze coś innego zaczęło z czasem zastanawiać Paulę: dlaczego jedna część rozmowy docierała do niej we formie słyszalnej, a druga jakoś obrazowo.

"Pewnego dnia powiedział: " Już nie wrócę". Nie pamiętam, czy dokładnie tak to ujął tymi słowami, ale w zasadzie, chodzi o to że odchodzi. "Może wrócę gdy, gdy będziesz starsza" było jego następne zdanie. Może tak powiedział, ponieważ się zdenerwowałam? Widocznie, jeśli chodzi o to, co wydarzyło się do tej pory, to odgrywa to dla mnie jakąś rolę."

Dwa lata później obietnica ta miała się spełnić.


Pierwsze spotkanie z Szarakiem.

Paula miała sześć lub siedem lat. Było to w godzinach wieczornych, kiedy jej matka rzuciła się w wir prac kuchennych i innych obowiązków domowych. W tle grał włączony telewizor. Paula bawiła się z pieskiem labradorem, który wykazywał przyjazną naturę i rzadko był skłonny do szczekania. Podczas zabawy, wymyśliła sobie grę. Wskazywała na okno i krzyczała: "Candy, zobacz, w oknie jest świnia!", piesek wbiegał do pokoju, kładł łapy na parapecie i patrzył z bliska przez szybę. W dzieciństwie Paula miała lekkie klaustrofobiczne odczucia i dlatego nigdy nie zasuwano całkowicie zasłon. W pewnym momencie gra przybrała zupełnie inny obrót:

"Candy, w oknie jest świnia! Pies przybiegł, [...] położył łapy na parapecie, czubkiem nosa prawie że dotknął szybę, i... zesztywniał — zamilkł. Candy nisko warknęła, nigdy nie słyszałam, żeby tak robiła. To było bardzo dziwne zachowanie, zastanawiałam się, jak? co? Dlaczego ona to robi? Nie myślałam nad tym, że coś może być po drugiej stronie. [...] Candy cofała się powoli, ściągnęła łapy w dół, wróciła na środek pokoju, bardzo, bardzo powoli, nie odrywając wzroku od okna, aż nagle szybko wystrzeliła do kuchni. Była przerażona, była przerażona, a ja byłam po prostu zahipnotyzowana tym, co się działo."

W końcu Paula sama podeszła do okna, ale z powodu oświetlenia w pokoju musiała teraz przycisnąć twarz do szyby, żeby w ogóle widzieć na zewnątrz.

"To, co zobaczyłem tam po drugiej stronie, tuż za oknem, nos w nos, [...] były duże czarne oczy".

Paula odruchowo cofnęła się - za oknem stał ktoś. W tym samym momencie oczy cofnęły się, dziewczynka zdała sobie teraz sprawę, że postać po prostu szybowała w powietrzu:

"To coś  wykonywało ruch do tyłu, całkiem bez dotykania czegokolwiek. Poruszało się, ale nie dotykało ziemi, odsuwało się od ściany. I to tak wolno, w zwolnionym tempie, że nie wiem, czy to mój mózg zwariował, czy to naprawdę było tak zwolnione tempo. Wszystkie odgłosy zamilkły. Telewizor jest włączony, ale teraz jakby nie miał dźwięku. Brak odgłosu pralki. Pies też nie przychodzi".

Nawet matki Pauli, którą zirytował pies i zbeształa go w kuchni, nie było teraz słychać. Postać za oknem swoim ciałem wykonała ruch skrętny, tak że choć sunęła teraz do przodu, to głowę miała obróconą niemal jak kot do tyłu. Oczy pozostały utkwione w Pauli, wpatrując się w nią. W połączeniu ze spowolnionym sunięciem było to coś surrealistycznego i kreskówkowego w przesadnym ruchu maratończyka. Nie było tam nic, od czego stwór mógłby się odepchnąć nogami, a jego ciało wyglądało jakby był to ruch biegacza. Paula rozpoznała, że istota miała na sobie obcisły, podobny do lycry kombinezon, który wyglądał na ciemnoniebieski i miał okrągły dekolt. Jego ręce i palce były cieńsze i dłuższe niż u człowieka. Stwór miał szary kolor skóry. Ponieważ dziewczyna była bardziej wpatrzona w oczy i kombinezon, dostrzegła tylko dwie kropki zamiast nosa, ust nie mogła sobie przypomnieć. Stwór odsunął się poza pole widzenia Pauli.

"I wtedy, wszystkie odgłosy wróciły: pralka, telewizor, pies wbiegł, słyszałam, jak mama nuciła coś o Candy, jakby wszystko na nowo włączono w tym samym czasie."

Odgłosy wróciły do normy, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Paula była tak zakłopotana, że nie powiedziała matce, bo co mogła powiedzieć w wieku sześciu lat — że w oknie była świnia? Dzisiaj zadaje sobie pytanie, jak w ogóle doszło do tego, że grała w tę grę tamtej nocy? Czy jakaś jej część wiedziała, że coś tam było, czy też był to podprogowy przekaz telepatyczny, aby wyjrzała przez okno?

Unosząca się istota jest rzeczywiście czymś, co często opisuje się w związku ze spotkaniami z kosmitami. Relacja Pauli jest tego kolejnym potwierdzeniem. W niektórych przypadkach lewitacja jest nawet wywoływana u samych uprowadzonych, tak że pokonują oni pewien dystans razem z istotami.


Pierwsze bliskie spotkanie z UFO

Gdyby nie obecność innego świadka, incydent ten mógłby pozostać gdzieś tam głęboko w zakamarkach podświadomości, a brakujące 3 - 4 godziny wytłumaczono by zwyczajnym zagapieniem się. Paula miała  dwanaście lat i po szkole spędzała czas ze starszą koleżanką. Jeśli chodzi o spędzanie czasu wolnego, Paula miała wtedy pewną swobodę, o ile nie wracała do domu zbyt późno. Tereny zamieszkania były słabo zalesione, i tak naprawdę nie było żadnego konkretnego powodu, dlaczego udały się tam w to miejsce. Był to okres poprzedzający Halloween, dlatego mrok zapadał już bardzo szybko. Niebo było czyste, a księżyc dawał trochę światła. Koleżanki doszły do wąskiej ścieżki obrośniętej po obu stronach żywopłotem, która doprowadziła ich do dużej polany ze stawem. Księżyc oświetlał okolicę, a dziewczyny patrzyły pod nogi, aby nie wdepnąć w podmokłą trawę. Nagle coś w otoczeniu się zmieniło: zapadła niesamowita cisza. Cisza, która była inna niż np.: w górach, lub w lesie, kiedy ciągle słychać różne słabe odgłosy tła. Nie było słychać absolutnie nic, Paula słyszała jedynie bicie własnego serca.

"W następnej chwili — nie wiem skąd to coś się wzięło, coś w kształcie bumerangu, z dodatkowym ramieniem zawisło przed nami. To coś miało około 30 stóp wysokości ( nieco ponad 9 metrów) i tyle samo szerokości. Stało pionowo w powietrzu, dokładnie przed nami, może tylko w odległości 10, 20 stóp, co jest bardzo małą odległością."

Obiekt unosił się nisko i zupełnie bezszelestnie nad wodą. Na każdym końcu ramienia było światełko — Paula pamięta dwa kolory, zielony i niebieski. Obiekt był koloru czarnego i wykonywał  bardzo powolny ruch obrotowy w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara.

"Byłyśmy tak zdumione, że żadna z nas nie mogła wydusić ani słowa... Kiedy znajdziesz się w takiej sytuacji, gdy widzisz coś takiego po raz pierwszy, coś, co jest sprzeczne, ze wszystkim co wiesz, wtedy wpatrujesz się w to bez końca. Nie mówisz czegoś w stylu: "O mój Boże, co to jest? Logicznie rzecz biorąc, coś takiego powinno się powiedzieć, ale w rzeczywistości tak nie było."

W centrum obiektu znajdował się duży okrąg, który był tak czarny, że praktycznie przypominał dziurę — Paula porównała go do czerni zwanej Vanta, najczarniejszej czerni. Gdzieś z obiektu oderwał się jasny promień światła, który skierował się w stronę wody. Wiązka wydawała się półprzezroczysta, a Paula zaczęła dostrzegać coś lekko zamglonego nad powierzchnią wody. Nagle jej przyjaciółka została przechwycona przez niebieskawe światło, które wędrowało coraz wyżej w górę jej ciała. W rezultacie jej sylwetka wydawała się świecić jasnoniebieskim blaskiem. W tym momencie Paula uświadomiła sobie, że światło skierowane jest także w nią samą — a jej ciało ogarnia dziwne uczucie nieważkości. Coś jakby się działo we wnętrzu jej ciała, miała wrażenie, że już kiedyś przeżyła tę samą sytuację. Zniknął dziwny uspokajający efekt tej sytuacji, pod wpływem impulsu pociągła swoją przyjaciółkę — zaczynają uciekać. Wszystko wokół niej wydaje się kurczyć i zbliżać. Jej ruchy stają się powolne, prawie ślimacze, jakby znajdowała się w ruchomych piaskach i w nich tonęła.

"W następnej chwili znalazłam się na końcu drogi, końcu MOJEJ drogi. Wracając do obserwacji bumerangu — to musiało być koło ósmej. Jestem na końcu drogi, ale nie było tak, jakby przed chwilą ktoś mnie tutaj wysadził, szłam cały czas, chociaż nie pamiętam. Nie wiedziałam, skąd przyszłam, po prostu idę, nie pamiętam  co się przed chwilą działo".

Pauli nie uszło uwadze niezwykła aktywność na ulicy — mimo ciemności, dzieci i dorośli są na nogach. Widząc zgiełk i hałas, Paula początkowo myślała, że ktoś urządza imprezę, dopóki nie uświadomiła sobie, że znajduje się w samym środku akcji poszukiwawczej. Policjant zabrał ją do domu — jest krótko przed północą. Dziewczyna nie potrafi wyjaśnić swojego spóźnienia, ponieważ jej pamięć sięga tylko do pewnego punktu. Następnego dnia dowiedziała się, że jej przyjaciółka miała podobne doświadczenie z pamięcią. W przeciwieństwie do Pauli ona jednak dotarła do domu już o 21.00. Niestety, z wywiadu nie wynika, w jaki sposób powróciły wspomnienia obiektu w kształcie bumerangu i wiązek światła.


Może się wydawać, że to tylko bujna wyobraźnia dziecka, ale właśnie wielu badaczy ma podobne przypadki, w tym znany wszystkim Bud Hopkins. Przypadki, w których dzieci spotykają ptaki lub zwierzęta, które miały się z nimi kontaktować lub po prostu w jakiś sposób hipnotyzować a wtedy dana osoba otrzymywała przekaz. Nie dotyczy to tylko dzieci, gdy para — Waltraud Kaliba i Jurgen Trieb z Knittelfeld jechała w kierunku dziwnego światła nad lasem, które wzięli za UFO, spotkali na drodze dwie dziwne sarny. Zwierzęta te miały nie tylko nietypowe ("ślepe") oczy, ale przemieszczały się w identyczny do siebie sposób. To była ostateczna rzecz, jaką wtedy zapamiętali. Później okazało się, że podróż zajęła im wiele więcej czasu niż zwyczajnie. W ogóle wrócili do domu jacyś senni czy odurzeni, dopiero po jakimś czasie wróciła część pamięci, a wraz z nią pojawił się dziwny jegomość ubrany na czarno. Przypadki jak te, które doświadczyła Paula, zawierają niesamowite szczegóły, dzieci spotykają rówieśników, jednak dopiero po latach przypominają sobie ich dziwne zachowanie i komentarze, które dla dziecka znaczyły niewiele, lecz później zaczęły intrygować. Niekiedy podczas regresji hipnotycznej wyjawia się większy obraz i więcej szczegółów wypływa na powierzchnię, lecz rzadko można pojąć sens tych wydarzeń. Czy Paula Smith należy do grupy kontaktowców? Trudno powiedzieć mając mało informacji. Być może pani ta zwróci się do wykwalifikowanego psychologa i wraz z nim spróbuje dowiedzieć się więcej na temat jej przeżyć. Regresja hipnotyczna może być dobrym narzędziem, lecz nie niezawodnym. Dopiero zdanie fachowca pozwoli ocenić, jak odniesiemy się do tego przypadku.


Wykorzystano:

https://www.abduction.de/blog/medien/radio/die-weltraum-oma-aus-nordengland-eine-abductee-geschichte/?unapproved=290910&moderation-hash=1689ab3f872af6b6b49796410786306f#comment-290910

https://www.thesun.co.uk/fabulous/14898629/gran-abducted-by-aliens-bruises-to-prove/

https://www.youtube.com/watch?v=imPNvo7xuVQ

  ·   · 

Komentarze

  1. Arku opisz te przypadki z Austrii, pamiętam że mówiłeś o nich. Czy dzieje się tam coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem zrobić następny o przypadkach zaginięć młodych mężczyzna w dużych metropoliach, ale czym więcej się wczytuję w temat to wydaje mi się że to tylko zwyczajne wypadki, lub porachunki. Może niektóre z nich zawierają czynniki „411”, ale nie wiem, bardziej tu widzę alkohol, narkotyki i inne używki. Przejrzę, jakie tam niusy i postaram się coś napisać Suzii też się ucieszy.

      Usuń
  2. Wspaniały artykuł, ja chłonę wszystko co dotyczy uprowadzeń i UFO :) Temat jest bardzo intrygujący.. Dziękuję i czekam na więcej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że się podoba. Temat uprowadzeń jakoś tak zamilkł w ostatnich latach, a szkoda bo badacze mają całe zbiory przypadków. Znam kolegę co z innymi zbiera przypadki tłumaczą na niemiecki, podobno nawet jakiś dokument w pdf o nich wydali.....i nic. Cisza, jakoś w grupach nawet to tak przeszło bez odgłosu. Nie wiem znudziło im się? Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.