Czarnookie Dzieci - kilka przypadków.

 Opowieści o humanoidalnych Czarnookich Dzieciach w wieku od 6 do 16 lat mówią o zwyczajnie ubranych nastolatkach, którzy wyróżniają się nie tylko wyglądem oczu, ale i sposobem konwersacji. Ich czarne jak smoła oczy oraz nietypowa prośba wpuszczenia do środka domu, elektryzuje mieszkańców Anglii i USA od przynajmniej 40 lat. Zazwyczaj używają różnych pretekstów np.: "wykonania pilnego telefonu" lub "skorzystania z toalety". Niekiedy oprócz czarnych oczu, ludzie relacjonują także bladą cerę oraz niebywałą natrętność, odmawiając odejścia od drzwi. Obserwując ich odstąpienie, świadek nie raz miał wrażenie, jakby dzieci dosłownie rozpływały się na jego oczach. Pierwsze doniesienia pojawiły się w ze Staffordshire w Anglii, w latach 80., zostały opisane wtedy w brytyjskim magazynie "Birmingsham Mail".



Jeden z dawniejszych incydentów w USA pochodzi od niejakiego Briana Bethela, szanowanego dziennikarza. Pewnego wieczoru Bethel porządkował swoje papiery, kiedy wpadł mu w ręce niezapłacony rachunek. Wsiadł do swojego samochodu z zamiarem zdeponowania czeku w skrytce pocztowej. Zbliżała się godzina 22:00, gdy dotarł na miejsce, które znajdowało się w centrum handlowym. Siedząc w samochodzie i wypisując czek, usłyszał głośne pukanie w szybę. Gdy podniósł wzrok, zobaczył dwojga młodych chłopców, którzy na pierwszy rzut oka, w ciemności i cieniu wyglądali normalnie. W tym momencie Bethel odczuł niepokojące wrażenie, że nie wszystko jest w porządku. Jakby złowroga atmosfera spowiła jego pojazd. Bethel ostrożnie uchylił kawałek okna, pytając, czego chcą. Odpowiedź sprawiła, że mężczyzna poczuł się jeszcze bardziej zaniepokojony, a nawet przestraszony. Chłopcy twierdzili, że potrzebują podwózki do domu, żeby zdobyć trochę pieniędzy, a potem pójść do kina. Jeden z nich prosząc, oznajmił że mogą tylko wejść do samochodu, gdy kierowca ich zaprosi. Podchodząc bliżej, Bethel zobaczył ich oczy — były całkowicie czarne, bez tęczówki i źrenic. Wystraszony nie na żarty, męźczyzna nacisł pedał gazu, pozostawiając w tyle autostopowiczów. Gdy chwilę później odwrócił się, niecodzienna para zniknęła.

W 2010 roku w motelu w Orange Couty do drzwi pewnej pani o imieniu Alison zapukało dwóch późnych gości. Była 23:00 a kobieta oglądała akurat film Romana Polańskiego "Dziecko Rosemary" o historii kobiety, która urodziła demoniczne dziecko. Alison spojrzała przez wizjer w drzwiach, na zewnątrz stało dwóch młodych chłopców, obaj w czarnych bluzach z kapturami. Jakby wiedząc, że kobieta ich obserwuje, jeden z nich zbliżył się do wizjera, mówiąc: "Proszę nas wpuścić, musimy skorzystać z telefonu". Nie tylko prośba ta wywołała u kobiety dreszcze, ale także fakt, że chłopiec jakby celowo ukrywał swoją twarz, patrząc w dół. Wtedy stało się coś bardzo niepokojącego, kobieta miała wrażenie, że jakaś zła siła przejmuje kontrolę nad jej samowolą i próbuje ją zmusić, by otworzyła drzwi. Tylko z trudem powstrzymała się od "potrzeby" wpuszczenia dzieci, jakby resztka rozumnego myślenia wzięła górę nad nieracjonalnym zachowaniem. Odzyskawszy poczucie samozachowawczości, Alison jeszcze raz spojrzała przez wizjer. Tym razem zobaczyła twarz chłopca, patrzył na nią parą czarnych oczu. Kobieta krzyknęła i odskoczyła od drzwi. Chwilę później przyszedł wezwany nocny kierownik, ale po Czarnookich Dzieciach nie było już śladu.


W jednym ze swoich artykułów Nick Redfern prezentuje przypadek, który miał się wydarzyć w 1923 roku, co jest zdumiewające, biorąc pod uwagę, że fenomen ten jest stosunkowo młody. Prawnuczka tamtejszego świadka skontaktowała się z Redfernem, aby podzielić się szczegółami tego spotkania, o którym słyszała cała rodzina, ale bez pomysłu jak to zaszufladkować. W momencie wydarzenia Jane miała osiemnaście lat. W styczniu 1923 roku  mieszkała Luizjanie, to był ciężki okres, tylko nieliczni patrzyli beztrosko w przyszłość. Pewnego ranka we wczesnych godzinach, Jane obudziła się, nie mogąc się ruszyć ani mówić. Przy łóżku stał ubrany na czarno chłopiec z wyciągniętą ręką, wskazując na dziewczynę. Poczuła się źle, nie miała w ogóle siły, a niemożność krzyczenia jeszcze bardziej pogorszyła sytuację. Nagle wszystko się skończyło, a paraliż senny zniknął, wraz z nim chłopiec w czerni. Rozhisteryzowana Jane obudziła swoich rodziców, opowiedziała im o tym, co się stało. Najbardziej przerażające było to, że chłopiec miał czarne oczy. Przez następne trzy noce nieznajomy powracał. Każdej nocy historia wyglądała tak samo: czarnooki pojawiał się obok Jane z wyciągniętą ręką. Za każdym razem, kiedy tak trzymał rękę, dziewczynę ogarniała przygnębiająca niemoc. Po kilku nocach tajemniczy przestał się pojawiać, Jane potrzebowała dłuższego czasu, by znów spokojnie spać.

Inny bardzo niepokojący przypadek dotyczy mężczyzny o imieniu Martin, Nick Redfern przeprowadził z nim wywiad w 2011 roku, kilka tygodni po wydarzeniu. Martin był kierowcą ciężarówki, zwyczajnie przez wiele dni był w drodze, robiąc tylko nakazane przerwy. W tym czasie właśnie powrócił z dłuższej trasy, i odpoczywał w domu, kiedy jego spokój przerwało pojawienie się dwóch gości. Wieczór zaczął się zupełnie normalnie: zrobił sobie dużą kanapkę, otworzył zimne piwo i zaczął oglądać telewizję. Około godziny 20:30 ktoś zapukał do drzwi, mężczyzna nie spojrzał przez wizjer, będąc pewny, że to sąsiad przyniósł paczki, które zostały odłożone u niego podczas nieobecności. Martin przeżył szok swojego życia, kiedy stanął twarzą w twarz z chłopcem i dziewczynką — oboje w wieku około jedenastu lub dwunastu lat, z dużymi, czarnymi, dziwnie wyglądającymi oczami. Dziewczynka ubrana była w dżinsy i czarną bluzę z długim rękawem, natomiast chłopiec miał niemal powszechną czarną bluzę z kapturem. Obydwoje wyglądali chorowicie i wychudzeni. Martin nigdy nie słyszał o fenomenie Czarnookich Dzieci, jedynie stał i wpatrywał się w ich twarze, zakładając początkowo, że to jakiś żart. Dzieci stały ramię w ramię, patrząc na mężczyznę, którego twarz była pozbawiona emocji, jedynie w głowie kołatała ukryta złośliwość. Martin  od razu przypuszczał, że chodzi o jakiś podstęp, wypowiadali słowa raz za razem jakby sztucznie, jakby stał za tym jakiś grubszy plan. Najbardziej niepokojące było to, że przez kilka chwil Martin czuł się zatrzymany — niemal zahipnotyzowany. Później powiedział, że nie rozumie, dlaczego nie zamknął drzwi " To chyba musiały być te oczy". W każdym razie coś uniemożliwiło mu zamknięcia drzwi, być może został wprowadzony w stan pełnej kontroli umysłu. Dziewczyna powtórzyła: "Musimy coś zjeść. Możemy wejść?" Martin powiedział, że dokładnie pamięta jej słowa, przy czym użyła przestarzałego wyrażenia "możemy" którego nie używa się już dzisiaj. Mężczyzna nie wie, kiedy zaprosił ich do środka - "czułem się, jakbym to powiedział we śnie"- ale następną rzeczą, jaką pamięta, jest widok pary stojącej przed nim, podczas gdy on siedział na kanapie w salonie. Dziewczyna wypowiedziała tylko jedno słowo: "jedz". W tym momencie Martin nagle poczuł się śmiertelnie chory. To było, jak powiedział, jakby nie jadł od wielu dni, jakby miał umrzeć z głodu. Para wpatrywała się uważnie w Martina, który coraz bardziej słabł. Być może "załamanie" byłoby lepszym określeniem, Martin ledwie się poruszał. Nie dlatego że ktoś mu w tym przeszkadzał, ale nie miał fizycznie siły by wstać. Czuł się, jakby jakiś upiór wyssał z niego całą energię. Po jakimś czasie para dzieci odeszła, a Martin doczołgał się do sypialni, gdzie zapadł w głęboki sen. Spał do następnego popołudnia, a przez kilka następnych dni walczył z zawrotami głowy, brakiem smaku w ustach i potwornym osłabieniem. Świadek nie ma pojęcia kim byli, wierzy jednak, że raczej nie ludźmi, a kimś / czymś, co potrafi pozbawiać energii.


Niesamowitości tego rodzaju znajdujemy we wszystkich relacjach na temat  Czarnookich, ale na tym nie koniec, niekiedy pojawiają się opowieści o Białookich Dzieciach. Raport z portalu"Pararational" dotyczy wydarzenia z 2013 roku.Omawiany mężczyzna wybrał się do pobliskiego sklepu na zakupy. Około 15:00 po załatwieniu swoich spraw wsiadł za kierownicę picupa, kiedy ktoś zapukał na szybę. Na zewnątrz stał chłopiec w wieku może 8 lat, stał całkowicie bez ruchu. Na pytanie poprosił grzecznie o uchylenie okna. Świadek:

"Już miałem opuścić szybę, kiedy się powstrzymałem, coś było nie tak, on stał od początku nieruchomy, jedynie jego usta się poruszały. "Czego potrzebujesz, dzieciaku?"  Minęło kilka sekund, "Proszę pana, chyba się zgubiłem.". Znów to samo, on tylko porusza ustami, żadnej zmiany w wyrazie twarzy, nic. "Gdzie są twoi rodzice?" Zauważyłem, że mój głos zaczyna się trząść — co jest do cholery, jestem weteranem, a to tylko dzieciak. "Nie mogę ich znaleźć. Może mnie pan odwieźć do domu? Proszę, odwieźć mnie do domu". Czuję, że coś jest nie tak, odwracam wzrok od dzieciaka, może to jakaś zasadzka, a mały to przynęta. Otoczenie nie wyglądało podejrzanie, ani samochodów, ani miejsc, gdzie mogliby się ukryć wspólnicy, dookoła dużo przestrzeni i żadnych innych ludzi. Spojrzałem znowu na dzieciaka i aż włosy dęba stanęły. Dlaczego tego wcześniej nie zauważyłem? Dzieciak nie źrenic, cholera, on nawet nie ma tęczówek. Białe oczy, ale nie jak u ślepca, który ma mleczne źrenice. Po prostu jaskrawo białe oczy. Jego skóra wyglądała niezdrowo, blada, prawie półprzezroczysta. W tym momencie poczułem, że ogarnia mnie przerażenie, bezimienny strach i panika spowodowały, że uruchomiłem zapłon samochodu. Dzieciak do tego momentu był spokojny i bojaźliwy, lecz teraz widząc, że odjeżdżam, jego ton stał się złowieszczy. Pukanie w okno było tym razem silniejsze: "Proszę pana, niech mnie pan wpuści do samochodu, niech mnie pan zabierze do domu. Wszystko w porządku." Wrzuciłem bieg i wyjechałem z parkingu, zerkając w tył, dopiero gdy minąłem przecznicę, nadal stał w tym samym miejscu. Odetchnąłem dopiero na własnym podjeździe, kiedy wyjrzałem z okna, był już późny zmierzch. Zegarek pokazywał 19:01, ale jak to możliwe? od sklepu dzieliło mnie tylko 5 minut. Gdzie się podziały dwie i pół godziny ? nigdy w życiu nie potrzebowałem tak długo — maksymalnie godzinę.

Tego wieczoru mężczyzna zamknął się w domu i po raz pierwszy w życiu, jego pistolet towarzyszył mu całą noc. Przeżycie opowiedział bratu i dziewczynie, lecz ci nie uwierzyli mu za bardzo. Kilka dni później odkrył na swoim samochodzie odbite małe dłonie, znajdowały się na drzwiach kierowcy a także z przodu na masce. Paranoja znów wzięła górę, do domu wracał z pistoletem na kolanach, a najpierw jeszcze ruszając powoli, kilka razy sprawdził hamulce.

Następny przypadek spotkania z Białookim Dzieckiem opisał Brent Swancer na blogu "Mysterious Universum". Mężczyzna  czekał w samochodzie na parkingu na przyjaciela, kiedy znikąd pojawił się młody dzieciak, pukając w szybę. Prosił o podwiezienie, ponieważ się zgubił. Zapytany o rodziców, ponowił tylko swoją prośbę.

"To było dziwne zachowanie, spojrzałem na niego jeszcze raz i dopiero teraz zauważyłem te białe oczy, całe białe — niekończąca się biel, bez tęczówki i źrenicy. Nie wiem, dlaczego, ale poczułem, że się uśmiecham "Przepraszam, ale muszę iść" powiedziałem. Moje myśli rozbiegły się gdzieś, w głowie usłyszałem " Ale musisz mnie zabrać". Nie wiem jak, ale ten głos bardziej czułem, niż słyszałem, jakby zaczął się odbijać się echem w moim umyśle. Powtórzyłem, że muszę iść, a on znów to samo z czymś w głosie trudnym do opisania. "Zgubiłem się i chcę wracać do domu". Nie wiem jak to się działo, ale czułem to jakby ktoś podłączył głos dziecka do głośnika. Patrzyłem na niego jak mówił, ale głos jak dudnienie pochodził ze wnętrza ciała. Czułem się znużony, jakbym za chwilę miał usnąć, przekręciłem kluczyk i ruszyłem samochodem do przodu. W tym momencie głos dzieciaka był jak naboje z karabinu: "Nie, zabierz mnie ze sobą!". Nie patrzyłem za siebie, byłem otępiony i zmęczony, moja podświadomość analizowała każdą literkę jego wypowiedzi, każdy niuans i zaakcentowanie. Nie wiem co to było, ale miało moc."

Czym mogą być takie spotkania? Być może zjawisko tulpy? tak jak Ludzie Cienia, Faceci w Czerni, Człowiek w Kapeluszu i Kosmiczni Bracia; ci ostatni stworzeni na początku lat 50. przez zbiorowe wyobrażenie ludzi — przerażonych myślą o wojnie atomowej. Intensywna tęsknota do istot z innych światów spowodowała, że zamanifestowały się one w ludzkim umyśle — i wkrótce zostały uzewnętrznione. Albo są to byty demoniczne? Hybrydy obcych? Być może są to jakieś duchy szukające przejścia do innego miejsca. A może po prostu współczesną miejską legendą zrodzoną w erze komputerów?

Jakieś pomysły???????

Komentarze

  1. Dodam Arku że dysponuję chyba jedynym wiarygodnym zdarzeniem tego typu z 1991 roku z Polski miało to miejsce w Szczyrzycu - dodam że świadek w kontakcie z osobnikiem stracił przytomność sprawę opiszę dokładnie w mojej książce poruszając tego typu tematy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super Arku, nie słyszałem jeszcze o przypadku z Polski. Redfern zauważył że wielu ludzi którzy zetknęli się z tym fenomenem, interesowało/ interesują się okultyzmem, czy miałoby to z tym coś wspólnego?

      Usuń
  2. Kiedy będzie znów o zaginięciach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam właśnie do opracowania przypadek z Belfastu że zeszłego roku, bardzo ciekawy, może zrobię ten , albo Kobiety w Czerni

      Usuń
  3. Czy znane są autorowi jakieś inne przypadki kiedy ktoś wpuścił czarnookie dzieci do siebie? Może któryś z czytelników dysponuje linkiem do takiej historii? Bardzo mnie interesuje co wtedy się dzieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu do czasu człowiek natknie się na takie przypadki w których Czarnookim udało się dostać do domów - wygląda na to, że wprowadzają ludzi w stan kontroli umysłu, tak jak powyżej - ów Martin. Ludzie czują się chorzy, słabi i jakby ich organizm się załamał - ktoś określił to w rodzaju cukrzyka, któremu gwałtownie spada poziom cukru we krwi. Świadkowie opisują, że dostają wstrząsów, dostają zimnych dłoni, są spoceni, zdezorientowani i spanikowani. Wygląda to tak, jakby zostali pozbawieni energii - co być może było celem. Zdaje im się, że czują się pod kontrolą . Pozdrówka

      Usuń
  4. Dzięki za odpowiedź. Wynikałoby z tego, że te "dzieci" to jakieś innowymiarowe istoty żerujące energetycznie na ludziach, a to, że podkreślają, że muszą dostać zaproszenie od ofiary kojarzy mi się z pewnymi historiami związanymi z egzorcyzmami. Czytałem kiedyś jak byt opętujący kogoś podczas egzorcyzmów nie dawał się nijak usunąć i nagle jakby wyrwało mu się, że tylko - i tu pada konkretne nazwisko - może go pokonać. Wtedy egzorcyzmujący udawali się po rzeczonej osoby i ona uwalniała opętanego. Czyli jakby istniało jakieś prawo nakazujące tym bytom ujawnienie takich rzeczy, może żebyśmy nie byli wobec nich całkiem bezbronni? Bo kto dawałby komuś oręż do ręki, by zostać potem przez niego pokonanym? Podobnie te dzieci, same wyraźnie stwierdzają, że trzeba je zaprosić, a jednak nie atakują na siłę. Może to mieć jakieś powiązania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być jak piszesz, może ten fenomen jest bardziej przebiegły niż myślimy, a spotkanie to tylko test jak dany człowiek jest podatny na sugestie? Gdzie są jego granice? Naprawdę trudno powiedzieć ponieważ temat jest bardzo słabo zbadany . A nawet jeśli miało to być coś na rodzaj duchów, to wszystkie "efekty " znane są i wiele razy potwierdzone podczas seansów mediumistycznych. Manifestacja postaci, odgłosy pukania, głosy a także głosy które prowadzą rozmowę i oczywiście utrzymywanie medium pod kontrolą. Któż to wie? Co za tym stoi?🙄

      Usuń
  5. A kiedy można się spodziewać wpisu o kobietach w czerni? To też jest bardzo ciekawe, Roman Nacht swego czasu na swoim blogu zamieszczał opisy tego typu przypadków. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za 2 tygodnie, postaram się zrobić. Pozdrówka 😊👍

      Usuń
    2. Panie Arku ,a wcześniej będzie ten przypadek z Belfastu? Wiem, że są wakacje i pora urlopów...
      Pozdrawiam słonecznie :)

      Usuń
    3. Tak, koniec tego tygodnia chcę wrzucić przypadek Noego z Belfastu, powinienem zdążyć do niedzieli. Pozdrówka 🙋‍♂️

      Usuń
    4. Zwykle wampiry energetyczne, można się rozejść..
      Jak to mawiał Ferdek Kiepski - "są na tym świecie rzeczy które się nie śniły fizjonomom".

      Usuń
    5. A niektóre rzeczy śnią się ludziom tak często że zaczynają głupieć. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.