Konfrontacje z nieznanym cz. I

 Poszukując przypadków tajemniczych zaginięć, człowiek spotyka się z różnymi relacjami o dziwnościach, jakie ludzie doświadczyli. Dziwactwa o podobnych wzorcach, czy to tylko wymysł? pareidolia? a może coś innego, coś, co jest tak samo niesamowite, jak Man in Black i inne przedziwne postacie. Jednym z najbardziej mrocznych miejsc, oczywiście poza leśnymi i górzystymi obszarami, wydają się... pola uprawne. Być może rzędy falujących łodyg sprawiają, że ludzie wpadają w jakiś pośredni stan hipnozy, doświadczając fenomenu czynnika Oz, czy przewidzeń, lub naprawdę jakieś niepojęte dziwactwa wybrały sobie takie obszary — co wyłania pytanie: po co?


                                            Wyobrażenie typowego Slender Man.


Jedną z takich opowieści dostarczył Frank Semko, który pracował w wytwórni sera. Pewnej nocnej zmiany przebywał na zewnątrz, kiedy zauważył coś nieznanego:

"Obserwowałem nietoperze, gdy spojrzałem w stronę pola kukurydzy, coś się tam poruszało. Tak na oko było wielkości dziecka i bardzo, bardzo chude. Blade, z czymś, co wyglądało jak głowa z prostymi czarnymi włosami. Poruszało się jakby szarpanym krokiem, jakby ktoś tańczył, naśladując robota. Wyglądało to, jakby poruszał się kawałkami: nogi, potem biodra, tułów, ramiona, szyja i wreszcie głowa. Patrzyło za siebie w pole kukurydzy, chyba? przynajmniej tak mi się wydawało. Przez ciało przeszła mi seria dreszczy, nie wiedziałem, co to było. Na początku myślałem, że to czapla lub coś w tym rodzaju, ale to wyglądało za bardzo na człowieka. Nie poruszał się jednak jak człowiek, a stopniowo krok po kroku. Pozwoliłem przeważyć mojej ciekawości i ruszyłem w kierunku platformy, która znajdowała się kilka stóp nad ziemią. Kiedy prawie że tam dotarłem, to coś spojrzało w moim kierunku. Byłem sparaliżowany, mogłem uciec, ale utknąłem gdzieś pomiędzy przerażeniem a ciekawością. Znów się poruszyło, twarz nadal była skierowana w moim kierunku i znów tym szarpanym krokiem weszło w kukurydzę. Próbowałem zobaczyć, w jakim kierunku się udało, jednak żadna rośliny ani nie zadrgała. Dookoła zamarły wszystkie świerszcze, mijały minuty, nic więcej się nie wydarzyło. Stałem tam w sumie przez godzinę."



Inna opowieść dotyczy roku 2006 i obszaru przedmieścia. Minęła seria ulewnych deszczy, kiedy pola uprawne były częściowo podtopione:

" Mój mąż wybrał się nad rzekę, aby odwiedzić kolegów łowiących ryby. Poszedł na skróty przez ogromne pole kukurydzy. Nasz piesek jest na tyle dobrze wychowany, że zachowuje się zwyczajnie — bez jakichś odstępów od normy. Lecz tego dnia pokonując dróżkę pomiędzy polami, zachowywał się inaczej, szczekał i warczał całą drogę. Nie wiadomo czy nastrój udzielił się mężowi, czy nie, w każdym razie i on nie czuł się dobrze. Był to niedługi marsz i nie było powodu, żeby wracać, niemniej z ulgą wyszedł na otwartą przestrzeń, widząc przyjaciół. Kiedy doszedł do nich, zapytali, z kim on szedł? odparł, że nie ma pojęcia, o czym mówią. Nie wiedząc o dziwnym odczuciu męża ani o zachowaniu psa, oboje oświadczyli, że towarzyszyła mu inna osoba. Po tym jak wyszli z pola kukurydzy, dziwny jegomość zawrócił." Czy to tylko dowcip kolegów?  pozostaje dziwne zachowanie psa i odczucie mężczyzny.


 W 2009 roku studentka Uniwersytetu Illinois w Urbana-Champaign przeżyła coś, czego do dziś nie potrafi w racjonalny sposób wytłumaczyć. Podróżowała nocą samochodem przez kilometrowe pola kukurydzy:

"Nagle przede mną zobaczyłam ten ogromny prostokąt, zdawał się jeszcze czarniejszy niż noc wokół mnie. To był idealny prostokąt jak wielkie czarne drzwi. Znajdował się po mojej stronie drogi, unosił się może 30 cm nad jezdnią. Wyglądał jak portal! Najpierw myślałam, że może moje oczy płatają mi figle, więc przetarłam je, zamrugałam, ale to wciąż tam było, coraz bliżej. Poruszyłam głową z boku na bok, droga i zboże zniknęły za prostokątem, mogło to tylko znaczyć, że to coś jest solidnym obiektem. Za mną pojawiły się światła samochodu, a portal czy cokolwiek to było, stawało się coraz większe i większe. W końcu, w ostatniej chwili, mocno zahamowałam i ominęłam to coś. Spojrzałam w lusterko wsteczne, samochód za mną pojechał prosto, kiedy chciałam spojrzeć na prostokąt, jego już nie było. Innym razem jadąc tą samą drogą, doznałam uczucia paniki. Bezpodstawnie? nie wiem, może te ogromne pola rolnicze wytwarzają taką aurę? Tej nocy byłam w wyśmienitym humorze, jadąc na lekcje jazdy konnej. Byłam naprawdę szczęśliwa, śpiewając głośno do radosnej piosenki w radiu. Nagle w jednej chwili, moje samopoczucie uległo radykalnej zmianie — włosy na głowie dęba stanęły! Chociaż nie mogłam fizycznie zobaczyć przyczyny — WIEDZIAŁAM, że coś niewidocznego powstaje z podłogi siedzenia pasażera. Jego łuskowata dłoń z pazurami, zbliża się, by złapać moją prawą nogę. Wrzasnęłam na całe gardło i skręciłam na lewy pas. Na szczęście byłam jedynym samochodem na drodze. Myślę, że to mój krzyk sprawił, że uczucie paniki zniknęło. Kontynuowałam jazdę, próbując wrócić do mojego radosnego śpiewu. Kilka chwil później to samo powtórzyło się jakby jeszcze szybciej, próbując mnie dosięgnąć. Krzyczałam na całe gardło, wrzeszczałam, aż zatrzymałam się i wyskoczyłam z samochodu. Na zewnątrz panowała głucha nocna cisza, tylko kukurydza szumiała na wietrze. Radosna muzyka, która wciąż grała w moim samochodzie i sygnał ostrzegawczy otwartych drzwi samochodu, były jedynymi innymi dźwiękami. Stałam przez dłuższą chwilę, trzęsąc się i oddychając szybko. Gdy udało mi się uwolnić strach, powiedziałam ze złością, żeby zostawił mnie w spokoju i wyniósł się z samochodu. Czekałam, by minęło te ciężkie uczucie strachu, aż się znowu uspokoiłam. W końcu wróciłam do samochodu, reszta jazdy przebiegła bez żadnych incydentów. To z pewnością było najprzedziwniejsze przeżycie! Co za szalony odcinek drogi, po dziś dzień zastanawiam się, co to mogło być."


W jednym z przypadków pewien ratownik opisuje coś, co w literaturze znamy pod nazwą: "mroczne postacie bez twarzy"

"Zostałem przydzielony w zespół z innym oficerem SAR, ponieważ otrzymaliśmy zgłoszenia o niedźwiedziach w okolicy. Szukaliśmy faceta, który nie wrócił do domu z wyprawy wspinaczkowej. Musieliśmy się trochę wspinać, żeby dotrzeć do miejsca, w którym przypuszczaliśmy, że tam go zastaniemy. Znaleźliśmy go uwięzionego w szczelinie skalnej ze złamaną nogą. Nie był to przyjemny widok. Znajdował się tam od prawie dwóch dni, a jego noga wyglądała naprawdę źle. Udało nam się go zabrać do helikoptera, w drodze powrotnej usłyszałem od jednego z sanitariuszy, że facet, kiedy dotarł na szczyt, spotkał tam jakiegoś człowieka. Powiedział, że facet nie miał żadnego sprzętu wspinaczkowego, a ubrany był w parkę i spodnie narciarskie. Podszedł do niego, a kiedy ten się odwrócił... facet nie posiadał twarzy. Owa część twarzy była po prostu pusta. Przestraszył się i próbował zejść z góry, tym razem zbyt szybko, dlatego uległ wypadkowi. Mówił, że słyszał tego faceta przez całą noc, chodzącego po górze i wydającego te dziwne, straszne, stłumione krzyki."


Inna relacja o człowieku bez twarzy pochodzi od pracownika drogowego, który odnawiał znak informacyjny przy leśnej drodze. W trakcie wykonywania czynności, pewien mężczyzna podszedł do drabiny, pytając o drogę do najbliższego kempingu. Ten odparł, że jest jeden około czterech mil w dół drogi, nie odrywając oczu od swojej pracy. Podczas tej wymiany zdań świadek powiedział, że ogarnęło go głębokie poczucie niepokoju, a od tego momentu sytuacja stawała się coraz dziwniejsza:

"W chwili, gdy podszedł do drabiny, włosy mi dęba stanęły, nie byłem pewny dlaczego. Miałem po prostu bardzo niespokojne uczucie, chciałem skończyć malować i wynieść się stamtąd. Pomyślałem, że może po części dlatego, że nie mogłem się odwrócić, żeby na niego spojrzeć, ale coś było nie tak. Był też ten dziwny zapach, który unosił się w powietrzu jeszcze zanim ten facet ze mną rozmawiał, coś jak stara, skrzepła krew. Rozejrzałem się dookoła, żeby zobaczyć, co jest przyczyną, ale nic nie znalazłem. Poczekałem, aż facet odejdzie, ale nie słyszałem, żeby to zrobił. Pomyślałem, że po prostu stoi tam i mnie obserwuje, więc zapytałem ponownie, czy mogę coś dla niego zrobić, ale nie odpowiedział. Wiedziałem, że musi tam być, bo nie słyszałem, żeby odchodził, więc zrobiłem ten niezręczny obrót na drabinie, żeby spojrzeć w dół. Przyznaję, że to był szok dla mojego mózgu — przez ułamek sekundy, kiedy się odwróciłem, ten s.... nie posiadał twarzy. To miejsce było wklęsłe lub całkowicie gładkie, a ja prawie dostałem zawału serca, bo nie mogłem ogarnąć tego, co widziałem. Myślę, że zacząłem coś mówić, ale nawet nie pamiętam co, w mojej głowie wirowało tysiące myśli i..... nagle był po prostu normalnie wyglądającym facetem. Musiałam wyglądać dziwnie, bo zapytał mnie, czy wszystko w porządku, a ja odpowiedziałam "tak, nic mi nie jest". Znowu pytał o kemping, a ja wskazuję mu, gdzie ma iść, a on na to: nie jestem stąd, pomożesz mi się tam dostać? Powiedziałem, że mi przykro, ale nie mogę go nigdzie zawieźć firmowym samochodem, a on na to: proszę? Naprawdę nie wiem, gdzie jestem, możesz pojechać ze mną i pomóc mi tam dotrzeć?" Teraz byłem już poważnie zdziwiony i zaczynałem się zastanawiać, czy jest to jakaś zasadzka, czy coś w tym rodzaju? Powiedziałem mu, że mogę zadzwonić po taksówkę, która go tam zabierze. Wyjąłem telefon, a on powiedział po prostu "nie" i odszedł szybkim krokiem. Stanął w pewnej odległości i gapił się na mnie, więc ja wrzucam wszystko do mojej pieprzonej ciężarówki i jadę z tego miejsca. Spojrzałem w lusterko, żeby zobaczyć, gdzie był. Teraz znowu stał tuż przy linii drzew, nie wiem, jak się tam znalazł tak szybko, ale tym razem wiem, że znowu s..... nie miał twarzy. Patrzył tylko jak odjeżdżam, a tuż przed moim zakrętem, zrobił duży krok do tyłu w stronę drzew i jakby się rozpłynął, tak mi się wydaje. Może po prostu było ciemno, więc wtopił się w otoczenie, ale bardziej miałem wrażenie, jakby po prostu się rozpłynął."


Denise Stoner badacz fenomenu UFO w swojej książce podała między innym przypadek, który wydarzył się jej mężowi sugerujący spotkanie z tzw.: kobietą w czerni:

"Mój mąż zdecydował, że wybierze się na przejażdżkę rowerową wokół jeziora, które regularnie odwiedza i dobrze je zna. Kiedy jechał ścieżką, pewna kobieta uprawiająca jogging biegła z przeciwka w jego kierunku. Miała ze sobą taki z tych wózków do joggingu, tylko że góra była opuszczona, i było widać, że wózek jest pusty. Kobieta miała okulary przeciwsłoneczne, które pokrywały większą część jej głowy i wyglądały na o wiele za duże w stosunku do rozmiaru jej delikatnej głowy. Była szczupła i miała około 180 cm wzrostu. Uśmiechnęła się do mojego męża, gdy ten przejeżdżał na rowerze. W połowie drogi, która była w kształcie koła, kobieta znalazła się tam, przed nim, już z daleka znów uśmiechnęła się do niego po raz kolejny, co wydawało mu się dziwne, a uśmiech jej, nie był zwyczajny. Była bardzo szczupła i miała bladą skórę. Mąż czuł się nieswojo, uważał to za dziwną sytuację. Ale coś więcej tu się nie zgadzało, była o wiele za szybko w tym miejscu, znaczyłoby, że biegła z wózkiem szybciej niż on jechał na rowerze. Poczuł dziwne uczucie niepokoju. Nie zatrzymał się, ale zwolnił dość znacznie. Gdy się mijali, zrzuciła okulary przeciwsłoneczne, by pokazać mu ogromne czarne oczy, które były co najmniej 4 razy większe od ludzkich i zachodziły na boki głowy. Ponownie się uśmiechnęła i tym razem zauważył, że nie miała nosa, a jej usta były długie i cienkie, bez zębów — tylko z ciemną szczeliną. Wpatrywała się w niego intensywnie, tak że mężowi włosy na rękach stanęły dęba. Kiedy po krótkim czasie odwrócił się, żeby zobaczyć, dokąd poszła, już jej nie zobaczył, kobiety  nie było."


Ostatni przypadek krążył po internecie przez jakiś czas bez podania danych personalnych, lecz widocznie Paulides dostał pozwolenie, dlatego już w ostatnich latach przytacza ten incydent na konferencjach, ujawniając o kogo chodzi.

W Ohio niedaleko obszaru Wielkich Jezior, w 2010 roku — łowczyni Jan Maccabee, żona Dr Bruce'a Maccabee, wybitnego naukowca i eksperta od fenomenu UFO doświadczyła bardzo dziwnej przygody. Około 17:30 wpięła się na stanowisko myśliwskie znajdujące się około mili od miejskiego liceum — co może być istotne później w tym przypadku. Zwykle poluje łukiem, tego dnia czekając na zwierzynę, strzelała fotki swym nowym telefonem. Nagle las ucichł — napisała SMS do przyjaciółki: "Coś jest nie tak, w lesie jest śmiertelnie cicho. Żadnych wiewiórek, żadnych ptaków, żadnych świerszczy, to dziwne." Początkowo spodziewała się, że za chwilę wyjdzie pantera, niedźwiedź lub inny drapieżnik. Zamiast tego, nie umiała uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczyła na drzewach cienistego stwora, prawie przezroczystego. Wyglądał jak poruszającą się plastikowa przezroczysta folia lub miraż nad gorącą drogą. Poruszał się naprzeciwko niej, praktycznie na wysokości oczu. W tym momencie nie wiedziała, co zrobić lub nawet pomyśleć. To coś skakało z jednego drzewa na drugie, podczas gdy ona zaszokowana, patrzyła na stworzenie, nadal trzymając telefon w ręku. Odległość między nimi wynosiła około 5-7 metrów, stwór znajdował się około 8 metrów nad ziemią. Mimowolnie zrobiła zdjęcie w kierunku poruszającego się rozmycia, niestety fotka jest tak rozmazana, że pomijając dzikie fantazje forumowiczów, trudno coś tam wypatrzeć. Stworzenie odeszło, ale kobieta nie wiedziała co robić, bała się ruszyć, pozostała tam jeszcze przez następne 90 minut, a potem pośpiesznie wróciła do samochodu, tak szybko, jak mogła. Tego wieczoru otrzymała wiadomość o obserwacji obiektu UFO, świadek znajdował się na próbie orkiestry w liceum, gdzie kilku ludzi zauważyło jasne, białe światło, które wirowało na niebie, a następnie skurczyło się do małej kropki. Wydarzenie miało miejsce między 19:50 a 20:00, czyli już po przygodzie kobiety. Może to tylko przypadek?

Jeżeli ktoś chciałby ten przypadek dokładniej przestudiować: http://www.brumac.mysite.com/JANs_Phenomenon/JANs_Phenomenon.htm


Nie wiadomo jaki związek lub czy w ogóle takie przypadki mogą mieć związek z zaginięciami? Jakie znaczenie mają owe dziwne zdarzenia? czy wydarzyło się to wszystko tak, jak zostało opisane, czy też nie? Jak można rozpatrywać takie dziwne incydenty ? W ostatecznym rozrachunku pozostają one tylko kolejnymi, dziwnymi wskazówkami wśród wielu, wskazujące na dziwactwa, które towarzyszą ludziom już od zawsze.

W następnej części podzielę się własną konfrontacją z nieznanym, jakby ktoś z czytelników chciałby także opisać swoją przygodę, bardzo bym się ucieszył.

Komentarze

  1. Wspaniałe opowieści, skóra cierpnie na samo wspomnienie :)) Czekam na dalsze historie ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza wieczorem przy ognisku, albo jak w moim przypadku — lektura podczas nocnego wędkowania :) pozdrówka.

      Usuń
  2. Ja najczęściej czytam wieczorami, okno mam na las, który jest blisko i nie wiedzieć dlaczego, nerwowo na niego spoglądam :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie dziwię się, ważne, aby posiadać sporą porcję dobrego humoru.

      Usuń
  3. Ciekawe historie - trzeba jednak je weryfikować - te opisy "mrocznych postaci bez twarzy" sa wyciagnietę z creepypast:
    https://straszne-historie.pl/story/11660-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego
    https://straszne-historie.pl/story/12351-Autentyczne-przezycia-amerykanskiego-ratownika-gorskiego-VII

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.