Dr James McGrogan i Elisa Lam - dwa dziwne przypadki.

 Dr James McGrogan zaginął 14 marca 2014 roku w Vail w Kolorado, podczas wędrówki na szlaku Spraddle Creek. McGrogan jest lekarzem ratunkowym, chirurgiem, bardzo odpowiedzialnym człowiekiem. Jest przyzwyczajony do zorientowanego postępowania, w swoim zawodzie podejmuje szybkie decyzje także pod ogromną presją. Jest maratończykiem. Tego dnia z trzema innymi lekarzami zaplanowano całodzienną wędrówkę. W wiosce wypożyczają sprzęt: dzieloną deskę snowboardową, urządzenie śledzące, łopatę i mały namiot awaryjny. Jest tak dobrze wyposażony, że mógłby przeżyć w lesie tydzień, jak nie więcej. O tej porze roku wszystko dookoła jest jeszcze głęboko zaśnieżone. Szlak turystyczny prowadzi w górę, znajduje się bezpośrednio naprzeciw ośrodka narciarskiego Vail. Mniej więcej o 10:00, w połowie drogi, McGrogan nagle oznajmia, że jest zmęczony, nie czuje się dobrze. Proponuje iść przodem, a następnie zaczeka na resztę, w planowanym miejscu odpoczynku. Ten szlak turystyczny jest odwiedzany przez wiele osób, rozbudowany prawie jak ulica, nie można się tam w ogóle zgubić. Przyjaciele docierają do umówionego miejsca, lecz McGrogana nigdzie nie widać. Myślą, że prawdopodobnie poszedł dalej, nie podejrzewając nic złego, wędrują w kierunku celu. Około 17. docierają do schroniska, jednak McGrogana tam nie ma. Niepokój ogarnia towarzyszy. Wysłano narciarza z powrotem do wioski, aby poinformować władze, które również natychmiast rozpoczynają zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwawczą. Poszukiwania trwają cały tydzień. Zespoły badają każdą odnogę, która styka się ze szlakiem, podążają nimi — jednak bez skutku. Kilka helikopterów z powietrza przeszukuje teren. Specjalne grupy poszukują śladów stóp w dziewiczym śniegu. Nie znaleziono kompletnie nic.

                          Vail - okolice zaginięcia dr. James McGrogan  (źródło: sustainabletravel.org)

Trzy tygodnie później... Trzy tygodnie później, James McGrogan zostaje odnaleziony w górskim potoku około 8 kilometrów, w linii prostej od miejsca, gdzie był ostatnio widziany, u podnóża skalnej półki. McGrogan miał na sobie kask, ale najwyraźniej doznał tak silnego uszkodzenia głowy, że ten nie mógł ochronić czaszki. Odległość wynosi wprawdzie tylko około 8 kilometrów w linii prostej, jednak idąc pieszo, to tak naprawdę jest to ponad 15 kilometrów, musiałby pokonać 2 pasma górskie. Ratownicy nie mogli wyjść ze zdumienia, ten facet posiadał wszystko, co potrzeba, nawet baterie zapasowe, gdyby jego urządzenia tego wymagały, dlaczego nie dzwonił po pomoc? Jego narty — czyli dzielona deska snowboardowa były przymocowane na plecach, jego buty narciarskie ściągnięte, widocznie wędrował tylko w skarpetkach. Nawiasem mówiąc, jego butów nigdy nie znaleziono. Paulides, który mieszka niedaleko odwiedził to miejsce już nie raz. Miał dostęp do akt policyjnych, a także przeprowadził rozmowy z ludźmi, którzy w pewnym stopniu mieli coś wspólnego z feralnym dniem czy poszukiwaniem. Wszyscy są zgodni do jednego: "jak to się mogło stać? posiadał wszystko, co potrzebne w takim przypadku"

                                                          Dr James McGrogan.  



Śmierć młodej kanadyjki Elisy Lam, która została znaleziona w zbiorniku na wodę w niesławnym hotelu Cecil w Los Angeles po tym, jak skarżono się na smak wody, kryje w sobie tyle tajemnic i powiązań, że uzasadniałaby własną książkę. Nawet platforma Netflix wyprodukowała 4-godzinny dokument na temat owego zaginięcia. Elisa była studentką psychologii. Poszukiwania wszczęto, gdy zaniepokojeni rodzice skontaktowali się z policją, po tym, jak córka przestała odbierać telefony. Pierwszego lutego 2013 roku, kamera monitoringu wnętrza windy, uchwyciła ją, gdy próbowała zmienić piętro. Na filmie widać jej nietypowe zachowanie, jakby się czegoś bała, wychyla się, żeby spojrzeć na korytarz, później jakby kłóciła się z kimś niewidzialnym. Można zauważyć, że nie jest to normalne zachowanie człowieka, który chce jechać windą. Elisa naciska wszystkie przyciski, jej gesty wskazują znaczne pobudzenie, gdy winda nie reaguje, opuszcza pomieszczenie. Policja przeszukała hotel, psy prowadzono po korytarzach na każdym piętrze, w końcu detektywi byli pewni, że dziewczyna opuściła budynek. 19 dni później, gdy goście hotelowi zaczęli się skarżyć na słabe ciśnienie i dziwny smak wody, odpowiedzialny pracownik udał się na dach budynku, by sprawdzić zbiorniki. W jednym z nich znaleziono nagie ciało kobiety, miała ubrane tylko sandały, te same co na filmie z windy. Na miejsce przybyli fachowcy kryminalni, według nich otwór miałby być za mały, żeby wydostać ciało, musiał zostać rozpiłowany. Chociaż niejeden sugerował samobójstwo, co wpisano do akt zgonu, jako przyczynę śmierci, sprawa nie jest taka jasna. Aby dostać się na dach, trzeba mieć klucz, drzwi były wtedy zabezpieczone alarmem. Nic nie wskazuje na to, że dziewczyna znała sposób by obejść zabezpieczenie. Następna przeszkoda to otwór zbiornika, żeby tam wejść, trzeba przystawić drabinę. Oczywiście, nikt po wskoczeniu do środka zbiornika, nie będzie w stanie odnieść jej na swoje miejsce. Psy policyjne były na dachu, jednak nie wykazały zainteresowania, tak jakby jej tam wtedy nie było. Resztę ubrania wyłowiono z tego samego zbiornika. Nie wykryto żadnych uszkodzeń ciała, przed śmiercią spożyła minimalną ilość alkoholu, nie stwierdzono użycia narkotyków. W internecie krążą liczne teorie na temat śmierci Elisy Lam. Niektórzy podejrzewają, że nagranie z windy pokazuje Kanadyjkę próbującą uciec przed swoim zabójcą. Inni wierzą w zjawisko paranormalne, samobójstwo lub wystąpienie epizodu psychotycznego. Do mistyfikacji sprawy przyczynia się fakt, że w przeszłości w hotelu Cecil mieszkali seryjni mordercy: Richard Ramírez i Jack Unterweger, a w latach 50. i 60. doszło tam do kilku samobójstw. Wśród tajemniczych okoliczności znajduje się fakt, że w chwili śmierci dziewczyny, w sąsiedniej dzielnicy (Skid Row), przeprowadzano badanie na gruźlicę. Ów test nosił nazwę: Lipoarabinomannan Enzyme-Linked Immunosorbent Assay, który później w związku ze zniknięciem dziewczyny na niektórych platformach internetowych skrócono do: LAM-ELISA. Całe wydarzenie wokół śmierci kobiety kojarzy się bardzo z horrorem "Dark Water" wyświetlonego w 2005 roku. Być może całość wydaje się za bardzo fantastyczna, żeby była prawdziwa, jednak parę punktów, choćby jak jej wpis na blogu, że czuje się prześladowana przez dziwnych mężczyzn, pasuje do innych nie mniej dziwnych incydentów. Chyba nigdy nie dowiemy się co za tym stoi. Czy mogło to być samobójstwo? W dniu zaginięcia odwiedziła księgarnię, pytała o kilka książek, również o ich wagę ze względu na podróżowanie, czy tak zachowuje się ktoś, kto ma zamiar targnąć się na swe życie?

                                           Enigmatyczne zachowanie Elisy Lam.


Chciałbym tu również przytoczyć kilka myśli pana Leonarda Löwe, autora dwóch książek na temat tajemniczych zaginięć. Myślę, że każdy, kto się interesuje takimi incydentami, ma swoje przemyślenia, być może w pewnej kwestii nawet podobne?

"Przy tak dziwnych przypadkach tysiące myśli kotłuje się w głowie, co powoduje to wszystko? Nie znamy przecież żadnych stworzeń, które za pomocą telepatii mogłyby wpływać na ludzi, wyłączając u nich logiczne myślenie, pastwiąc się nad nimi aż do śmierci. A potem pozostawiają ich niedbale, nie starając się nawet ukryć ofiarę. Ale po co to robią? Czy chodzi o duszę człowieka? Czy to jest powodem śmierci i trudności z ustaleniem przyczyny zgonu? Czy często obserwowane mdłości ofiary występujące przed tajemniczym zaginięciem to preludium do wielkiego duchowego pojedynku o ludzką duszę? Czy takie niematerialne potwory kradną ludziom dusze? Czy wybierają ludzi słabych, psychicznie chorych, ponieważ są łatwym łupem? A czy z drugiej strony spektrum: ludzie, którzy są zdrowi i silni, mocni psychicznie, o nienagannej opinii i śmiałych życiowych celach, czy ich dusze są szczególnie trudne do zdobycia a tym samym nieporównywalnym trofeum? Czy w ogóle istnieje coś takiego jak słabsze i silniejsze dusze? Ale dlaczego ofiary muszą pozbywać się butów, czy to ważne? Chodzi może o większy stopień bezbronności ofiary, która nie będzie mogła się poruszać tak szybko? Widocznie podczas tej walki o duszę ludzie doznają pewien rodzaj szału, nie rozpoznają miejsc, w których się znajdują, miewają halucynacje i zachowują się irracjonalnie. A co z tymi, którzy zaginęli w tajemniczy sposób i ich nigdy nie odnaleziono? Czy coś wyszło nie tak, że nie byli w stanie powrócić? Czy ich dusze przegrały pojedynek? Dlaczego ludzie nie potrafią sobie przypomnieć czasu kiedy zaginęli? Czy istnieje coś, co w jakiś sposób umożliwia zaginięcie? Często czytamy, że ofiary zaginięcia przebywały w sąsiedztwie zbiorników wodnych, nieważne czy to ocean, rzeka czy bagno. Innym razem wielkie głazy zdają się odgrywać jakąś rolę, tak samo zbieranie jagód, mgły, a nawet następujące opady atmosferyczne. Czy to tylko przypadek? I jeszcze coś: zaginięcie ludzi nigdy nie jest bezpośrednio zaobserwowane przez innych. Nawet podczas wspólnej wędrówki, ba! z samochodu. Także kamery nie są w stanie pomóc. Jaki fenomen, jakie stworzenie zdolne jest coś takiego zrobić, lub uniknąć odkrycia? Mamy tu do czynienia z arcymistrzowskim łowcą, który przez tysiąclecia pozostał nieuchwytny, a jego wizytówką są takie dziwne przypadki?"


Być może w jakimś mentalnym sensie na pewno coś jest nie tak, w wielu przypadkach umierają młodzi silni ludzie, a coroner nie potrafi ustalić przyczyny śmierci. Gdy w nocy temperatury spadają, można jeszcze zgodzić się z wyziębieniem organizmu, ale co zrobić z fantem, kiedy chodzi o letnie miesiące, lub ludzie mieli ze sobą wszystko, aby zrobić ognisko, już nie wspominając o telefonie czy krótkofalówce. Dziwne.

Komentarze

  1. Mam bardzo podobne zdanie jak Leonarda Löwe jeśli analizuje się tego typu historie, aż dzwoni w głowie jakaś lampka że coś jest nie tak, że to nie są zwykłe zaginięcia, ale jest w tym drugie dno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtym roku, około 80 km od miejsca gdzie mieszkam, też miała miejsce dziwna taka dziwna śmierć młodocianego. Zwykła impreza w lesie, później koledzy się rozłączyli, a jeden zaginął (17 lat), odnaleziono go po paru dniach - martwy. I teraz zaczyna się dziwnie, zero alkoholu, nie było widocznych oznak śmierci. Wzięto go na stół, wykonano sekcję zwłok - nadal nic. Ostanie wiadomości to takie że wykonano analizę chemiczno-toksyczną i.. ? . I dalej nic. Napisano jeszcze że planowana jest następna analiza. Dziwne, po roku nadal nie wiedzą.

      Usuń
  2. O Leonardzie Löwe niestetetnie słyszałem prędzej, widzę jednak ze jego książki na temat zaginięć są tylko w j. Niemieckim.

    Przyznaje, że miewam również podobne konkluzje.

    Chciałbym poruszyć kwestie psów tropiących. Te psy można by wiedzieć, że wręcz urodziły się po to aby tropić, są szkolone od szczeniaka, i jak wielu opiekunów twierdzi, sprawia im to wielką frajdę, co za tym idzie ich slutcznosc to 99%. Jeśli jednak taki pies nie może podjąć tropu, lub jeśli trop kończy się po kilku metrach, to albo: danej osoby w ogóle tam nie było, a w przypadku jeśli trop kończy się po kilku metrach, i to w lesie to przywodzi na myśl, że ta osoba dosłownie zniknęła w tym miejscu albo w jakiś sposób została poderwana w powietrze, o czym wspominał też sam Paulides.

    Inną kwestią jest, że osoby zaginione niejednokrotnie znajdowane są w miejscach, które były wcześniej przeszukiwane po kilka razy. Generalnie wygląda to tak, jakby ta siła podrzucała ciała tych ludzi tak, aby mogły być znalezione. Tylko po co, po co ta okrutna zabawa? Moim zdaniem ta siła podrzuca te ciała spowrotem po to, aby sprawdzić nasze reakcje, uczucia, emocje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z psami tropiącymi i zaginionymi to takie rzeczy że niekiedy włos się jeży. Np: państwo Beilhartz było na wycieczce na szlaku, a ich 4-letni syn Alfred szedł za rodzicami, w pewnym momencie zaginął. Psy podążały za zapachem chłopca "500 stóp w górę strumienia", od miejsca, gdzie znajdowali się rodzice, podczas momentu zaginięcia. Jest to wyjątkowo dziwne, skoro chłopak zaginął, znajdując się za nimi, a nie przed nimi, ale tak sugerował stożek zapachowy. Wezwano następnych ratowników z innym psami, które podążyły tym samym paradoksalnym szlakiem. W klęsce kładły się na ziemię, gdy dotarły do rozwidlenia na drodze. Opowieść idzie dalej, ponieważ małego chłopca widziano później na skale zwanej Diablim Gniazdem, chyba gdzieś o tym pisałem, chyba u Arka M.

      Znalazłem ostatnio bardzo ciekawy przypadek, na stronie internetowej, która nie interesuje się zaginięciami, ale raczej wędrówkami i takimi podobnymi. Matka opisuje jak jej syn stracił pamięć będąc na nartach, a potem całkiem zdezorientowanego odnaleziono na stoku, na pewno to przetłumaczę w przyszłości, ponieważ występują tam 2 - 3 czynniki które widzimy w innych przypadkach, halucynacje, chęć odłączenia się od towarzystwa, brak widocznych przyczyn, jak: zero alk., ani narkotyków, kask nie wykazuje śladów upadku, nikt nie widział upadku - odnośnie do wstrząsu mózgu.

      " Moim zdaniem ta siła podrzuca te ciała z powrotem po to, aby sprawdzić nasze reakcje, uczucia, emocje?"
      Na pewno znasz przypadki okaleczeń trzody hodowlanej, przeważnie pisało się o przypadkach z USA. Tam także martwe zwierzęta pojawiały się na pastwiskach i też się pytano, dlaczego ich nie ukryto? dlaczego nikt nie starał się usunąć corpus delicti?. Co to ma znaczyć w ogóle wszystko?. Kto wie, może to nawet ten sam fenomen?

      Usuń
    2. Oczywiście, temat okaleczeń bydła jest mi znany, jak sprawa rancza "skinwalkera", i zgadzam się jest w tym analogia. Ofiary są "zwracane" tak jakby miały być odnalezione. Może ów siła, bada nasze reakcje i emocje.

      Kwestia niekompletnej odzieży, i najczestszy szczegół, mianowicie brak obuwia... Jeśli przyjmiemy, że to walka o duszę ludzką, o co chocidzi z tą odzieżą...



      Usuń
    3. Może kwestia odzieży to taki podpis porywacza i znak rozpoznawczy, dla konkretnych osób, którzy siedzą w tym temacie pamiętam na stronie Damiana Treli był opis związany z atakiem jakiś chochlikowatych istot na człowieka, który szedł drogą. Kiedy się ocknął nie miał nie tylko butów ale i skarpetek.

      Usuń
    4. Może chodzi tu o nasze reakcje? albo po prostu ów coś wcale się tym nie przejmuje, że ktoś odnajdzie zwłoki, bez emocji, bezkarnie odkłada je tam, gdzie się podoba. Istnieje jeszcze teoria międzyświatów, w Afryce nazywają to chimidza, gdzie się człowiek zawiesi, a potem tuła się aż znajdzie wyjście, ci co się nie odnaleźli, nie mogli powiedzieć co się potem dzieje.

      O tej odzieży to lekarze, którzy się wypowiadają, mówią że to zjawisko hipotermii, ale to nie takie łatwe wytłumaczenie, niekiedy nie było wcale zimno, innym razem zaginiony posiadał wszystko, żeby zrobić ognisko. Często podczas poszukiwań nigdy nawet nie odnaleziono ubrań. Trudno się niekiedy dziwić, że odnalezieni nie wiedzą co się stało z ubraniami, są tak zdezorientowani, że nawet nie pamiętaliby, jak je sami rozebrali, tylko po co? Czy tam gdzie się znajdowali, było tak ciepło że nie potrzebne były np: buty zimowe?

      Usuń
  3. Dzisiaj ktoś na czasie na żywo zadał pytanie Aronowi Jasnowidzowi (ma kanał na youtube, bardzo popularny człowiek) na temat tych zaginięć. Aron powiedział, że tych ludzi porywają pozaziemskie istoty żyjące pod ziemią, że w Parkach Narodowych USA jest wiele wejść do tych podziemi i dlatego są one chronione. Ogólnie nie jest to miły temat, te Dusze ludzi jakby poświęcają się dla tych istot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka witam.
      Nie dziwię, wiele wskazuje na to, że ów coś złego ma się czaić właśnie pod ziemią. Tyle legend opisuje właśnie te lokalizacje. Nawet jeden z przypadków Paulidesa z 2010 roku mówi o górze Shasta, gdzie mały John Doe znalazł się w jaskini z dziwnym stworem przypominającym robota, który jednocześnie miał wygląd jego babci. Wiele opowieści o dziwnych istotach zabierają nas w świat podziemi lub jakieś groty, jaskinie.

      Usuń
  4. Anonimowy - nie wspominaj tego gada Arona! On takie brednie opowiada, że powinna się wziąć za niego prokuratura. Jest to człowiek iście zagubiony, jego pycha i wybujałe ego tylko szkodzą.. Jego profil na YT powinien być już dawno usunięty!

    OdpowiedzUsuń
  5. Również moim zdaniem,opinie takich cudaków jak Aron gawędziarz, tylko deprecjonują temat..

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez nie lubię tego człowieka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dogman - spotkania w lesie.

Tajemnicze zaginięcia ludzi - co nam mówią mapy.

Mike Herdman i Alois Krost - dwa dziwne przypadki zaginięć.